Pod hasłem "Żarty się skończyły!" odbył się w sobotę przed Sejmem "Czarny protest" będący reakcją na odrzucenie w ub. tygodniu przez Sejm obywatelskiego projektu, który liberalizował przepisy dot. aborcji, oraz na skierowanie do dalszych prac projektu przewidującego jej bezwzględny zakaz.
Sobotni protest przed Sejmem został zorganizowany w ramach akcji "Żarty się skończyły!" przez Inicjatywę Polską, której liderką jest Barbara Nowacka. Wzięli w nim udział również przedstawiciele Partii Razem, Nowoczesnej, PO, Zielonych oraz Komitetu Obrony Demokracji, Inicjatywy Feministycznej, Kongresu Kobiet i inicjatywy "Dziewuchy dziewuchom". W poniedziałek natomiast odbędzie się związany z "Czarnym protestem" ogólnopolski strajk kobiet - nawiązujący do strajku kobiet z Islandii z 1975 r.
Ubrani na czarno uczestnicy sobotniej manifestacji trzymali transparenty: "Pięćset złotych nie dla zygoty", "Brak legalnej aborcji zabija", "Chcemy lekarzy nie policjantów", "Moja wagina nie twoja broszka", "Oprócz macic mamy mózgi - decydujemy same". Manifestujący trzymali również nekrologi z hasłem "Z przykrością zawiadamiamy o śmierci śp. praw kobiet". W kierunku Sejmu skandowano m.in.: "Oszuści!", "Chcemy kochać, nie umierać!", "Zatrzymamy fanatyków!", "Hańba, posłowie budują piekło kobiet!".
Nowacka przekonywała w trakcie manifestacji, że Polki mają prawo do legalnej aborcji, edukacji seksualnej, antykoncepcji oraz in vitro. "Chcemy, żeby w Polsce było normalnie" - mówiła. Jej zdaniem ubiegły piątek był "czarnym dniem dla demokracji". Mówiła, że PiS "nas zwyczajnie oszukał". "To absolutnie niewiarygodna partia, partia, która jeszcze tego samego dnia mówiła z mównicy, że liczy się z głosami obywateli" - dodała.
"To skandal i hańba. Hańba, hańba po trzykroć hańba" - oceniła. Zgromadzeni odpowiedzieli Nowackiej również krzycząc "hańba, hańba, hańba".
"Beata Szydło, chyba tylko z łaskawości Jarosława Kaczyńskiego nazywana premierem, powiedziała wczoraj, że o aborcji nie rozmawia się na ulicy. A gdzie mamy rozmawiać, jeżeli nie chcieliście w Sejmie" - pytała Nowacka. "Nie chcieliście w Sejmie, porozmawiamy tutaj" - podkreśliła.
Według działaczki Partii Razem Agnieszki Dziemanowicz-Bąk posłowie, odrzucając projekt liberalizujący przepisy dot. aborcji i kierując do dalszych prac w komisji sejmowej projekt całkowicie zakazujący aborcji "wypowiedzieli wojnę" kobietom. "Nie pozwolimy zamienić naszego życia w koszmar pełen bólu i cierpienia. Nie damy sobie wmówić, że barbarzyństwo to kompromis" - podkreśliła. Jak krzyczała, "to nie kompromis, to kompromitacja", a demonstranci odpowiedzieli kilkakrotnie skandując te same słowa.
"Będziemy walczyć, bo czarny protest pokazał naszą siłę" - zapewniała zebranych. "Tysiące Polek ubrało czerń i pokazało, że są gotowe, by stawić opór. Nasza solidarność zaskoczyła prawicowych fundamentalistów i mają się oni czego bać, bo czarny protest trwa" - zaznaczyła.
Obecna na manifestacji posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus oceniła natomiast, że "to żałosne, że w XXI wieku kobiety muszą walczyć o prawa oczywiste - w tym o wolność". "Nie chcemy tutaj średniowiecza!" - powiedziała.
"Walczymy o naszą wolność, ale obronimy ją tylko pod jednym, ważnym warunkiem - jeżeli będziemy razem. PiS zrobi wszystko, by nas, kobiety, podzielić. Będą mówić, że jesteśmy głupie, że zwariowałyśmy, że jesteśmy morderczyniami. Nie zgódźmy się na to i nie pozwólmy na to, by nas podzielono" - podkreślała Scheuring-Wielgus.
Wsparcie dla protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego wyrazili w sobotę we Wrocławiu członkowie Rady Krajowej Nowoczesnej. „Wspieramy kobiety protestujące dziś, jutro i pojutrze. Ustawa zaproponowana przez prawicę jest nie tylko ustawą, która uniemożliwia kobietom dokonywania wyborów w tragicznych dla nich sytuacjach, ale również jest ustawą, która cofa nas w XIX w.” - powiedziała we Wrocławiu podczas konferencji wiceprzewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
Z kolei posłanka PO Joanna Mucha oceniła w trakcie sobotniego protestu, że w Polsce są kobiety, które się sprzeciwiają liberalizacji ustawy aborcyjnej i dla których ważny jest obecny "kompromis". Jej wystąpienie było wielokrotnie przerywane przez manifestujących. Tłum skandował: "To nie kompromis, to kompromitacja!".
Przedstawicielka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Krystyna Kacpura zwróciła się natomiast do polskich ginekologów. "Przez ponad 20 lat zwracałyśmy się o wasze wsparcie - nie doczekałyśmy się; komu służycie swoją sztuką i wiedzą?" - pytała.
Marek Kossakowski z Partii Zieloni przekonywał natomiast, że prawa kobiet to również prawa mężczyzn. "To są nasze wspólne prawa" - mówił.
Posłanka do Parlamentu Europejskiego, belgijska działaczka lewicowa Marie Arena zaznaczyła, że wyraża solidarność z manifestującymi i jest dumna, że może walczyć z nimi "o prawa człowieka, prawa kobiet i o prawa kobiet do decydowania o sobie". "Mamy swoje narzędzia i wykorzystamy wszystkie narzędzia, które mamy, żeby solidarnie z wami wygrać tę walkę" - podkreśliła.
Swoje wsparcie dla manifestacji wyrazili w swoich przemówieniach również była prezes zarządu stowarzyszenia Kongres Kobiet Anna Karaszewska, przedstawiciele Inicjatywy Feministycznej oraz Komitetu Obrony Demokracji.
Sobotni "Czarny protest" przebiegał spokojnie i zakończył się przed godziną 15, kiedy został oficjalne rozwiązana przez organizatorów. (PAP)
Fot. PAP/Paweł Supernak