Rada Naczelna PSL podjęła w niedzielę uchwałę, w której stwierdza, że naturalnym kandydatem ludowców na prezydenta jest prezes Władysław Kosiniak-Kamysz. Sam kandydat proponuje jednak całej opozycji prawybory i deklaruje, że jeśli w ich ramach znajdzie się lepszy kandydat, jest gotów się wycofać.
Władze PSL wyrażają zarazem przekonanie, że aby osiągnąć sukces w wyborach prezydenckich, trzeba połączyć różne środowiska demokratyczne i wyłonić wspólnego kandydata w prawyborach, Kosiniak-Kamysz deklaruje zaś, że "jakby znalazł się ktoś godniejszy", jest gotów nie kandydować.
- Zanim będzie oficjalne zgłoszenie kandydata PSL, zanim rozpocznie się oficjalna kampania, spróbujmy wyłonić wspólnego kandydata jak najszerszych środowisk na opozycji - mówił prezes PSL dziennikarzom po zakończeniu obrad.
- To jest nasza propozycja, którą zgłaszaliśmy już wcześniej, dzisiaj ona nabrała formalnego wymiaru. Uważamy, że, aby wygrać wybory prezydenckie, trzeba połączyć różne środowiska. Żadna z partii opozycyjnych nie zrobi tego sama, to musi być szersze środowisko" - tłumaczył Kosiniak-Kamysz dziennikarzom
- Jesteśmy gotowi na prawybory z tymi, z którymi jesteśmy w Europejskiej Partii Ludowej, czyli z Platformą Obywatelską" - dodał. Takie prawybory mogłyby polegać na "dużym badaniu, przeprowadzonym przez dwa ośrodki wyborcze", kto ma szanse wygrać z Andrzejem Dudą.
Zaznaczył zarazem, że właśnie rusza w Polskę z akcją "prezydent 2020" i będzie prezentował PSL-owską "koncepcję prezydentury". Przyznał w rozmowie z PAP, że w ramach tego objazdu sam będzie prezentował się jako potencjalny kandydat na prezydenta.
- Jestem gotowy do kandydowania, ale chciałbym, aby odbyły się prawybory" - wyjaśnił PAP. "Jakby znalazł się ktoś godniejszy, ktoś kto ma szanse na zwycięstwo, ja go będę wspierał - dodał.
Pytany, czy jeśli Donald Tusk będzie chciał kandydować, on też wystartuje, Kosiniak-Kamysz powiedział: "zapytajmy najpierw Donalda Tuska, czy będzie startował".
(pap)
Fot. PAP/Paweł Topolski