Oczekujemy gwarantowanych podwyżek, nie niższych niż 1200 zł netto, bo to pozwoli urealnić nasze pensje i odbić się od dna hierarchii wynagrodzeń w ochronie zdrowia – podkreślili w odezwie przedstawiciele fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Fizjoterapii oraz Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych zwrócili się do wszystkich Polaków - niezależnie od przekonań, sympatii politycznych, płci czy wieku - o poparcie.
"Zarobki pracowników laboratoriów i fizjoterapeutów od lat oscylują wokół najniższej krajowej. (...) Choć nasza praca jest odpowiedzialna, wymagająca ciągłego dokształcania i wyczerpująca, a jej stawką jest życie i zdrowie ludzi, długo byliśmy niezauważanymi grupami zawodowymi" – wskazano w piśmie.
Fizjoterapeuci i diagności laboratoryjni piszą w nim, że "po majowym proteście głodowym zobaczyli światełko nadziei na poprawę sytuacji, jednak światełko to znów gaśnie".
Podnoszą, że minister zdrowia Łukasz Szumowski obiecał im, że przekaże do szpitali dodatkowe środki i zajmie się takim monitorowaniem procesu ich podziału, aby pozwoliły one między innymi na podwyżki dla pomijanych dotąd grup zawodowych, czyli dla nich.
"Stało się jednak inaczej. W większości przypadków dyrektorzy uznali, że zwiększone ryczałty to zastrzyk gotówki na pokrycie kosztów związanych z zadłużeniem szpitali i rosnącymi kosztami utrzymania placówek. Wyniki obecnych rozmów z Ministrem Zdrowia i NFZ napawają nas wielkim pesymizmem i strachem o jutro" – piszą związkowcy.
"Ministerstwo Zdrowia przyjęło stanowisko, że jest lepiej, a podwyżki otrzymaliśmy aż w 70 proc. placówek, w których pracujemy. Z naszych danych wynika, że było to maksymalnie 30 proc. miejsc, a podwyżki w większości z nich nie wynikały ze zwiększonych przez Ministerstwo ryczałtów, ale z prowadzonych sporów zbiorowych, akcji protestacyjnych czy umów z dyrekcjami szpitali" – wskazują fizjoterapeuci i diagności.
Podnoszą, że ministerstwo każe im upominać się o pieniądze u dyrektorów, dyrektorzy natomiast odsyłają ich do resortu.
"My – fizjoterapeuci i pracownicy laboratoriów nadal oczekujemy gwarantowanych podwyżek, nie niższych niż 1200 złotych netto. Dopiero to pozwoli nam urealnić nasze pensje i odbije nas od dna hierarchii wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Polacy, prosimy Was o poparcie!" – napisali.
"Bez badań laboratoryjnych nie ma diagnozy lekarskiej, bez fizjoterapii nie ma szybkiego powrotu do zdrowia! Chcemy Was leczyć i zarabiać tyle, byśmy mogli skupić się na pacjencie nie myśląc nieustannie czy starczy nam do wypłaty" – podkreślili.
23 września pracownicy laboratoriów i fizjoterapeuci, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, poinformowali, że wznawiają zawieszoną w maju akcję protestacyjną. Przekazali, że będą m.in. wykorzystywać urlopy, chodzić na zwolnienia i rezygnować z nadgodzin.
Resort zdrowia zapewnia, że kwestie zgłaszane przez techników medycznych, diagnostów laboratoryjnych oraz fizjoterapeutów są przedmiotem dialogu ministra zdrowia z przedstawicielami zrzeszających ich związków.
Szumowski zapowiedział po ubiegłotygodniowym spotkaniu w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" z przedstawicielami tych grup zawodowych, że resort przejrzy ponad 400 porozumień zmieniających wynagrodzenia dla fizjoterapeutów, diagnostów i elektroradiologów.
Rozmowy mają być kontynuowane w środę (2 października).
(PAP)
Fot. Facebook/OZZPF