W związku z publikacjami w mediach dotyczącymi roli, jaką w śledztwie w sprawie zabójstwa Piotra Jaroszewicza i jego żony miały odegrać dowody przekazane prokuraturze przez dziennikarza Telewizji Nowa Tomasza Sekielskiego, Prokuratura Krajowa informuje, że nie miały one wpływu na ustalenie osób, którym postawiono zarzuty.
Jak podaje prokuratura, "redaktor Sekielski i syn małżeństwa Jaroszewiczów, Jan Jaroszewicz, przekazał 22 lutego 2017 roku Prokuraturze Okręgowej w Warszawie materiały. Tego samego dnia pan Sekielski został przesłuchany. Dostarczone przez redaktora Sekielskiego dowody nie miały jednak wpływu na ustalenie osób, którym prokuratura postawiła zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony".
Panie ministrze Ziobro, tak dla porządku, zaginione dowody w sprawie zabójstwa Jaroszewiczów odnalazłem ja, a nie jakaś bliżej nie określona gazeta. #szacunekdlafaktów
— Tomasz Sekielski (@sekielski) 14 marca 2018
Według prokuratury, decydujące dla śledztwa były zeznania jednego z podejrzanych, który był przesłuchiwany w innej sprawie i który zdecydował się podjąć współpracę z prokuraturą. Wiarygodność jego wyjaśnień potwierdziła ich szczegółowa weryfikacja, w tym porównanie z innymi zebranymi w sprawie dowodami.
Jednak z tego co mówił dziś minister Ziobro, postępowanie wszczęte w Warszawie w związku z odnalezieniem przeze mnie zaginionych dowodów, pomogło śledczym z Krakowa. Na coś się wiec przydałem, czy nie? https://t.co/jJ5daxzVny
— Tomasz Sekielski (@sekielski) 14 marca 2018
– Wśród tych dowodów nie ma materiałów przekazanych przez Tomasza Sekielskiego i Jana Jaroszewicza. Zostały one poddane wnikliwym badaniom daktyloskopijnym i biologicznym, jednak na żadnym z nich nie znaleziono dowodów, które stanowiły podstawę sformułowania zarzutów wobec trzech podejrzanych – tłumaczy prokutatura.
(p)
Fot. Twitter/Tomasz Sekielski