Prokuratura Okręgowa w Gdańsku poinformowała w środę, że śledczy dysponują opinią sądowo-psychiatryczną po jednorazowym badaniu Stefana W. Eksperci uznali, że takie badanie jest niewystarczające, by określić, czy zabójca Pawła Adamowicza był poczytalny.
– Prokuratura Okręgowa w Gdańsku otrzymała dziś opinię sądowo-psychiatryczną po jednorazowym badaniu podejrzanego Stefana W. – poinformowała w środę prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Badanie 30 stycznia tego roku przeprowadzili dwaj biegli psychiatrzy. – Biegli zawnioskowali o przeprowadzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej podejrzanego Stefana W. Po jednorazowym badaniu nie byli bowiem w stanie wypowiedzieć się co do stanu poczytalności podejrzanego.
Przygotowywany jest wniosek do sądu o orzeczenie wobec podejrzanego obserwacji, która może trwać od czterech do ośmiu tygodni. Na razie nie wiadomo, w którym areszcie śledczym, dysponującym oddziałem szpitalnym, będzie można przeprowadzić taką obserwację. Jak powiedziała prok. Wawryniuk, badany będzie aktualny stan zdrowia psychicznego podejrzanego, a także jego poczytalność, czyli zdolność rozpoznania znaczenia czynu, którego dokonał, i możliwość pokierowania swoim postępowaniem 13 stycznia.
Stefan W. jest tymczasowo aresztowany. Rzeczniczka gdańskiej prokuratury powiedziała, że cały czas ustalana jest kwestia motywu, jakim kierował się Stefan W.
– Przesłuchiwani są świadkowie. Wytypowano ponad sto osób, z którymi podejrzany miał kontakt, m.in. w trakcie odbywania kary pozbawienia wolności – powiedziała prok. Wawryniuk.
Prokuratura czeka także na opinię informatyczną. Analizie ekspertów zostały poddane telefony i komputery z mieszkania, w którym po opuszczeniu zakładu karnego przebywał Stefan W.
– Chcemy wiedzieć, czy podejrzany wykazywał zainteresowanie prezydentem Pawłem Adamowiczem, czy szukał treści na jego temat – dodała Wawryniuk.
Trwa także analiza monitoringów zabezpieczonych na potrzeby śledztwa.
– Są to nagrania ze zdarzenia oraz jego okolic, ale także z miejsc, w których pan prezydent Adamowicz przebywał w chwilach poprzedzających "światełko do nieba". Chcemy ustalić, czy Stefan W. również pojawiał się w tych miejscach – powiedziała rzeczniczka prokuratury.
* * *
Do zabójstwa Pawła Adamowicza doszło 13 stycznia. Na nagraniach zarejestrowanych m.in. przez uczestników finału WOŚP widać, jak napastnik wchodzi na scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa.
– Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz – krzyczał ze sceny W. zanim został obezwładniony.
Adamowicz przeszedł pięciogodzinną operację, zmarł następnego dnia. Stefanowi W. postawiono zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. W chwili zdarzenia był trzeźwy, nie był także pod wpływem środków odurzających ani leków. Zabójca był wcześniej karany. W czerwcu 2013 r. zatrzymano go za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. Sąd orzekł wobec niego karę 5 lat i 6 miesięcy więzienia. 8 grudnia ub. r. Stefan W. opuścił zakład karny.
(pap)
Fot. Twitter/Pomorska Policja