To "sprawa do rozważenia" - powiedział prezydent Andrzej Duda pytany, czy 4 czerwca powinien być świętem państwowym. Jeśli większość posłów i senatorów chciałaby, żeby to było święto państwowe, ja byłbym gotów podjąć taką inicjatywę - zadeklarował prezydent.
Prezydent w czwartek w TVN 24 był pytany o wybory do tzw. Sejmu kontraktowego z 4 czerwca 1989 r.; w tym roku przypada 30. rocznica tych wyborów. W ocenie Dudy 4 czerwca to bardzo ważny dzień w historii Polski.
- Przede wszystkim ja uważam, że to powinien być dzień takiej naszej narodowej dumy - powiedział Duda.
Jak zaznaczył, mimo że wybory 4 czerwca 1989 r. nie były w pełni wolne, to przede wszystkim Polacy poszli wtedy do urn i - jak mówił - "powiedzieli komunistom, a więc także i tamtemu ustrojowi: nie".
- To było wielkie zwycięstwo. Szkoda tylko, że potem trzymano się tych ustaleń okrągłego stołu, zamiast zdyskontować ten niewątpliwy sukces - podkreślił prezydent.
Na pytanie, czy 4 czerwca powinien być świętem państwowym, Andrzej Duda odpowiedział: "Nie wiem, sprawa jest do rozważenia".
- Jeżeli większość posłów senatorów chciałaby, żeby to było święto państwowe, to ja byłbym gotów podjąć taką inicjatywę - zadeklarował prezydent.
Zdaniem Dudy wielu ludzi na świecie uważa, że zwycięstwo nad komunizmem rozpoczęło się od upadku muru berlińskiego.
- Tymczasem zwycięstwo nad komunizmem zaczęło się od tego właśnie wielkiego czynu Polaków - zauważył. -Byliśmy pionierami, którzy przecierali ten szlak i którzy ostatecznie doprowadzili do zmiany sytuacji politycznej w całej Europie Środkowej. To jest w moim przekonaniu nasza wielka zasługa. Powinniśmy być z tego ogromnie dumni - ocenił prezydent.
Na pytanie, gdzie będzie świętował 30. rocznicę wyborów 4 czerwca, Duda odpowiedział, że jest zaproszony do Senatu.
- Pan marszałek Stanisław Karczewski już dawno odwiedził mnie i mówił mi, że chce właśnie w Senacie w szczególny sposób podkreślić, że te wybory senackie 4 czerwca, że one były wyborami całkowicie wolnymi, że ta izba wracała na polską scenę polityczną i ustrojową - powiedział.
Wspominał też, jak 4 czerwca 1989 roku stał z przyjaciółmi pod komisją wyborczą na ul. Krowoderskiej w Krakowie w koszulce "Głosuj na Jana Rokitę".
- Biegałem po Krakowie z ulotkami i takimi naklejkami: "pierwszy raz możesz wybrać, wybierz Solidarność". To był taki piękny czas, niezwykłego uniesienia - opowiadał.
Prezydent zapytany też został, czy nie jest to "porażką", że 30. rocznica wyborów nie będzie obchodzona wspólnie. Jego zdaniem jest to "świadectwo naszych czasów". Oddzielne obchody są też według prezydenta trochę smutne dla tych, którzy mają takie wspomnienia, jak on.
Duda podkreślił, że wówczas – jako 17-letni chłopak – nie miał pojęcia, "że w obozie Solidarności są jakiekolwiek różnice".
- Ja się nigdy nad tym nie zastanawiałem, że ci ludzie mają inne poglądy, że jedni są bardziej o poglądach prawicowych, drudzy są o poglądach bardziej lewicowych – przyznał. - Był jeden cel – obalić komunę, był jeden cel – wyrwać się z oków komunizmu, wyrwać się ze szponów Związku Sowieckiego. Wszyscy tego chcieliśmy, wszyscy tego pragnęliśmy, to było naszym podstawowym dążeniem. Ludzie Solidarności byli dla nas jedną grupą, którą niezwykle ceniliśmy, szanowaliśmy i wszystkie nazwiska wymienialiśmy jednym tchem. Nikt - z takich młodych ludzi jak ja - się nie zastanawiał nad tym, co uważa Adam Michnik, co uważa Lech Wałęsa - powiedział prezydent.
- Szkoda, że ten spór (obecnie) jest aż tak mocny - dodał Duda. Jak zaznaczył, spór jest jednak naturą demokracji. - Dzisiaj można mieć bardzo różne poglądy i one często wzbudzają emocje, i często w emocjach się ścierają ze sobą - wskazał. - Byle tylko panować nad tymi emocjami, bo to jest niezwykle ważne - zaapelował prezydent.
(PAP)
Fot. Ryszard Pakieser (arch.)