- Zapadła już polityczna decyzja: będzie jednolity podatek – powiedział szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. To oznacza, że zniknie PIT, składki na ZUS i NFZ. Przy okazji tej reformy podatkowej rząd chce skończyć z tym, że bogaci płacą niższe podatki niż biedni. Zmiany w podatkach zaczną wchodzić w życie 1 stycznia 2018 r. Dotkną też rolników.
– Mam nadzieję, że za dwa lata nikt nie będzie już pamiętał, co to jest PIT – powiedział szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk na konferencji zorganizowanej przez Centrum Analityczne Polityka Insight. Tym samym rozwiał wątpliwości, co do tego, czy jednolity podatek, który powinien być raczej nazywany jednolitą daniną, to tylko idea.
- Jest taka wola polityczna, jest zielone światło Komitetu Rozwoju. Zapadła już decyzja: tak, będziemy to robić – powiedział Kowalczyk. Dodał, że został już powołany zespół roboczy przy Komitecie Rozwoju, w skład którego wchodzą ministrowie wszystkich resortów powiązanych z gospodarką.
Co to w efekcie oznacza? Że nie będziemy już rozliczać podatku PIT, znikną też składki na ZUS i NFZ – zamiast tego każdy Polak zapłaci jednolitą daninę.
Jak dokładnie będzie ona wyglądała, dowiemy się w wakacje, najpóźniej wczesną jesienią, wtedy powstaną założenia do projektu. Do końca roku mają się zakończyć prace legislacyjne. Wtedy też okaże się, jak wysokie będziemy płacić obciążenia.
– Na razie nie będziemy podawać żadnych stawek. Trzeba je dobrze skalibrować, a będzie to możliwe dopiero na końcowym etapie – twierdzi Kowalczyk. Kalibracja ma polegać na tym, aby zmiany były neutralne dla budżetu.
Potem rząd daje sobie rok na wprowadzenie zmian, wdrożenie nowego systemu, co może być największym wyzwaniem. Sam ZUS potrzebuje na to dziewięć miesięcy, a zmiana systemu dotknie przecież również urzędy skarbowe i Narodowy Fundusz Zdrowia.
Agata Kołodziej (Money.pl)
Fot. Paulina SIKORA