Zmuszanie pracowników do wynajmowania za określoną sumę odkurzacza albo munduru, naliczanie kar za kilkuminutowe spóźnienia - to tylko niektóre nieprawidłowości przy wypłacaniu minimalnej stawki godzinowej, alarmuje NSZZ "Solidarność".
Na początku lutego NSZZ "Solidarność" i Państwowa Inspekcja Pracy rozpoczęły akcję, która ma na celu wyegzekwowanie od pracodawców płacenie minimalnej stawki godzinowej. "S" informuje PIP o nieprawidłowościach zgłaszanych im m.in. przez pracowników. Główny Inspektor Pracy Roman Giedrojć mówił niedawno, że inicjatywa "Solidarności" jest cenna. Rzecznik Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski powiedział, że większość pracodawców zastosowała się do nowego prawa.
- W 80 proc. szacujemy, że rynek bardzo pozytywnie zareagował na zmiany i stosuje nowe zasady - podkreślił. Zwrócił jednak uwagę, że niektórzy przedsiębiorcy próbują obejść przepisy.
- Do nieprawidłowości najczęściej dochodzi w czterech branżach. Na pierwszym miejscu jest ochrona. Trzeba wskazać, że głównie są to mniejsze firmy - oświadczył rzecznik. Zaznaczył, że nieprawidłowości występują także tam, gdzie zatrudnia się osoby do sprzątania i "niestety, ciężkim obszarem jest sprzątanie w placówkach zdrowia".
- Trzecim obszarem jest gastronomia. Mamy sporo informacji o kelnerkach, ludziach pracujących w fast foodach. Czwarty obszar to jest drobny handel, często na terenie galerii handlowych. Różnego rodzaju butiki, punkty z telefonami czy gadżetami - wyliczał rzecznik. Lewandowski zwrócił uwagę, że po wprowadzeniu minimalnej stawki godzinowej w niektórych firmach dochodzi do patologicznych sytuacji.
- Pracownicy dostają umowy na 13 zł, ale różnymi dziwnymi technikami obniża się im to wynagrodzenie. Np. pracownik dostał nową umowę na 13 zł, ale jednocześnie dostał umowę na dzierżawę odkurzacza na 500 zł, albo na dzierżawę munduru. Mieliśmy też przypadek naliczania kar za minutowe spóźnienia, złotówka za minutę - mówił. - Mamy też zgłoszenie, że ochroniarz za złe wykonywanie obowiązków może mieć o połowę obniżone wynagrodzenie.
Przyznał, że po wprowadzeniu nowych przepisów w niektórych niewielkich firmach dokonano po prostu redukcji zatrudnienia.
(pap)
Fot. Robert STACHNIK