Jak zakończyć prowadzenie biznesu z Rosją albo Białorusią? O to coraz częściej przedsiębiorcy pytają prawników. Jak mówią eksperci, firm prowadzących wymianę handlową z państwami zaangażowanymi w wojnę jest sporo. To głównie firmy produkcyjne, budowlane, przetwórcy oraz sektor TSL, który dość często wykonywał kursy na trasie Polska – Białoruś. Zmiany gospodarcze dotykają nie tylko eksporterów, ale i importerów.
Prawnicy przyznają, że mają pełne ręce roboty, jeżeli chodzi o konsultowanie klientów, którzy dotychczas prowadzili wymianę handlową z krajami objętymi wojną. Handel z Ukrainą jest niemożliwy z powodu trwającej tam wojny, a z Rosją i Białorusią wiele firm po prostu nie chce mieć już żadnych relacji. Obecna sytuacja gospodarcza jest trudna dla wielu polskich przedsiębiorców z kilku powodów.
– Już teraz pojawiają się wśród naszych klientów problemy, które wymagają szybkiej reakcji i szybkiego rozwiązania: kontrakty nie mogą być realizowane albo ich realizacja jest utrudniona – mówi mec. Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski. – Wiele firm do produkcji potrzebuje surowców, a te pochodziły z Ukrainy. Brak dostaw oznacza brak realizacji kontraktu w terminie, kary umowne i poważne straty dla przedsiębiorców. Podobnym problemem jest odpływ pracowników z firm budowlanych i transportowych. Szacuje się, że wynosi on w tej chwili ok. 30 proc., a może to być dopiero początek zmian. Firma pozbawiona pracowników nie jest w stanie wykonywać swoich bieżących zobowiązań, co generuje naliczanie kar. Przedsiębiorca musi wykazać, że to nie on ponosi winę za opóźnienie realizacji inwestycji. Powinien on prowadzić dialog z inwestorem, by zmienić treść umowy lub zapisać konkretne zmiany terminów, które będą optymalne dla obu stron.
Inna sprawa to sytuacje, gdy kontrahenci mają siedzibę w Rosji czy na Białorusi. Wiele firm zdecydowało, że nie będzie kontynuować wymiany handlowej z tymi krajami, co rodzi również określone konsekwencje gospodarcze i prawne.
– Najłatwiejsza jest sytuacja, gdy przedsiębiorca może wykazać, że z powodu sankcji realizacja umowy będzie utrudniona – wyjaśnia mec. Jarosiewicz. – Wygaszenie stosunku umowy przy „nadzwyczajnej zmianie okoliczności” będzie najbardziej oczywiste, a przedsiębiorca będzie mógł twierdzić, że to nie jego zła wola, a po prostu brak możliwości stoi na przeszkodzie do realizacji kontraktu. Taka sytuacja może objąć firmy transportowe, energetyczne czy handlowe, jeżeli przedsiębiorca udowodni, że sytuacja wojenna uniemożliwia mu realizację kontraktu.
Trudniej może być, gdy argumentami przedsiębiorcy, by zaprzestać działalność z krajami zaangażowanymi w wojnę, są straty wizerunkowe.
– Tutaj należy przygotować szerszą argumentację prawną – mówi mec. Marek Jarosiewicz. – Umowa formalnie wiąże nas z przedsiębiorcą po stronie rosyjskiej czy białoruskiej i należy się spodziewać, że tamta strona będzie dążyć do tego, byśmy zrealizowali swoje zobowiązania. Wyobrażam sobie sytuację, że strata wizerunkowa dla firmy będzie tak poważna, iż stanie się to argumentem, by powołać się na „siłę wyższą” jako uzasadnienie zaniechania takiej współpracy. Wojna w nauce prawa jest klasykiem jako przykład siły wyższej. Nieprzewidywalna, dynamiczna, uzasadniająca wszelkie zmiany relacji gospodarczej. Jeżeli umowa zawarta była przed rozpoczęciem inwazji, to co do zasady można powołać się na „siłę wyższą”, jeżeli strona wykaże, że nie jest w stanie realizować zapisów kontraktu.
(ek)