Przez pięć lat miała dom. Aż do minionych wakacji. To wtedy, na początku lipca, pan jej życia i śmierci wprowadził tę bezbronną psinę do schroniska i zostawił. „Tłumaczył, że ponoć go ugryzła" - wspominają pracownicy schroniska.
Sansa dostała na szyję schroniskowy numer: 691/16. Trafiła do boksu, za kraty. Dla niej to był dramat.
- Była przerażona. Bała się własnego cienia. Przez pierwsze trzy dni ze strachu załatwiała się pod siebie. - opowiadają pracownicy schroniska.
Trzeba było czasu i sporo pracy włożyć w to, aby ta z natury pogodna psina przestała się bać innych zwierząt i ludzi.
Do tej pory była tak nieśmiała, że nawet nie podchodziła do krat. Odwiedzający schronisko w poszukiwaniu czworonożnego przyjaciela nie mieli szans zauważyć, w jak wielkiej potrzebie jest ta opuszczona sunia. Jaka rozpacz i smutek w jej wielkich brązowych oczach aż wyje o zlitowanie.
- Zmienia się jej zachowanie. Powoli. Ale na lepsze. Wciąż jest dość wycofana, stąd najlepszy dla niej okazałby się dom cichy, bez dziecięcej wrzawy i hałasu. Będzie potrzebowała opiekuna, który okaże jej zrozumienie i cierpliwie poczeka, aż ze skrzywdzonej księżniczki zmieni się w radosną chętną do zabawy pupilkę - komentują pracownicy schroniska. - Teraz bowiem tylko tym, którym zaufała, pozwala się dotknąć. Jednak od tego stanu tylko chwila, gdy Sansa merdając ogonem zacznie obcałowywać opiekunów.
Sansa (691/16) czeka na nową szansę od losu. Może czeka na Ciebie? Kto chciałby tę urokliwą ciekawą świata panienkę lub jakąkolwiek inną równie samotną i złaknioną przyjaźni psinę przyjąć do rodziny, jest proszony o kontakt ze szczecińskim Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt: tel. +48 91 487-02-81.
(an)
Na zdjęciu: Sansa została porzucona w schronisku 11 lipca 2016 r. Od tego czasu, po przebytej obserwacji w kierunku wścieklizny, czeka na nowego opiekuna.
Fot. ZUK/Schronisko