W jego żyłach z pewnością płynie krew haszczaka. Na co wskazuje nie tylko jego charakterystyczna postawa i oryginalne umaszczenie, ale również determinacja, z jaką szukał swojego człowieka. I choć do krwi zdarł poduszki łap, a z wyczerpania zaległ w krzakach, to na osiedlu Arkońskim dopadła go bezdomność. Przypadek, że tuż przed wakacjami?
Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak – dość, że wieczorem pomiędzy blokami os. Arkońskiego zauważono przemykającego białego psa. „Biegł na oślep, przed siebie, nie patrząc ani na jadące auta, ani nawet na mijanych ludzi” – jak wspominają świadkowie zdarzenia. Z wyczerpania zaległ na poboczu ul. Wiosny Ludów, gdzie wypatrzyła go pewna dziewczyna. Dała pić i jeść. Wezwała pomoc ze schroniska. Czekała z obolałym psiakiem, aż po niego przyjedzie pogotowie interwencyjne.
– Ledwie chodził i wsiadł do auta, bo tak bardzo miał poranione poduszki łap. W schronisku się okazało, że nie jest oznakowany przy pomocy mikroczipa. Natomiast wszystko wskazywało na to, że ktoś umyślnie wywiózł go z dala od domu, aby porzucić. Na nic się zdała jego pogoń za dawnym opiekunem. Przez dwa tygodnie nikt go nie szukał – wspominają pracownicy schroniska.
Tak z kwarantanny trafił do boksu nr 30. Na jego szyi zawisł numer: 383/18. Schroniskowi opiekunowie nadali mu nowe imię: Morus.
– Ma niewiele ponad 5 lat. Wygląd imponujący. Ale został dotkliwie skrzywdzony, więc trzeba było sporo pracy, aby znów zaufał i się przekonał, że nie każdy człowiek to zło – wspominają Morusa schroniskowi opiekunowie. – Dzięki czemu dzisiaj… jest już w blokach startowych do nowego domu. Chętnie współpracuje. Zna mnóstwo komend i wykonuje je błyskawicznie, z wyraźną frajdą: siada, daje łapę i głos. Spacery chłonie całym sobą. Jest ciekawy świata. Inne psy mija spokojnie, ale natura w nim drzemie taka, że chyba najlepiej sprawdzi się jako jedyny czworonożny pupil w rodzinie, która aktywnie spędza czas.
Kto chciałby tego oryginalnego haszczaka (383/18) lub jakąkolwiek inną, równie samotną i złaknioną uczucia, psinę przyjąć do rodziny – otworzyć przed nią dom i serce – jest proszony o kontakt ze szczecińskim Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt (al. Wojska Polskiego 247, tel. +48 91-487-02-81, e-mail: schronisko@schronisko.szczecin.pl) lub wolontariuszką Natalią (po godz. 16) 798-384-243. Placówka jest czynna codziennie, również w soboty i niedziele (oprócz świąt) w godzinach 9-16. Adopcje odbywają się od g. 8.30 do 15.30. Uwaga: na nowych przyjaciół w schronisku czekają również zachwycające kociaki.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, miesiącami, a nawet latami. ©℗
(an)
Fot. Schronisko