To przypomina wezbraną falę, której nie sposób zatrzymać. Tyle że chodzi o koty: osierocone, porzucone, odebrane matkom, chore i o ofiary wypadków. Skala potrzeb jest tak wielka, że z pomocą nie nadążają nie tylko społeczni opiekunowie zwierząt, wolontariusze Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oraz Vivy!, ale także schroniskowa kociarnia pęka w szwach.
Tylko w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt przebywa obecnie 67 kotów. W najgorszej sytuacji są najmłodsze z nich, w tym tzw. butelkowe.
- Mamy czwórkę z jednego miotu, który jest zaledwie 2-tygodniowy: trzy z nich już mają otwarte oczy, a czwarty jeszcze nie. I kolejny, tym razem miesięczny miot 6 kociaków. Nie rozdzielamy ich, by nie pogłębiać im stresu: bez matek potrzebują siebie, wzajemnie się ogrzewają. Jednak wymagają także karmienia co 2 godziny. W czasie normalnego funkcjonowania naszej placówki, czyli do godz. 16, problemu nie ma, ale potem… Dlatego pilnie szukamy dla tych maluszków domów tymczasowych - mówi Ewa Mrugowska, kierownik schroniska.
Pomocy potrzebują przede wszystkim kocięta, bo są najbardziej wrażliwe i podatne na wszelkie infekcje. Dlatego są separowane od dorosłych i nie trafiają do schroniskowego Domu Kota. Ale na nowe domy czeka też sporo „starszaków", w tym choćby eksmitowane z ul. Szafera.
- Dla tych ostatnich potrzebujemy domów docelowych. Dla maluszków, choćby tymczasowych. Gwarantujemy wszystko, co niezbędne: mleko, smoczki, butelki, podkłady higieniczne. Prosimy Czytelników „Kuriera": pomóżcie nam w opiece nad kotami - apeluje E. Mrugowska. - I nie odbierajcie ich matkom. Już kilkakrotnie trafiały do nas mioty maluchów, które zabrano z miejsca, gdzie je zostawiła. W odruchu źle rozumianego współczucia, a tylko dlatego, że przez moment były same. Z nimi jest identyczna sytuacja, jak wiosną z młodymi sarnami czy zającami: jeżeli są same, to znaczy, że matka z daleka je obserwuje, a nie podchodzi dlatego, że kręci się przy nich człowiek najczęściej w towarzystwie psa. Wolno żyjące koty w takiej sytuacji nie wracają do swego miotu, ale czekają. Warto o tym pamiętać, zanim odbierze się im matkę i szansę na szczęśliwe dzieciństwo.
Schroniskowe kocięta - co znaczące - mają numery nawet powyżej „400". Kto chciałby je przygarnąć albo choć tymczasowo zaopiekować, otworzyć przed nimi dom i serce, jest proszony o kontakt: szczecińskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt - tel. +48 91 487-02-81.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. ©℗
(an)
Fot. ZUK/Schronisko