W każdym domowym sprzęcie dostrzeże rozrywkowy potencjał. Ślad mokrego nosa odciśnie na ubraniu. Znajdzie dla siebie miejsce tam, gdzie zapewne nie powinien. Radośnie wybijając rytm ogonem, może też niejednego pyska wyliże. Taki jest Bruno - zwariowany szczeniak w poszukiwaniu swojego człowieka.
Bruno właśnie trafił pod opiekę szczecińskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. To psie dziecko, które ledwie skończyło siedem miesięcy.
- Jest młodym żywiołem: ruchliwym i zwariowanym - o szczeniaku, który podbił ich serca, mówią pracownicy placówki przy al. Wojska Polskiego.
Dał się poznać jako wesoły i towarzyski. Ciekawy świata i ludzi. To ich bliskość najbardziej sobie ceni, co manifestuje wiecznie rozmerdanym ogonem. Jest czarnym niczym węgiel „składakiem" z lekko klapniętym uszkiem - do pokochania od pierwszego wejrzenia. Całym swym małym ciałkiem zabiega o uwagę, dopominając się przytulania, głaskania i… przysmaczków.
- Bruno jest zdrowy, zaszczepiony, odrobaczony i już po kastracji. Właśnie przechodzi rekonwalescencję po tym zabiegu, więc będzie gotowy do adopcji od 18 lutego - informują pracownicy schroniska.
Co ważne, Bruno jest przyjazny wobec wszystkich zwierząt. Nie musi więc być jedynym pupilem w rodzinie. Kto zatem chciałby przed tym słodziakiem (38/22) otworzyć dom i serce, jest proszony o kontakt ze Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie: al. Wojska Polskiego 247, tel. +48 91 487 02 81, e-mail: schronisko@schronisko.szczecin.pl. Placówka jest czynna codziennie, również w soboty i wskazane niedziele (oprócz świąt) w godzinach 9-16. Adopcje odbywają się od g. 8.30 do 15.30.
Uwaga: schronisko pracuje w reżimie sanitarnym, co oznacza, że wejście na teren jego biura jest możliwe wyłącznie w maseczce i przy zachowaniu zasad dystansu społecznego. Na spacery zapoznawcze oraz adopcje należy się umawiać z wyprzedzeniem, najlepiej telefonicznie.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu”. Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdą w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. ©℗
(an)