– Zbyt wiele osób myśli do dziś, że Polacy i Niemcy byli zawsze jeżeli nie wrogami, to przynajmniej złymi sąsiadami. A my potrafimy żyć w przyjaźni, czego dowodzi fakt wielkiej dziś liczby powiązań polsko-niemieckich na wszelkich płaszczyznach: prywatnych, zawodowych, gospodarczych, kulturalnych. W filmie chciałem pokazać, że te powiązania istniały zawsze – tłumaczył swój zamysł Andrzej Klamt, reżyser, bezpośrednio po premierze, zaskoczony chyba nieco sukcesem swego najnowszego serialu.
Klamt miał już na swoim koncie wiele cenionych filmów o tematyce polsko-niemieckiej, lecz do tej pory dotyczyły one trudnej, dwudziestowiecznej historii, która do dziś pada cieniem na wzajemne postrzeganie.
– Zaczęło mnie męczyć pytanie, dlaczego nie pokazać ludziom również tego, o czym większość nie wie czy nie pamięta, że wcześniej, przez 800 lat, do rozbiorów, jakość naszych relacji była zupełnie inna – mówi Klamt. – Ciągła wymiana kulturalna, migracje w obu kierunkach; tak naprawdę nasza historia jest wspólna i to jest fascynujące. Do czarno-białej narracji chciałem wprowadzić trochę koloru.
Bezpośrednią inspiracją dla Klamta był serial o stosunkach niemiecko-francuskich, wyprodukowany przez telewizję ARTE. Reżyser wiedział już, że film da się nakręcić i wiedział, jak ma wyglądać. Niemiecki kanał publiczny 3Sat zgodził się go finansować, ale pod warunkiem, że będzie to projekt binarodowy, z polsko-niemiecką ekipą twórców i doradców. Po stronie polskiej zaangażowała się TVP (zastąpiona potem przez TVN).
Cztery odcinki filmu, który przedstawia tysiąc lat historii, trwają w sumie trzy godziny. Tempo jest imponujące.
– Najtrudniejsze było – przyznaje Andrzej Klamt – dokonać selekcji materiału, oddzielić historie ważne od mniej ważnych. Z wielu świetnych opowieści musieliśmy, niestety, zrezygnować. A wyniki kwerendy do filmu były zaskakujące. Chyba najbardziej poruszyły mnie relacje o tym, jak Niemcy witali polskich uchodźców, uciekinierów po powstaniu listopadowym. Wagner napisał wówczas uwerturę „Polonia”, poeci pisali wiersze, ludzie witali Polaków na dworcach – taka, można powiedzieć, pierwsza Willkommenskultur.
– To właściwy film w obecnej sytuacji – mówi Christian Schröter z Towarzystwa Niemiecko-Polskiego Brandenburgii. – Jest przeciwwagą dla obrazu świata, jaki przekazuje obecny rząd w Warszawie i pokazuje też dobre czasy polsko-niemieckiego sąsiedztwa.
Ten aspekt Christian Schröter uznaje za najważniejszy plus serialu i dla Polaków, i dla Niemców.
– Bo Polacy mogą zrewidować przekonanie o „odwiecznych wrogach”, a Niemcy zobaczyć, że Polska umie być inna od tej z aktualnych przekazów, podkreślających konserwatyzm, brak otwartości, ksenofobię – mówi Schröter. – Dla ludzi, którzy Polską się interesują, jak my w Towarzystwie Niemiecko-Polskim, jest ten film trochę zbyt powierzchowny, bo nie porusza wielu spraw, ale dla większości zwykłych obywateli, pewnie w obu krajach, obejrzenie go może być krokiem w kierunku zainteresowania się sąsiadem i osłabienia złych stereotypów.
– Zawsze znajdą się krytycy, ale film jest wyjątkowy i udany – uważa Magdalena Marszałek, profesor polonistyki na Uniwersytecie Poczdamskim. – Może nie zagłębia się w szczegóły, ale też nie upiększa, nie przemilcza i nie banalizuje faktów.
Na premierze pojawiło się wielu z ponad 100 studentów profesor Marszałek. To jeden z dowodów na to, że serial jest strzałem w dziesiątkę.
– Film Andrzeja Klamta nie jest naukowym przesłaniem dla intelektualistów, lecz dla zwykłych widzów w obu krajach. Opowiada o tym, że nie dzieli nas tylko tragiczna przeszłość, ale łączy – i to przede wszystkim – dobra i przyjazna wspólna historia – podkreśla prof. Magdalena Marszałek.
Trzy odcinki filmu „Polacy i Niemcy. Historia sąsiedztwa” pokazała 9 listopada niemiecka telewizja komercyjna 3Sat. Wszystkie cztery odcinki nada 28 grudnia państwowa telewizja ZDF.
W grudniu film pokaże także TVN: część pierwszą i drugą – 12 grudnia o godz. 22.55 i 23.55, a część trzecią i czwartą – 19 grudnia o godz. 22.55 i 23.55.
Filmowi towarzyszy książka „Polacy i Niemcy. Historia sąsiedztwa” przygotowana przez Niemiecki Instytut Spraw Polskich w Darmstadt.
Tekst i fot. Agnieszka HRECZUK
Na zdjęciu: Reżyser Andrzej Klamt