Artur Giza-Zwierzchowski, terapeuta par i małżeństw z Pracowni Psychoedukacji przy ul. Jagiellońskiej w Szczecinie:
Mogłoby się wydawać, że jakość związków, w jakich żyjemy, pozostaje tylko i wyłącznie naszą prywatną sprawą. Do pewnego stopnia tak właśnie jest, jeśli jednak spojrzymy na zagadnienie nieco szerzej, to zrozumiała stanie się pewna dociekliwość społeczna w przedmiocie wzajemnych relacji osób sobie najbliższych. Niekiedy może nas ona irytować, ma jednak pewien istotny sens. Oto bowiem okazuje się, że nie jest wcale zupełnie obojętne dla otoczenia, jakiej jakości pozostają nasze związki. Dzieje się tak dlatego, że nietrudno dostrzec wpływ, jaki owa jakość ma na otoczenie, począwszy od rodziny poprzez przyjaciół i znajomych, na współpracownikach kończąc. Nawet bez szczególnej wiedzy psychologicznej większość z nas znakomicie czuje, czym jest mechanizm przemieszczania polegający na tym, że afekt uruchamiany w jednej relacji zostaje przeniesiony na inną. Idealnie pasuje tu przykład szczególnie lubiany przez wielu pracowników. Oto szefowi nie najlepiej układa się relacja z żoną, więc przemieszcza tłumiony ładunek emocjonalny na pracowników. Któż nie podejrzewa o to swoich przełożonych w chwilach ich szczególnej drażliwości? Niestety, jeszcze wyraźniej daje się tego rodzaju zależności odnaleźć w problematycznych zachowaniach dzieci rejestrowanych przez pedagogów szkolnych. Niezmiernie rzadko zdarza się, aby nieakceptowane zachowania uczniów miały swe źródło w ich istocie. Znacznie częściej źródłem problemów są konflikty i dysfunkcje we wzajemnej relacji rodziców takich malców.
O społecznym wymiarze kryzysu związków łatwo się także przekonać analizując statystyki dotyczące ekonomicznych skutków rozpadu małżeństw. Rozstania w znakomitej większości przypadków skutkują poważnym obniżeniem standardu życia osób nimi dotkniętych. W wielu wypadkach przybierając postać szczególnie dramatyczną – z licytacjami komorniczymi nieruchomości włącznie. W kraju powszechnie niepłaconych alimentów zakładnikami takich sytuacji stają się wszyscy podatnicy wspólnie nosząc ciężar utrzymywania funduszu alimentacyjnego. Jeszcze innym wymiarem rozpadu związków pozostaje ich wpływ na zdrowie publiczne. Jak się okazuje, może on być niebagatelny. Nie brakuje głosów wskazujących na korelację rosnącej liczby rozwodów z nasileniem zachorowań na depresję. Niektóre źródła podają nawet 40-proc. prawdopodobieństwo zapadnięcia na tę chorobę po doświadczeniu rozstania z długotrwałym partnerem.
Dobrze zatem, aby dostrzegając wskazane zależności mieć świadomość tego, że to co z pozoru jest wyłącznie naszą prywatną sprawą, w istotny sposób wpływa na naszych bliskich, a szerzej także na całe społeczeństwo. To perspektywa, która może być przydatna zwłaszcza wtedy, kiedy poszukujemy dodatkowych motywacji do stawienia czoła problemom, które nas trapią. Jest to tym ważniejsze, że żyjemy w realiach, w których rozstanie staje się niestety najbardziej oczywistą formą radzenia sobie z trudnościami w związkach. Tym bardziej więc wszelkie formy mobilizacji do walki o utrzymanie związku okazują się nieocenione. W terapii par i małżeństw bowiem motywacja i zaangażowanie są jednym z najistotniejszych gwarantów sukcesu.
Masz pytanie do terapeuty par i małżeństw? Prześlij je pocztą na adres redakcja@kurier.szczecin.pl.
Fot. Ryszard Pakieser, EPA/Anthony Anex