To właśnie im poświęcę dziś nieco czasu. Ichtiolodzy i pracownicy Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie wpuszczali je do naszych rzek.
Miałem niewątpliwą przyjemność zobaczyć wpuszczane smolty do Odry w pobliżu Dziewoklicza. Nie było to oczywiście pierwsze zarybienie, które obserwowałem. Byłem jednak pod wielkim wrażeniem, kiedy nad wodę wjechała potężna ciężarówka z przyczepą, na której zamontowane były specjalne zbiorniki do przewozu żywych ryb. Było ich aż jedenaście. Zapewniam, że dostarczone w nich ryby trafiły do rzeki w znakomitej kondycji. Szerokim rękawem ze zbiorników do rzeki spłynęło z trzech komór 6200 sztuk smoltów łososia oraz 2080 smoltów troci wędrownej. Był tam też ze mną ichtiolog i jednocześnie dyrektor Biura Zarządu Okręgu Rafał Pender, który powiedział mi, że zarybianie Odry było sfinansowane ze środków własnych Okręgu w ramach obowiązującego nas operatu rybackiego.
Zarybianie przy Dziewokliczu nie było tego dnia jedyne. Wcześniej podobne działania odbywały się w Mrzeżynie, z tą jednak różnicą, że ryb było zdecydowanie więcej. Stało się to w tym przypadku możliwe dzięki pieniądzom z budżetu państwa, które trafiły do Szczecina za pośrednictwem Instytutu Rybactwa Śródlądowego z Olsztyna. Do Regi trafiło 44 tys. smoltów troci. W sumie, już w tym roku do tej samej rzeki nasz Okręg wpuścił 75 tys. smoltów łososi. Dodatkowo do Regi wpuściliśmy 50 tysięcy narybku letniego łososia. Smolty, jak to mają w zwyczaju spędzą w rzekach od roku do trzech lat. Później popłyną w morze, aby wrócić do nas, kiedy dojrzeją do rozrodu. Tego samego dnia do Iny w ramach pierwszego w tym roku zarybienia wpuszczono wyhodowany w okręgowej, goleniowskiej wylęgarni narybek letni pstrąga potokowego.
esox