– Zawodnicy dopisali – powiedział mi prezes koła Sebastian Stachera. – Zapisało się 115 kolegów i wszyscy stawili się w ostatnią niedzielę na wyznaczonej polanie. Pogoda do najlepszych nie należała. Padało wprawdzie z przerwami, ale chwilami lało jak z cebra. Wędkarze deszczu się jednak nie boją i nic nie mogło zepsuć znakomitej atmosfery. Ryb oczywiście mogło być więcej. Złowiliśmy 6 troci, największa miała 76 centymetrów. Pierwszego stycznia przy podobnej pogodzie koledzy złowili więcej, ale nie ma co narzekać. Podczas dekoracji niebo się rozchmurzyło. Najlepszy okazał się Adam Belka, który podobnym wynikiem wygrał też ubiegłoroczne zmagania nad Iną. Hol był bardzo szybki. Troć uderzyła w nurcie na miedziane wahadełko. Trochę kłopotu sprawiło jej wyjęcie, bo brzeg był dość wysoki i musiałem wejść do wody. Ta ubiegłoroczna była o cztery centymetry większa.
Gratulacjom nie było końca. Adam wygrał nie tylko całe zawody, ale również klasyfikację za największą rybę. Nad Inę dotarł też dyrektor Biura Zarządu Okręgu PZW w Szczecinie Rafał Pender, który powiedział mi, że początek roku jest dość szczęśliwy dla wędkujących nie tylko nad Iną, ale też nad Regą. Są doniesienia o keltach i srebrniakach. Ryby ważyły nawet ponad 4 kilogramy. Rafał Pender przypomniał też, że jeśli nie na trocie, to nadal trwa sezon na sandacze na Odrze. Na szczecińskich bulwarach szczęśliwcy mogą trafić naprawdę sporą sztukę. Przy potężnym ognisku można się było nieco osuszyć i ogrzać. Nie zabrakło smacznej grochówki, a nawet mięsa dzika serwowanego z kaszą.
A przy okazji ważny komunikat. W związku z napływającymi informacjami o złowieniu łososi w naszych rzekach – przypominamy o obowiązującym zakazie zabierania tych ryb z łowiska. Po złowieniu muszą wrócić do rzeki.
esox