Setki, jeśli nie tysiące wędkarzy od 1 stycznia przemierzają kilometry linii brzegowych Iny czy Regi w oczekiwaniu na złowienie troci. To już bardzo długa tradycja, kiedy zaraz po sylwestrowych zabawach chwytamy spinningi w dłonie i schodzimy nad wodę, aby spotkać się sam na sam z jedną z najpiękniejszych i najbardziej walecznych ryb naszych rzek.
Koła wędkarskie zaczynają organizować zawody. Tak było właśnie między innymi w Poczerninie. Zebrało się tam aż 114 zawodników. Organizatorem zawodów było Koło PZW nr 46 Ina ze Stargardu. W ruch poszły obrotówki, gumy, woblery, ale też tradycyjne „karlinki” czy „trzebiatówki”, czyli niewielkie obrotowe błystki. Specjaliści wiedzą, o czym mówię. Padło w sumie sześć ryb (trzy wróciły do wody), ale najbardziej podziwiana była złowiona przez Adama Belkę troć. Miała 80 centymetrów długości i ważyła ponad 5 kilogramów. Zabawa była przednia. Pogoda dopisała, a koło, którego prezesem jest Sebastian Stachera, zorganizowało wspaniały poczęstunek i naprawdę znaczące, wartościowe nagrody.
Nad Iną w Poczerninie był też dyrektor naszego Biura Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie Rafał Pender, który powiedział mi, że na obu naszych sztandarowych rzekach wyniki na początek sezonu były bardzo dobre. Może nie rewelacyjne, ale jeśli z Regi i Iny wyłowiono już po kilkadziesiąt ryb, to o czymś świadczy. Oczywiście pomógł noworoczny sztorm. Wiejąc z północy i północnego zachodu wpychał wodę do rzek, a wraz z nią wpływało sporo srebrniaków. Teraz znów trzeba się uzbroić w dozę cierpliwości, bo przynajmniej, jak zapowiadają synoptycy, pogoda przez kilka najbliższych dni będzie kiepska. Ale czasu na złowienie dorodnych „trotek” mamy jeszcze na tyle dużo, że nie ma się o co martwić.
esox