Tak się ostatnio złożyło, że dość często pisałem o zawodach, czyli w uproszczeniu o wyławianiu ryb z wody. To prawda, że wszystkie wracały do wody, ale już po zaliczeniu swojej przygody z haczykiem. Dziś więc również o wpuszczaniu do wody, ale nie wcześniej złowionych, a wyhodowanych rybkach w goleniowskich stawach Ośrodka Hodowlano-Zarybieniowego Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie.
Kiedy kilka dni temu pojechałem na stawy – wyhodowanych małych sandaczyków już nie było. Szef ośrodka Marcin Klupś opowiedział mi, jak to się stało. Mieliśmy tarlaki. W jednym ze stawów przygotowaliśmy sztuczne tarliska i się udało. Niemal 140 tysięcy narybku letniego trafiło do Odry i jezior naszego okręgu. Ale to nie koniec ciekawych wieści.
Dokładnie do tego samego stawu, po oczyszczeniu i ponownym zalaniu trafiły tam kolejne ryby. Tym razem narybek certy, który wykluł się w wylęgarni. To niezbyt częsta sytuacja, kiedy w sezonie z jednego stawu odbieramy dwa razy materiał zarybieniowy, który w konsekwencji trafia do rzek czy jezior, dodał Klupś. W pozostałych stawach ryb nie brakuje. Widziałem, jak pracownicy ośrodka wywozili łódką paszę do specjalnych paśników dla linów i karpi. W kolejnych też pełne obsady. Pływają w nich jelce, klenie i jazie. Kiedy dobrze podrosną, w postaci jesiennego narybku również jak wspomniane sandacze trafią do naszych wód.
Aura nas ostatnio nie rozpieszcza. Temperatury w słońcu sięgały już czterdziestu stopni. Na Rusałce przyducha, a na stawach? To niebezpieczne zjawisko na szczęście nas ominęło. Nie było przypadków śnięcia ryb i oby nigdy się to nie zdarzyło.
A za dwa dni znów zawody. Tym razem Gruntowe Mistrzostwa Polski (FEEDER) na Sicinie. Oj, będzie się działo aż do niedzieli!
esox