– Nie będą to kolejne naukowe opracowania, które trafią na półkę i zostaną przysypane kurzem. Tym razem są to konkretne działania wsparte pieniędzmi z Unii Europejskiej. Program polega na wspieraniu rozrodu ryb łososiowatych w dorzeczu Regi. Trzeba im stworzyć takie warunki, aby trocie i łososie mogły swobodnie wracać do miejsca swojego rozrodu. Pozwoli to między innymi na zmniejszenie sztucznego zarybiania – powiedział mi profesor Krzysztof Formicki z Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwa Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
Uczelnia jest wiodącym podmiotem utworzonego w tym celu konsorcjum. Obok niej w pracach biorą udział: Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, okręgi Polskiego Związku Wędkarskiego ze Szczecina i Koszalina oraz prywatna firma hodowli ryb Leona Momota.
Nad jednym z dopływów Regi rozpoczęła się budowa naturalnych tarlisk.
– Tam gdzie dominują miękkie dna, wysypywane są specjalnie wysegregowane kruszywa i kamienie. Na każde takie miejsce potrzebne było około 200-300 ton. Trzeba to robić bardzo dokładnie, bo rzeki rządzą się swoimi prawami. Bywają czasy niskiej, ale też i wysokiej wody. Nurt nie może niszczyć gniazd, które zbudują sobie ryby. Montowane są również specjalne inkubatory, czyli już w pełni przygotowane stanowiska – powiedział mi również pracownik Wydziału Nauki o Żywności i Rybactwa szczecińskiego ZUT-u profesor Adam Tański.
Dokładnej lokalizacji nie podam. Niestety, takie miejsca trzeba chronić przed kłusownikami. Realizowany projekt zainteresował również uczniów Technikum Rybackiego z Sierakowa, którzy przyjechali do Szczecina, aby zobaczyć, na czym to wszystko polega.
esox