Środa, 24 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

W „Gryfii” remont za remontem

Data publikacji: 2022-11-17 11:13
Ostatnia aktualizacja: 2022-11-17 11:18
Amarendra Roy, członek zarządu MSR „Gryfia” Fot. Elżbieta KUBOWSKA  

Rozmowa z Amarendrą Royem, członkiem zarządu Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” w Szczecinie

– Jaka jest obecnie sytuacja na rynku remontowym statków i jak to się przekłada na zlecenia dla „Gryfii”?

– Ogólna sytuacja jest w tej chwili bardzo dobra. Prognozy, jakie braliśmy pod uwagę na ten rok, się spełniają. Świadczą o tym prace, które wykonaliśmy do tej pory. W ciągu trzech kwartałów tego roku wyremontowaliśmy już 82 jednostki, a na początku zakładaliśmy, że w całym 2022 będzie ich około 100. Ten plan na pewno wykonamy. Jeśli chodzi o wartość przeprowadzonych remontów, to do końca września br. wykonaliśmy prawie 83 proc. zaplanowanej sprzedaży. Pozostało 17 proc., więc wszystko wskazuje na to, że plan na ten rok wykonamy i to jeszcze z nadwyżką.

– Co wpływa na te wyniki?

– Zakładaliśmy, że w tym roku na sporej liczbie jednostek będziemy instalować systemy uzdatniania wód balastowych, czyli oczyszczania ich z materiału biologicznego. I rzeczywiście, wykonaliśmy takie systemy na 16 spośród 82 remontowanych jednostek, czyli na 20 proc. To jest dla stoczni remontowych opłacalny biznes. Od wejścia nowych przepisów, do tej pory łącznie w „Gryfii” zainstalowaliśmy systemy balastowe na 51 statkach. Już sama ta liczba mówi, że możemy wykonywać te prace z zamkniętymi oczami.

Na dobre wyniki „Gryfii” wpływa również to, że jesteśmy bardzo elastyczni, nie ograniczamy się do jednego rodzaju remontów, ale przeprowadzamy bardzo różne i na różnorodnych jednostkach.

– Pod koniec października do „Gryfii” przypłynęła dość nietypowa jednostka…

– Tak, to kablowiec „Ndurance”. Na świecie nie ma zbyt wielu takich jednostek, więc jest to przykład niecodziennego remontu, jakie czasem wykonujemy. „Ndurance” służy do transportu i układania podmorskich kabli. Jego armatorem jest Boskalis, znany światowy potentat, dysponujący dużą liczbą statków. Na początku tego roku remontowaliśmy cztery jednostki tego klienta. Jest bardzo zadowolony z wykonanych prac i zamierza nam przekazać następne statki do remontu. Obecnie Boskalis uczestniczy w wielu operacjach w naszym rejonie i dużo jego jednostek pływa po Bałtyku. Gdy jest potrzeba remontu, to chętnie wybiera naszą stocznię. W przypadku kablowca „Ndurance” pojawił się problem z napędem i klient zlecił nam naprawę jednego pędnika. Po dokowaniu okazało się, że drugi pędnik również wymaga remontu, więc też się za to wzięliśmy. Najważniejsze, że klient jest zadowolony, bo wykonujemy to, czego sobie życzy.

– Jakie jeszcze niecodzienne jednostki remontujecie?

– Są to na przykład pogłębiarki. Naszym stałym klientem jest holenderska firma DC Dredging i prawie co roku wykonujemy dla niej remonty jednej lub dwóch jednostek.

– A jacy inni armatorzy chętnie korzystają z usług „Gryfii”?

– Przykładem może być Stolt Tankers, również światowy armator. Ma swoje biura w Holandii, Ameryce czy Singapurze i flotę, na którą się składa kilkaset jednostek. W tym roku wykonaliśmy dla niego remonty dwóch tankowców, a na przyszły rok szykują się następne. Do naszych stałych klientów należy też Arklow Shipping, który dysponuje sporymi jednostkami. To irlandzki armator mający oddział również w Holandii. Poza tym stałymi klientami są niemiecki Verton i norweski Stödig Ship Management (dawny Seatrans). Co ciekawe, z naszych usług korzysta także turecki Scot Tanker dysponujący flotą tankowców. Mimo że w Turcji są duże stocznie remontowe, to jednak podoba mu się jakość i cena, którą oferujemy.

– Zadowolenia nie kryje także norweski klient, na którego jednostce całkowicie przebudowano w „Gryfii” układ napędowy.

– Klient jest bardzo zadowolony i zyskuje sporo pieniędzy. Chodzi o statek „Hagland Captain” z napędem hybrydowym, który wcześniej miał napęd Diesla, a w „Gryfii” wykonano kompleksową modernizację układu napędowego. Teraz jednostka może operować w 100 proc. na zasilaniu elektrycznym podczas pobytu w portach. Jej armator chwali się tym stale w mediach. Jak więc widać, wykonujemy różnorodne remonty oraz modernizacje i potrafimy to dobrze robić.

– Jakich zleceń jest najwięcej, jeśli chodzi o rodzaje statków i zakres prac?

– Ostatnie lata pokazują, że remontujemy bardzo dużo tankowców, ale też coraz częściej pojawiają się gazowce. W tym roku na przykład wykonywaliśmy prace na trzech jednostkach gazowych. Zakres prac jest bardzo różny. Oczywiście wykonujemy remonty klasowe, ale jeżeli nawet taki remont nie jest w danej chwili wymagany, to na statku zawsze może się coś stać z ruchomymi częściami i w razie awarii zajmujemy się naprawą.

– Czy pojawili się w „Gryfii” nowi klienci?

– Trudno jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć, gdyż są klienci, którzy działają pod nowymi nazwami, ale to są praktycznie ci sami ludzie, z którymi współpracowaliśmy wcześniej. Przykładem może być wspomniany dawny Seatrans, który dziś nosi inną nazwę. Trudno ich traktować jako nowych klientów.

– Jak się układa współpraca z polskimi armatorami?

– W tym roku znakomicie. Wcześniej bywało różnie, a teraz obsługujemy wszystkich lokalnych klientów, począwszy od Polskiej Żeglugi Morskiej, poprzez Euroafrikę czy Polską Żeglugę Bałtycką po firmę Fairplay, która remontuje u nas holowniki. Dla PŻM wyremontowaliśmy sześć jednostek, ostatnio przypłynęła siódma – „Tczew”. Wszystkie remonty były spore, na większości tych statków instalowaliśmy systemy balastowe. Przed „Tczewem” wykonaliśmy awaryjny remont „Gdyni”. Masowiec ten był remontowany w stoczni gdyńskiej, ale miał awarię, gdy akurat przypłynął z ładunkiem do Polic, więc trafił do nas do naprawy. Jeżeli chodzi o PŻB, to remontowaliśmy prom „Baltivia” i są już awizowane kolejne: „Wawel” na luty, a „Mazovia” na marzec przyszłego roku. Euroafrica zleciła nam remont promu „Copernicus”, a niedługo będziemy remontować inny jej statek: ESL „Australia”.

– Co czeka stocznię w kolejnych latach?

– Gdy już będzie nowy dok, który jest budowany w Stoczni Szczecińskiej „Wulkan”, to na pewno będziemy w stanie remontować dużo większe jednostki niż obecnie. Na przykład nowoczesne pogłębiarki, które są za szerokie na nasze obecne doki. Mieliśmy takie zapytanie z firmy DEME i musieliśmy odmówić. W przyszłości to się zmieni. Na dużym doku można będzie remontować większe masowce, klasy panamax, a także nowe promy typu ro-pax. Tor wodny do Szczecina jest już pogłębiony, wkrótce zmodernizowane będą najważniejsze nabrzeża w porcie, a to również oznacza częstsze wizyty dużych jednostek. Nowy terminal kontenerowy oraz terminal instalacyjny w Świnoujściu to również szansa na kolejne zlecenia dla „Gryfii”. Gdy zacznie się budowa morskich farm wiatrowych, w regionie będzie się pojawiać więcej specjalistycznych jednostek. Kończy się budowa terminalu gazowego w Policach. To oznacza, że niedługo będą tam przypływać gazowce, które też mogą trafić do „Gryfii”.

W następnym roku możemy się spodziewać instalowania systemów balastowych na kolejnych jednostkach. Zakładam też, że będzie montowanych więcej scrubberów, czyli systemów oczyszczania spalin. W ostatnich latach nie było wielu takich zleceń, bo armatorom się to nie opłacało. Mieli możliwość korzystania z lekkich paliw, lepszej jakości i raczej inwestowali w modyfikację systemów paliwowych zamiast w scrubbery. W tej chwili jednak ze względu na ceny paliwa to się może zmienić.

– To również szansa dla „Gryfii” na intratne zlecenia.

– Tak, a mamy już pewne doświadczenie w tym zakresie. Do tej pory zamontowaliśmy łącznie siedem scrubberów: cztery na samochodowcach i trzy na masowcach.

– Czy można się spodziewać zleceń dotyczących przebudowy statków?

– Niezbyt, gdyż w związku z wojną na Ukrainie armatorzy trochę się powstrzymali z tego rodzaju inwestycjami. Są ostrożni, obserwują i czekają, co będzie dalej. Jednak wszystkie statki muszą mieć dokumenty umożliwiające swobodną żeglugę, muszą odnawiać swoją klasę, w związku z tym koncentrujemy się na remontach klasowych i tych, które dostosowują jednostki do wymaganych przepisów, czyli instalowaniu systemów balastowych i scrubberów, a wkrótce także na poprawie systemów przeciwpożarowych. Te ostatnie prace dotyczyć będą w większości promów przewożących samochody. Ze względu na instalowanie na tych jednostkach ładowarek opracowywane są ostrzejsze przepisy dotyczące bezpieczeństwa i trzeba będzie modyfikować systemy przeciwpożarowe.

– Niedawno otrzymał pan, nadany przez Prezydenta RP, złoty medal za długoletnią służbę. Od kiedy pracuje pan w „Gryfii”?

– W „Gryfii” pracuję od 1991 roku, dlatego znam tę stocznię bardzo dobrze, również jej wszystkich klientów, bo od początku związany jestem z działem handlowym tej firmy. Do Szczecina przyjechałem w 1985 roku, wcześniej studiowałem w Niemczech budowę maszyn okrętowych. W tamtym czasie trudno było znaleźć zatrudnienie w państwowym zakładzie i trafiłem do prywatnej firmy, którą prowadził dr Jerzy Piskorz-Nałęcki, dawny główny projektant Stoczni Szczecińskiej im. A. Warskiego. Początki były trudne, bo nie znałem języka polskiego. Jednak firma pana Piskorz-Nałęckiego miała wykonać dokumentację w języku angielskim lub niemieckim i tu się przydały moje umiejętności. Projektowane statki były budowane w Turcji. Później robiono projekt dla pięciu rybackich statków TR-501 do TR-505, które budowano w „Gryfii”, a ja byłem w nadzorze konstrukcyjnym i wtedy poznałem tę stocznię. Gdy kończyłem ten projekt, dostałem propozycję pracy w „Gryfii”, która po przemianach założyła w 1990 roku swój dział marketingowy i potrzebowała kogoś ze znajomością języków, by pozyskiwać zlecenia z Zachodu. Zacząłem pracę jako technolog, a po niecałych dwóch latach zostałem kierownikiem działu akwizycji, jak to się wówczas nazywało. W zarządzie spółki zasiadam już drugi raz.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Elżbieta KUBOWSKA