Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

"Studzianki" na mieliźnie

Data publikacji: 0001-01-01 00:00
Ostatnia aktualizacja: 2015-07-20 13:17
"Studzianki" na mieliźnie
 

To historia sprzed kilkunastu lat. Statku już nie ma, ale pozostały liczne doniesienia prasowe z dwutygodniowych zmagań załogi.

Owego mroźnego, grudniowego dnia masowiec "Studzianki" należący do Polskiej Żeglugi Morskiej płynął po wodach Morza Białego z Kandalaksy do Świnoujścia. Statek był leciwy, gdyż wybudowano go w 1974 roku. W jego ładowniach było ponad 33 tys. ton apatytów dla polickiego kombinatu. Na pokładzie było dwóch rosyjskich pilotów, którzy prowadzili nawigację według własnych map. Była mgła. "Studzianki" weszły na mieliznę. Marynarze wezwali pomoc.

Z odsieczą przypłynął mały holownik. Zbyt mały i próba ściągnięcia masowca nie powiodła się. Musiano wezwać większy - z Archangielska. Rosjanie zażądali jednak za operację miliona dolarów, co wydawało się armatorowi zbyt wygórowaną kwotą. W końcu Rosjanie zmiękli i zgodzili się na stawki międzynarodowe.

Nasi marynarze zamiast więc konsumować wigilijnego karpia, zmagali się z niesprzyjającym, zalodzonym morzem.

Niemal każdego dnia w szczecińskiej prasie pojawiały się jakieś informacje z Morza Białego. Ostatecznie postanowiono odlichtować niewielką część ładunku - ok. tysiąca ton apatytów, co miała pomóc jednostce nieco podnieść się z dna. 

"Statek został już odpowiednio przebalastowany przez 26-osobową załogę, dzięki czemu dziób uniósł się nieco do góry. Dodatkowo ma się podnieść poziom morza, co może ułatwić próbę samodzielnego zejścia ze skały. Jeżeli to się jednak nie uda, wówczas rosyjski statek wyposażony w dwa dźwigi, będzie przeładowywał apatyty aż do skutku" - informował na bieżąco "Kurier". Operacja się powiodła.

W pierwszym tygodniu stycznia 2000 roku Studzianki zawinęły do Świnoujścia. Izba Morska oceniła, że kapitan statku zbyt zaufał rosyjskim pilotom, a raczej ich dyspozycjom. Kapitan tłumaczył, że mielizny nie było na mapie. "Podczas orzeczenia Izba Morska zwróciła jednak uwagę, że wejście na płyciznę nastąpiło w trudnych warunkach pogodowych: niezwykle silnej mgle, dużym zalodzeniu i temperaturze minus 26 stopni" - relacjonował Kurier. 

Stalowy kadłub dzielnie zniósł dno i lody, ale i tak "Studzianki" wkrótce poszły na żyletki. Dzielnie nosiły na burcie nazwę miejscowości, wokół której w 1944 roku rozegrała się kilkudniowa bitwa pancerna polskich i niemieckich czołgów. (kl)

Fot. Marek CZASNOJĆ