– W sektorze offshore musi być położony większy nacisk na ubezpieczenia – przekonuje ekspert ubezpieczeniowy i gospodarczy Paweł Skotnicki. Jak zauważa, wielu pracowników, którzy wyjeżdżają na zagraniczne zlecenia, nie ubezpiecza się indywidualnie. Efekt jest taki, że gdy dochodzi do wypadku, to są zabezpieczeni tylko w podstawowy sposób. Zdarzają się także niestety sytuacje, że podwykonawcy nie dbają w wystarczający sposób o ubezpieczenie pracowników, co może powodować, że w przypadku nieszczęśliwego wypadku nie będą zabezpieczeni na czas hospitalizacji, rehabilitacji i powrotu do pracy.
Ekspert zwraca uwagę, że ubezpieczenia w sektorze offshore – podobnie jak w przemyśle maszynowym, gospodarce morskiej i we wszelkich pracach związanych z wykonaniem zadań na wysokości czy w warunkach pracy z urządzeniami technicznymi i mechanicznymi – muszą być ważniejsze niż obecne.
Jak mówi Paweł Skotnicki, spotyka się z sytuacjami, że do pracy przy wiatrakach na morzu, na platformach przemysłowych wyjeżdżają osoby ubezpieczone tylko w podstawowy sposób, bo pracodawcy to wystarczy.
– Interes pracodawcy to jest jedna sprawa, a nasze poczucie bezpieczeństwa to drugie – twierdzi ekspert. – Każdy pracownik jadący pracować w sektorze offshore za granicą powinien być ubezpieczony kompleksowo, bo to niebezpieczna praca i wiąże się z wieloma zagrożeniami, których konsekwencje mogą wyłączyć nas z pracy na długie miesiące lub spowodować nawet trwałą niezdolność do pracy. Nie życzymy nikomu źle. Zabezpieczenia nowoczesnych firm są technicznie bardzo sprawne, ale wypadki się zdarzają.
Pracownicy sektora offshore – szczególnie początkujący – nie są często świadomi dynamiki tej pracy i potencjalnych zagrożeń.
Dla ubezpieczycieli sektor ten jest skomplikowanym zagadnieniem, bo łączy się tu szereg potencjalnych zagrożeń do zabezpieczenia: od pracy na wysokości, przez kontakt z maszynami, po pracę w niekorzystnych warunkach atmosferycznych (wiatr, okolice wody).
– Sektor offshore jest dużym wyzwaniem ubezpieczeniowym, nazywany jest przez nas „sektorem podwyższonego ryzyka” – zaznacza Paweł Skotnicki. – Klasyfikacja ryzyka jest tu wysoka. Da się zabezpieczyć produktami ubezpieczeniowymi stabilność pracy osoby podejmującej takie zatrudnienie, ale ubezpieczenie musi być odpowiednio przygotowane, a kupujący i pracodawca muszą wnikliwie sprawdzić np. klauzulę wyłączeń. Może się bowiem okazać, że konkretne sytuacje nie są objęte ubezpieczeniem, a to może doprowadzić do poważnych problemów.
Jak dodaje ekspert, na rynku są już ubezpieczyciele specjalizujący się w gospodarce morskiej.
– W tym sektorze zwykle jeżeli pracownik nie ubezpieczy się sam, to ma problem z ubezpieczeniem publicznym np. w NFZ – mówi P. Skotnicki. – Armatorzy zwykle zapewniają w ramach swojego ubezpieczenia akcję ratunkową, obsługę medyczną i transport medyczny. Potem często poszkodowany jest zostawiony sam sobie. Niestety, bez państwowego ubezpieczenia, umowy o pracę lub indywidualnego ubezpieczenia pracownik sektora offshore będzie musiał sam ponosić koszty np. leczenia czy rehabilitacji.
Zdaniem eksperta, wzrost zainteresowania pracowników sektorem offshore spowoduje, że świadomość w zakresie ubezpieczeń będzie rosnąć, ale obecnie sytuacja oceniana jest jako niewystarczająca.
(ek)