W rejonie Basenu Cichego w Szczecinie od 1998 roku prowadzi działalność spółka Marco Service. Skupia się ona na kompleksowych usługach obejmujących remonty, modernizacje oraz przeglądy dokowe obiektów pływających, remonty urządzeń maszynowych, a także budowę i naprawę konstrukcji stalowych i aluminiowych. To nieduża firma stoczniowa, ale – jak się okazuje – bardzo potrzebna. Z jej usług korzysta wielu armatorów niewielkich jednostek: holowników, barek, statków pasażerskich, jednostek roboczych, kutrów rybackich czy żaglowców. Stocznia posiada najstarszy w Europie dok pływający.
Marco Service pozostaje niejako w cieniu większych zakładów: Stoczni Szczecińskiej „Wulkan”, Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” czy Stoczni Pomerania. Bo i miejsce, w którym prowadzi działalność, leży nieco na uboczu – w rejonie Basenu Cichego (zwanego też jako Basen Środkowy, Nowy Port czy Basen Śledziowy). Ten mały basen portowy na styku Duńczycy i Kanału Wrocławskiego (Przemysłowego) powstał przed 1907 rokiem.
Do infrastruktury stoczni należą: nabrzeże remontowe (Ciche) o długości 216 m, hale warsztatowo-magazynowe o powierzchni 960 m kw. oraz
place remontowe o powierzchni 6000 m kw.
– Przy nabrzeżu mogą stać statki o zanurzeniu do 4,2 m – informuje Karol Stebnicki, dyrektor produkcji i prokurent Marco Service, związany z tą firmą od czterech lat.
Stocznia może się pochwalić najstarszym w Europie pływającym dokiem – PRC 1. Zbudowany został w Szczecinie w 1880 roku. Burty doku są nitowane, a wnętrze wyłożone deskami. Jego długość całkowita wynosi 60 m, a szerokość – 16 m.
Podczas obu wojen światowych był wykorzystywany głównie do remontów okrętów podwodnych. Stał na terenie portu szczecińskiego lub stoczni. W czasie ewakuacji Niemców w 1945 roku został zatopiony (po trafieniu jednym pociskiem) na Zalewie Szczecińskim w trakcie holowania do Niemiec. W 1950 roku stocznia „Gryfia” wydobyła dok i go wyremontowała,. Wymieniono parowy napęd pomp na elektryczny. Dzięki temu dokowi można było zwolnić główny dok „Gryfii” z remontów małych jednostek.
W 1975 roku wzmocniono nadwyrężone eksploatacją i wydarzeniami wojennymi dno warstwą betonu – wylano 300 ton, co zmniejszyło udźwig doku. Po remoncie zmienił on lokalizację: z terenu ówczesnej Stoczni Szczecińskiej im A. Warskiego na Basen Cichy. Nowym właścicielem doku zostało Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych w Szczecinie. W połowie lat 80., gdy pojawiły się trudności finansowe, firma zgodziła się na dzierżawę doku Kazimierzowi Łukasikowi, który w zamian za to w „godzinach pracy” remontował jednostki należące do PRCiP, a po godzinach pracował na swoje konto. Po likwidacji PRCiP dok z częścią majątku przeszedł do firmy Dragmor, zaś po jej upadku i pozbyciu się reszty majątku trafił do Marco Service, gdzie jest eksploatowany do dzisiaj. Konstrukcja główna pozostała bez zmian, dobudowano jedynie dwa nowe pomosty zewnętrzne na końcach głównego pontonu, które powiększają powierzchnię roboczą pokładu, dołożone zostały także nowe dźwigi do pomocy w pracach remontowych.
– Może przyjmować jednostki do 500 ton – mówi Karol Stebnicki. – W ostatnich latach dok był modernizowany.
Zainstalowano nowoczesne żurawie stoczniowe o maksymalnym udźwigu do 8 ton i maksymalnym zasięgu do 16,9 m, a także systemy kurtyn zabezpieczających środowisko naturalne oraz bariery przeciwrozlewowe.
Dok podlega nadzorowi Urzędu Żeglugi Śródlądowej, regularnie poddawany jest inspekcjom technicznym. Dokonana modernizacja i bieżąca konserwacja potwierdzone są uproszczonym świadectwem zdolności żeglugowej, ważnym do końca 2028 roku.
– Stałą załogę stoczni stanowi około 20 osób – informuje Karol Stebnicki. – Obecnie nie ma problemu ze znalezieniem pracowników. Za to coraz częściej przychodzą do nas osoby szukające pracy.
Stocznia współpracuje też z różnymi podwykonawcami.
Problemem, tak jak w innych przedsiębiorstwach, są wysokie ceny mediów, szczególnie energii. Jednak spółka nieźle sobie radzi na rynku i znalazła się w gronie najbardziej dynamicznych firm sektora MŚP w Polsce w prestiżowym rankingu Gazele Biznesu 2024.
Stocznia naprawia i remontuje flotę techniczną administracji publicznej i prywatnych armatorów. Na remonty i modernizacje trafiają do niej nieduże jednostki wojskowe (np. holowniki), pchacze, barki paliwowe, pogłębiarki i szalandy, statki i łodzie pilotowe, statki pasażerskie, jednostki hydrograficzne i służb ratowniczych, statki pożarnicze, kutry rybackie, żaglowce (m.in. „Kapitan Borchardt” czy „Fryderyk Chopin”). Wykonywane są też przeglądy i remonty lodołamaczy po akcjach lodowych.
Ponadto Marco Service oferuje wsparcie projektowanie, produkcję, modernizacje, naprawy, konserwacje i przeglądy serwisowe konstrukcji stalowych i linii produkcyjnych.
W tym roku remont przeszedł tu pasażerski katamaran „Jantar” z Kołobrzegu. Przegląd przechodzą dwie jednostki CTV (do transportu personelu technicznego na farmy wiatrowe) – „Bota Wind I” i „Bota Wind II”, kończy się modernizacja statku białej floty „Queen od Szczecin”. ©℗
Tekst i fot. Elżbieta KUBOWSKA