Rozmowa z Aleksandrem Ostaszem
– Od lat jest pan płetwonurkiem, archeologiem i prezesuje Zachodniopomorskiemu Stowarzyszeniu Dziedzictwa Morza. Jakie są cele działalności pana i wspomnianej organizacji?
– Stowarzyszenie powstało przed ponad pięciu laty, żeby wspierać rozwój Muzeum Morskiego w Szczecinie. Działamy na rzecz ochrony zabytków znajdujących się na terenie Pomorza Zachodniego ze szczególnym uwzględnieniem tych „skarbów historii”, które związane są z działalnością ludzi na morzach, oceanach oraz wodach śródlądowych. Współpracujemy z różnymi instytucjami, organizacjami oraz firmami. Zajmujemy się nie tylko odnajdywaniem zabytków, ale również sporządzamy dokumentację, angażujemy się w ratowanie i konserwację eksponatów, a także promujemy historię regionu, m.in. poprzez urządzanie wystaw oraz spotkania edukacyjne z młodzieżą.
– Rozmowę prowadzimy w Świnoujściu. Miał pan okazję badać dno tutejszych akwenów. Czy można nazwać wody miasta nad Świną rajem dla nurków?
– Świnoujskie wody kryją wiele tajemnic i są bardzo ciekawe. Należy pamiętać, że miasto przez setki lat było portem i miało burzliwą historię. Były wojny, sztormy, wiele się działo. Przez kilka lat mojej pracy na świnoujskich akwenach znalazłem wiele jednostek, i to zachowanych nawet w całości. Prowadziliśmy nadzór przy budowie portu zewnętrznego dla terminalu LNG i ciekawe odkrycia poczyniliśmy właśnie w tym czasie. Interesującym znaleziskiem jest słynny wrak żaglowca leżący 300 metrów od główek falochronu zachodniego. To drewniana jednostka o długości 40 metrów, która wystaje z dna na wysokość od pół do niemal dwóch merów w zależności od warunków. Próbki drewna wskazują, że statek pochodzi z 1860 roku i został najprawdopodobniej zatopiony w czasie wojen prusko-francuskich. Niemcy zrobili to według nas specjalnie, żeby zablokować dojście do portu.
– Czy ta jednostka powinna pozostać w tym miejscu?
– Przede wszystkim jednostka warta jest dokładnego przebadania. We współpracy z firmą UW Service, która zajmuje się robotami hydrotechnicznymi i podwodnymi, oraz Urzędem Morskim sporządziliśmy dokumentację i wykonaliśmy zdjęcia. Zakładamy, że wewnątrz są wartościowe elementy. Zabytki te zasługują na to, żeby ocalić je dla przyszłych pokoleń. Powinny trafić do muzeów. Z kadłubem też należałoby coś zrobić. W przyszłości mógłby on ulec zniszczeniu, bo należy utrzymać drożność toru wodnego. W tym przypadku zasadne byłoby przesunięcie kadłuba. Za zgodą dyrektora Urzędu Morskiego powstał kilka lat temu podwodny skansen morski, w którym zatapiane są zabytkowe jednostki. Jest tam już segment promu desantowego, który został znaleziony przy falochronie środkowym. Dwa elementy dziobowe wspomnianej jednostki można oglądać dzisiaj w Forcie Zachodnim. To prawdziwy ewenement, że udało się te eksponaty zachować. Wspaniale byłoby, gdyby również kadłub XIX-wiecznej jednostki trafił do tego podwodnego skansenu. To atrakcja, która przyciągałaby płetwonurków.
– Kto powinien się za to zabrać?
– Odpowiednie instytucje, tzn. Urząd Morski, Zachodniopomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków oraz władze miasta Świnoujście. Ale najpierw należałoby się spotkać i zastanowić, co w ogóle z wrakiem zrobić. Dzisiaj część dziobowa wraku wychodzi nad tor wodny. Pojawi się więc konieczność usunięcia wraku, gdy prowadzone będą w tym miejscu prace pogłębiarskie. Jako stowarzyszenie deklarujemy pomoc, jeżeli będzie wola działania w kierunku ratowania wraku. Elementy wraku mogłyby trafić do któregoś z fortów, bo są to miejsca związane z obsługą ruchu turystycznego.
– Które miejsce jest ciekawsze dla płetwonurków: Świnoujście czy Szczecin? A może jeszcze inne, np. Kołobrzeg?
– Każde z tych miejsc ma swoją specyfikę i ciekawe punkty. Świnoujście jest ciekawe z tego względu, że tędy wiedzie droga wodna do Szczecina i przez stulecia na dnie pojawiło się wiele pozostałości. Jesienią 2013 roku na zlecenie Urzędu Morskiego w Szczecinie oraz firmy UW Service prowadziliśmy badania stanowiska wrakowego na skarpie toru wodnego w Kanale Mielińskim. Mieliśmy do czynienia z dwudziestowieczną pomocniczą jednostką portową, której stan kadłuba był w bardzo złym stanie, ale ciekawe zabytki ruchome kryły się wewnątrz uszkodzonego kadłuba. Jednostka ta z jednej strony jest ważnym świadectwem bogatej historii żeglugi rzecznej, a z drugiej pokazuje, jak ważną rzeczą była dbałość o rozwój wodnych szlaków komunikacyjnych w naszym regionie. Sam Urząd Morski nie jest oczywiście w stanie zadbać o wszystkie tego typu znaleziska, bo zadaniem tej jednostki jest przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo na drogach wodnych. Niemniej, cały czas współpracujemy zarówno z tą instytucją, jak i Muzeum Narodowym w Szczecinie. Ciekawe są okolice Świnoujścia, bardzo ciekawy jest również Zalew Szczeciński. Warto badać tutejsze dno. Skrywa ono zapewne jeszcze wiele niezwykłych wraków i pamiątek przeszłości.
– A jest jeszcze szansa na znalezienie jakiegoś okrętu podwodnego?
– Szansa jest zawsze. W okresie powojennym tego typu obiektami zajęły się rosyjskie i polskie ekipy. Fajnie by było znaleźć wrak jakiegoś U-Boota, ale trzeba szukać.
– Dziękuję za rozmowę. ©℗
Rozmawiał Bartosz TURLEJSKI