Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Całe życie w porcie

Data publikacji: 0001-01-01 00:00
Ostatnia aktualizacja: 2015-07-20 13:41
Całe życie w porcie
 

Sierpień 1954 roku. Szczeciński port dopiero cztery lata jest pod polskim zarządem. Świeżo upieczona absolwentka technikum rozpoczyna w nim pracę. Trafia w rejon Basenu Górniczego. Aż trudno w to uwierzyć, ale pracuje tam do dzisiaj.

Po ukończeniu Technikum Statystycznego, które mieściło się przy ul. Felczaka w Szczecinie, dostała nakaz pracy. Tak było w tamtych czasach. Kazali się zgłosić do zarządu portu. Wcześniej pisała pracę na temat płacy i pracy w tym przedsiębiorstwie.

– Gdy przyszłam, skierowali mnie na Basen Górniczy – wspomina. – I tak całe życie tu jestem...

Pani Helena Wyrobek-Mila kieruje dziś działem ekonomiczno-gospodarczym w spółce Bulk Cargo-Port Szczecin. W sierpniu minionego roku obchodziła 60-lecie pracy. Trudno znaleźć portowca z takim stażem, wciąż czynnego zawodowo.

Długo trzeba było ją namawiać, by coś opowiedziała o sobie.

– Mój dział nie jest taki ważny – mówi skromnie. – Ważne są, moim zdaniem, marketing, spedycja, dyspozycja, księgowość. A już najważniejsi są ludzie na nabrzeżu, którzy ciężko pracują – w mrozie, zawiei, upale. Kiedyś na plecach nosili towary.

Pani Helena zaczynała w dziale planowania. Później kilkanaście lat pracowała w dziale rozliczeń statkowych.

– Tam uczyła mnie pani Maria Konarska, która dziś ma 86 lat i jest w świetnej formie – podkreśla.

Pytana o początki pracy w porcie, wspomina dawnych zwierzchników: dyrektora zarządu portu Mariana Łempickiego, kierownika rejonu Zbigniewa Kliksa czy Mieczysława Palicę, który kierował Portem Węglowym i był odpowiedzialny za prawidłowy przebieg prac przeładunkowych w rejonie Basenu Górniczego.

– Pan Palica był urodzonym portowcem – podkreśla H. Wyrobek-Mila. – Przyjechał z Trójmiasta, przed wojną był dysponentem portu. Gdy pracował u nas, od rana odwiedzał wszystkie nabrzeża i wchodził na każdy cumujący statek.

Pani Helena, podobnie jak wielu innych pracowników Bulk Cargo, podkreśla dobrą atmosferę panującą w spółce, wręcz rodzinną. 

– Kiedyś tak nie było, a dziś ludzie bardziej identyfikują się z firmą – zauważa. – Może dlatego, że załoga jest mniej liczna. W spółce pracuje 400 osób, a dawniej 1400 w tym rejonie było zatrudnionych. Poza tym młode pokolenie to przeważnie dzieci naszych byłych pracowników. Gdy oglądam listę płac, muszę uważać, żeby nie pomylić imion. Kiedyś pracowałam z panią Janką Wrońską i jej mężem, później zatrudniony u nas był ich syn, a teraz wnuczka z mężem. Obok mnie pracuje Władysław Szkurdź, dyrektor ds. logistyki, a jego dwóch synów to też portowcy.

Męża pani Helena również poznała w porcie. Ryszard Mila był kierownikiem nabrzeża Noteckiego. Teraz pracuje tu ich syn i synowa. Takich przykładów jest dużo więcej.

Spółka jest też prorodzinna. Gdy pracownica zachodzi w ciążę, nie tylko ma zagwarantowany powrót na swoje stanowisko, ale dostaje też premię finansową. Firma dopłaca do szkolnych wyprawek i wyjazdów kolonijnych. Wielu pracowników ma po kilkoro dzieci.

– Nowi dziwią się, że tak może być i mówią, że nigdzie się nie spotkali z takim przyjaznym podejściem – dodaje pani Helena. – Mamy szczęście w spółce. Nasz szef ma serce do ludzi i jeżeli ktoś ma problem, to może liczyć na pomoc. I na odwrót. Gdy był jeden rok trudny dla firmy, to pracownicy zgodzili się na niższe wypłaty przez miesiąc, później dostali wyrównanie.

Portowcy spotykają się też poza pracą, m.in. na weekendowych wyjazdach integracyjnych, organizowanych od kilkunastu lat.

Pani Helena przez cały czas ma kontakt z ludźmi, którzy przychodzą w sprawach socjalnych. Zaglądają również byli pracownicy. Każdego wita uśmiechem i dobrym słowem.

– Służbowo znamy się od 33 lat, bo od tylu pracuję na Basenie Górniczym, a tak bliżej – od 20 lat – mówi Grażyna Czyżewska, kierowniczka sekcji ds. ekonomiczno-administracyjnych w Bulk Cargo, pracująca w rejonie działania terminali Mas-Port i Coal-Port. – O pani Helenie można mówić tylko dobrze, bo po prostu jest dobrym człowiekiem. Życzliwa, serdeczna, ciepła. Można powiedzieć, że pani Helena jest wielką historią Basenu Górniczego, a jednocześnie osobą, która nam matkuje, choć pracujemy na różnych nabrzeżach.

To nieodosobniona opinia, bo pani Helena jest powszechnie lubiana i szanowana.

Tekst i fot. Elżbieta KUBOWSKA

Na zdjęciu: Pani Helena Wyrobek-Mila (z lewej) pracuje w porcie od ponad 60 lat. Obok – przedstawicielka trzeciego już pokolenia portowców – Agnieszka Lech, specjalistka od ochrony środowiska.