Sobota, 10 maja 2025 r. 
REKLAMA

Zwycięstwo bez wolności

Data publikacji: 09 maja 2025 r. 12:43
Ostatnia aktualizacja: 09 maja 2025 r. 12:43
Zwycięstwo bez wolności
Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin Delano Roosevelt i przywódca ZSRS Józef Stalin w trakcie konferencji w Jałcie. Fot. domena publiczna  

Dzień 8 maja 1945 r., kiedy to przedstawiciele III Rzeszy podpisali akt bezwarunkowej kapitulacji oznaczający zakończenie II wojny światowej w Europie, od 2015 r. obchodzony jest w Polsce jako Narodowy Dzień Zwycięstwa. Zastąpił on celebrowane od 9 maja 1945 r. Narodowe Święto Zwycięstwa i Wolności ustanowione dekretem przewodniczącego Krajowej Rady Narodowej, Bolesława Bieruta. Czym dla Polaków okazał się 8 maja 1945 r.?

Podobnie, jak 11 listopada 1918 r., była to data niezwykle ważna w historii Europy i reszty świata, która niestety nie może się nam kojarzyć tak dobrze, jak moment podpisania zawieszenia broni w lesie Compiègne. Koniec Wielkiej Wojny był symbolicznym początkiem Odrodzonej Polski. Wprawdzie musiała ona w ciągu kilku kolejnych lat pokonać wiele przeciwności, m.in. walczyć o swoje granice, a w 1920 r. odeprzeć śmiertelnie groźną inwazję sowiecką, lecz efekt tych zmagań był niewątpliwym sukcesem młodego państwa. 8 maja 1945 r., natomiast, oznaczający krach III Rzeszy, która docelowo planowała wytępienie narodu polskiego, był niestety zarazem kamieniem milowym dla nabierającego rozpędu procesu sowietyzacji Europy Środkowo‑Wschodniej. 

W 1918 r. mocarstwa zaborcze rozpadły się lub pogrążyły w chaosie rewolucji, dając Polakom niezbędną przestrzeń dla odbudowy własnego państwa. W 1945 r. zakończyły się wprawdzie rządy niemieckiego terroru na ziemiach polskich, a III Rzesza legła w gruzach, jednak Polacy mieli w bliskiej perspektywie narzucenie im przez Sowietów obcych ich tradycji i kulturze rządów komunistycznych, stosujących terror wobec przeciwników politycznych. Ponadto ogrom strat osobowych, materialnych, a także terytorialnych (obejmujące ważne dla naszej historii i kultury ośrodki, jak Lwów i Wilno), co w ostatnim przypadku wiązało się z tragedią ludności przesiedlanej w ramach tzw. repatriacji na zachód, pobudzał do zabarwionych goryczą i smutkiem refleksji nad losem naszego narodu ciężko doświadczonego w toku dwóch globalnych konfliktów. 

Fetowane przez komunistyczną propagandę „wyzwolenie” Polaków spod władzy nazistów było faktycznie początkiem nowego zniewolenia, tym razem realizowanego przez osoby w pełni dyspozycyjne wobec Moskwy. Walka o wolność z pewnością nie zakończyła się 8 maja 1945 r.

Tryumf Józefa Stalina

Pomimo tego, że Polska wyszła z II wojny światowej jako członek zwycięskiej koalicji antynazistowskiej, było to gorzkie osiągnięcie. Choć w zamian za utracone Kresy Wschodnie uzyskano nabytki terytorialne kosztem Niemiec i nową, korzystniejszą granicę zachodnią na Odrze i Nysie Łużyckiej, to obszary te zostały w znacznym stopniu zniszczone w toku działań wojennych. Ponadto głównym gwarantem bezpieczeństwa odbudowującej się Polski stał się potężny sąsiad ze wschodu, który narzucił jej komunistyczny system rządów i uczynił z niej swego satelitę.

Państwo Stalina, które godząc się na porozumienie z III Rzeszą w sierpniu 1939 r. walnie przyczyniło się do wybuchu kolejnej wojny w Europie, a następnie wzięło udział w nowym rozbiorze Polski, anektowało kraje bałtyckie, najechało na Finlandię i aż do 22 czerwca 1941 r. koniunkturalnie współpracowało z nazistowskimi Niemcami, okazało się jednym z największych – oprócz Stanów Zjednoczonych – beneficjentem globalnego konfliktu. Choć Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich zapłacił za wiktorię nad III Rzeszą olbrzymią cenę, a niektórzy współcześni rosyjscy historycy określają ją mianem „straszliwego zwycięstwa”, zapewnił sobie kontrolę nad Europą Środkowo‑Wschodnią. 

Wprawdzie Armia Czerwona nie przekroczyła Łaby, jednak w swym marszu na zachód zaszła dostatecznie daleko, by na kilkadziesiąt lat przypieczętować losy wielu narodów, w których rządy objęli komuniści. Było to możliwe także wskutek ograniczonego zainteresowania się losami tej części świata przez amerykańskich decydentów, mimo górnolotnych zapisów Karty Atlantyckiej z sierpnia 1941 r., w której m.in. określono cele polityki Londynu i Waszyngtonu w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu. Sformułowania mówiące m.in. o prawie poszczególnych narodów do samostanowienia i nienaruszalności ich granic, artykułowane w okresie, gdy upadek ZSRS pod ciosami III Rzeszy uznawano za bardzo prawdopodobny, nie wytrzymały konfrontacji z twardą i bezwzględną polityką prowadzoną przez przywódców tzw. Wielkiej Trójki na dalszych etapach konfliktu.

Sowietom bez wątpienia sprzyjał postępujący spadek znaczenia przedwojennych potęg Starego Kontynentu – Francji i Wielkiej Brytanii – jak również fakt, iż w wielu krajach Europy, doświadczających nie tylko powojennej depresji gospodarczej, lecz także potężnego kryzysu moralnego (spowodowanego bezprecedensową skalą popełnionych zbrodni i trudnymi do przepracowania doświadczeniami okupacji i kolaboracji), istniało poważne ryzyko przejęcia władzy przez komunistów na drodze demokratycznych wyborów. Warto wspomnieć, że nawet amerykański Departament Stanu nie był wolny od wpływów wywieranych przez sowieckich agentów, by wspomnieć tylko błyskotliwego prawnika Algera Hissa, który m.in. uczestniczył w konferencji w Jałcie i w inauguracji Konferencji Organizacji Narodów Zjednoczonych w San Francisco w czerwcu 1945 r.

Nowy porządek

Olbrzymie straty poniesione przez Armię Czerwoną spowodowały, że Stalin nie poszedł śladami cara Aleksandra I i nie dotarł ze swymi wojskami do Paryża, jednak międzynarodowy ruch komunistyczny pozostawał w natarciu, gdy tymczasem Stany Zjednoczone nastawiały się na szybkie wycofanie wojsk z Europy. W anglojęzycznych publikacjach można przeczytać, iż prowadzący idealistyczną politykę amerykańscy decydenci uwierzyli w obietnicę Stalina o przeprowadzeniu „wolnych i nieskrępowanych” wyborów w Polsce, co uzgodniono na konferencji w Jałcie. Dopiero ich sfałszowanie w 1947 r. miało otworzyć Zachodowi oczy na prawdziwą, obłudną naturę sowieckiej dyplomacji. Jeśli jednak przyjąć, iż Waszyngton poświęcił sprawę wolności narodów Europy Środkowo‑Wschodniej z czystego wyrachowania lub nieudolności, to należy przyznać, iż ani Stany Zjednoczone ani Wielka Brytania w 1945 r. nie były gotowe na konflikt zbrojny z ZSRS w imię realizacji zasad Karty Atlantyckiej, pomimo posiadania przez Amerykanów do 1949 r. monopolu na bombę atomową. 

Niezależnie od innych trudności, krok taki nie uzyskałby zresztą poparcia społeczeństwa amerykańskiego i brytyjskiego. Układ geopolityczny, jaki wytworzył się po konferencjach w Jałcie i Poczdamie, był dla Polski fatalny i w niczym nie przypominał niezwykle korzystnego rozwoju wydarzeń z listopada 1918 r.

Ku sowietyzacji Polski

Choć wielu Polaków jeszcze do lata 1944 r., czyli do załamania się frontu niemieckiego na Białorusi, mogło mieć nadzieję na wyzwolenie spod okupacji niemieckiej, które nadejdzie z kierunku zachodniego lub południowego, to los Polski faktycznie rozstrzygnął się na początku 1943 r., po bitwie pod Stalingradem. Wówczas to Stalin, pewny zwycięstwa na wschodzie, przyspieszył działania mające na celu ułatwienie mu przejęcia trwałej kontroli nad Europą Środkowo‑Wschodnią na własnych warunkach. Rezultatem tego było m.in. nie tylko zerwanie stosunków dyplomatycznych z polskim rządem w Londynie, do czego pretekstem stała się reakcja Polaków na ujawnienie przez Niemców sowieckiej zbrodni w Katyniu, lecz jawne już rozwijanie wiosną 1943 r. alternatywnego wobec wspomnianego rządu ośrodka politycznego złożonego z osób w pełni lojalnych wobec ZSRS, Związku Patriotów Polskich. 

Również wiosną 1943 r. zaczęto formowanie pierwszych podległych komunistom polskich oddziałów wojskowych, które do końca wojny rozrosły się w dwie armie ogólnowojskowe. Choć służyły w nich w znacznej mierze osoby wywiezione w głąb ZSRS w latach 1939–1941 w ramach sowieckich represji, a następnie mężczyźni z przymusowego poboru prowadzonego na ziemiach polskich od 1944 r., to na ich czele stawiano m.in. oficerów Armii Czerwonej. Dużą rolę w organizacji tzw. Ludowego Wojska Polskiego odgrywali Żydzi, szczególnie widoczni na polu politycznej indoktrynacji.

Żołnierzy, przewidzianych do odegrania w przyszłości roli zbrojnego ramienia Polskiej Partii Robotniczej, przekonywano o tym, iż nowa „Ludowa” Polska, która powstanie pod rządami komunistów, będzie silniejsza i sprawiedliwsza społecznie od II Rzeczypospolitej. Ścisły sojusz z ZSRS gwarantować miał, iż nigdy nie powtórzy się militarna katastrofa znana z września 1939 r., a nowy, „słuszny” układ granic nie tylko odda w polskie ręce rozwinięte gospodarczo ziemie niemieckie, lecz zarazem rozwiąże dokuczliwy problem mniejszości narodowych. 

Kluczowe elementy komunistycznego programu politycznego przedstawiono w opublikowanym 22 lipca 1944 r., a wcześniej zatwierdzonym przez Stalina, Manifeście Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Kolejnym krokiem było powołanie przez komunistów 31 grudnia 1944 r. w Lublinie Rządu Tymczasowego Rzeczpospolitej Polskiej, który zastąpił PKWN. Stalin realizował na terenie Polski politykę faktów dokonanych, nie oglądając się ani na wrogów, ani na sojuszników. Doskonałym tego przykładem było porwanie w marcu 1945 r., a następnie osądzenie w pokazowym procesie w Moskwie, szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, których podstępnie zwabiono na rozmowy z Sowietami.

Po bolesnych doświadczeniach z 1941 r., kiedy to ZSRS omal nie upadł pod ciosami III Rzeszy, Stalin tłumaczył decydentom w Londynie i Waszyngtonie, że przejęcie kontroli nad polskimi Kresami Wschodnimi jest dla niego niezbędne, by stworzyć dodatkowy bufor mający chronić go przed ewentualnym ponownym zagrożeniem z zachodu w przyszłości. Z drugiej strony sowiecki dyktator uznawał, iż uczynienie z Polski kolejnej republiki sowieckiej jest niepraktyczne. O wiele lepszym rozwiązaniem wydawało się powołanie do życia niepodległego wprawdzie, lecz okrojonego terytorialnie i pozbawionego suwerenności państwa polskiego, którego niewzruszoną lojalność gwarantować będą nie tylko narzuceni przez Stalina komuniści, ze zbrojnym ramieniem w postaci LWP, lecz także przebywające na jego terytorium oddziały Armii Czerwonej i struktury sowieckiego aparatu bezpieczeństwa. Rozwiązaniu temu sprzyjało olbrzymie wyniszczenie polskich elit w okresie okupacji nazistowskiej i sowieckiej. W rezultacie ludobójczej polityki dwóch zbrodniczych totalitaryzmów instalowanie na ziemiach polskich struktur politycznych lojalnych wobec Moskwy napotkało na mniejszy opór, choć wciąż był on na tyle duży, że komuniści musieli działać etapami i nie byli w stanie uchwycić od razu pełni władzy, przez co godzili się na czasowe, taktyczne kompromisy.

Nowa rzeczywistość i zawiedzione nadzieje

W 1945 r. komuniści nie działali gwałtownie, lecz według przemyślanego planu. Nie ujawniali oni od razu w pełni swych zamierzeń, by nie pobudzać społeczeństwa do większego oporu. Skupiano się m.in. na akcentowaniu odzyskania, dzięki wsparciu ZSRS, „pradawnych ziem słowiańskich” na zachodzie; kwestii długo wyczekiwanej przez chłopów reformy rolnej; konieczności szerokiej mobilizacji społeczeństwa do odbudowy powojennych zniszczeń. Skala potężnych wyzwań o charakterze gospodarczym i organizacyjnym, przed jakimi wówczas stano, wymagała skorzystania również z wiedzy przedwojennych specjalistów. Apelowano także o powrót do kraju żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, przy okazji ocieplając wizerunek komunistycznych rządów w kraju i zagranicą, jako nie aż tak niebezpiecznych i radykalnych, jak można by się obawiać. Główne ostrze represji skierowano w niepodległościowe podziemie zbrojne.

Bardzo ważnym „wentylem bezpieczeństwa” dla społeczeństwa była dana Polakom w Jałcie obietnica przeprowadzenia wyborów i związany z tym powrót do kraju w czerwcu 1945 r. Stanisława Mikołajczyka. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego wszedł, jako wicepremier i minister rolnictwa i reform rolnych, do Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, na którego czele stał Edward Osóbka‑Morawski, przedwojenny działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, co również nie było przypadkiem. Dawało to społeczeństwu poczucie pewnej nadziei na to, że sprawy mogą potoczyć się ku lepszemu. 

Zakładając, że wybory zostaną przeprowadzone zgodnie z duchem Jałty, wszystko wskazywało na to, iż komuniści nie utrzymają się przy władzy z uwagi na zbyt niskie poparcie. Ci ostatni, nadzorujący aparat bezpieczeństwa i wspierani przez Stalina, nigdy nie zamierzali wszakże poddać się weryfikacji wyborczej w sposób, który nie gwarantowałby im utrzymania się u steru rządów. Wszelkie złudzenia odnoście odsunięcia stosujących coraz bardziej totalitarne formy sprawowania rządów namiestników Moskwy rozwiały się po sfałszowanym w czerwcu 1946 r. tzw. referendum ludowym, sfałszowaniu wyborów w 1947 r. i nastaniu w 1948 r. w Polsce tzw. stalinizmu. Komuniści pokazali wówczas swe prawdziwe oblicze.

Przeciwko nowemu zniewoleniu

Wielu Polaków, prócz oczekiwania na wynik wyborów z 1947 r., liczyło na możliwość wybuchu kolejnej wojny światowej, tym razem między Wschodem a Zachodem, zdając sobie sprawę z licznych sprzeczności i konfliktów interesów między tymi dwoma obozami, które – choć maskowane w okresie wojny z III Rzeszą – nie ustały nawet po niemieckiej inwazji na ZSRS. Wspomniane perspektywy stymulowały zbrojne podziemie niepodległościowe, przez które po pokonaniu Niemców przewinęło się od 120 do 180 tys. ludzi, z czego 17 tys. działało w partyzantce. Szacuje się, że opór przeciwko sowietyzacji Polski, prowadzony od 1944 r., kosztował życie kilkunastu tysięcy poległych i zamordowanych, a ostatni „Żołnierz Wyklęty” zginął dopiero w październiku 1963 r., osiemnaście lat po zakończeniu II wojny światowej. 

Jak stwierdzali autorzy wystawy przygotowanej na ten temat przez Instytut Pamięci Narodowej: „Realizacja prawdziwych zamierzeń Stalina wobec Polski doprowadziła do podjęcia oporu zbrojnego. Był on kontynuacją walki o niepodległy kraj rozpoczętej w 1939 r. Większość »Żołnierzy Wyklętych« zaczynała swój szlak bojowy w czasie wojny i kontynuowała go w rzeczywistości powojennej, choć byli i tacy, którzy ze względu na młody wiek zaczynali się bić o niepodległość dopiero po zakończeniu okupacji niemieckiej”.

Mimo iż zbrojne podziemie niepodległościowe było zwalczane przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa (przy wsparciu Sowietów), działało ono w sposób zorganizowany aż do wyborów z 1947 r. Po ich sfałszowaniu, wobec braku reakcji Zachodu na działania jawnie łamiące postanowienia Karty Atlantyckiej i konferencji w Jałcie, 53 tys. osób skorzystało z ogłoszonej przez władze amnestii.

Stosowanie przez komunistów taktyki salami umożliwiało im stopniowe systematyczne unieszkodliwianie (często drogą fizycznej eliminacji) nie tylko wybranych osób, lecz kolejnych środowisk, które uważano za choćby potencjalnie wrogie wobec tzw. nowej rzeczywistości. Ludzie politycznie niepewni, nawet jeśli funkcjonowali zgodnie z obowiązującym wówczas prawem i nie prowadzili antykomunistycznej działalności, po 1945 r. padali ofiarą kolejnych fal czystek w momencie, gdy komuniści doszli do wniosku, iż nie są już dłużej potrzebni. Dotyczyło to kobiet i mężczyzn biorących udział w praktycznie wszystkich aspektach życia odbudowującej się Polski, których następnie często bezpodstawnie oskarżano o współpracę z okupantem niemieckim lub obcymi służbami wywiadowczymi. Tym sposobem do olbrzymich strat zadanych m.in. polskiej inteligencji przez okupanta niemieckiego i sowieckiego doszły po „wyzwoleniu” kolejne liczne ofiary komunistycznych rządów. Owi rzekomi „faszyści”, często bestialsko torturowani przez funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, a następnie mordowani po procesach, które trudno określać inaczej aniżeli zbrodnie sądowe, pomimo wysiłków podejmowanych od 1989 r. nierzadko do dzisiaj oczekują na odnalezienie ich szczątków, identyfikację i godny pochówek. 

Owe smutne fakty są także dziedzictwem 8 maja 1945 r., który to dzień symbolicznie zapoczątkował nowy porządek w Europie, któremu tak wielu niezłomnych Polaków się sprzeciwiało, często płacąc za to najwyższą cenę.

Walka o pamięć nie ustaje

8 maja 1945 r. z perspektywy polskiej trudno uznać za dzień szczególnie radosny. Na pewno była to data graniczna, wieńcząca ważny etap dziejów narodu i zapoczątkowująca kolejny. Był to też moment ostatecznej klęski III Rzeszy i jej ludobójczej polityki okupacyjnej, która przez kilka lat terroryzowała Polaków. Jednakowoż za symboliczne domknięcie tragedii II wojny światowej w świadomości zbiorowej, jak również jej ponurych następstw w postaci komunistycznych rządów w Polsce, lepiej już chyba uznać 22 grudnia 1990 r.: dzień przekazania przez ostatniego prezydenta Rzeczypospolitej na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego insygniów władzy II Rzeczypospolitej nowo zaprzysiężonemu prezydentowi Lechowi Wałęsie. 

Warto wszakże nadmienić, iż ostatni żołnierze rosyjscy opuścili Polskę dopiero w 1993 r., a z wieloma negatywnymi następstwami II wojny światowej, zarówno w sferze materialnej, jak i mentalnej, zmagamy się do dzisiaj. Walka o godną pamięć polskich bohaterów trwa.

dr Przemysław BENKEN, Oddziałowe Biuro Badań Historycznych IPN w Szczecinie

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA