Paweł SKUBISZ
6 kwietnia 1978 r. pracownicy „betki”, czyli Biura „B” Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zajmującego się obserwacją zewnętrzną, inwigilowali jednego z pracowników ambasady USA w Warszawie, którego podejrzewano o działalność szpiegowską w PRL. Mężczyzna przemieszczał się ciemnymi ulicami Warszawy, prowadząc na smyczy biszkoptowego labradora. Nie zwiodło to czujności funkcjonariuszy SB, widzących w spacerze z psem idealny wywiadowczy kamuflaż.
W trakcie przechadzki William Galbraith, bo o nim właśnie mowa, złożył martwą skrzynkę z materiałami szpiegowskimi przy płocie Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej przy ul. Orkana. Mimo zachowania zasad konspiracji II sekretarz ds. politycznych Ambasady USA w Warszawie, określany w dokumentach SB kryp. „Adrian 76”, popełnił błąd. Funkcjonariuszom SB udało się kolejnego dnia odnaleźć specjalny szpiegowski kontener w kształcie kamienia. Na miejscu urządzono zasadzkę, a pracownicy Biura „B” oraz Departamentu II MSW (kontrwywiadu) rozpoczęli stałą lustrację terenu, w celu złapania szpiega. Cierpliwość opłaciła się i wczesnym wieczorem 8 kwietnia 1978 r. zatrzymano na miejscu mężczyznę, który podniósł trefny kamień. Okazał się nim czterdziestoletni Zenon Celegrat, sierżant sztabowy 69. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej z Leszna, współpracujący z Amerykanami od czasu służby w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie.
Już to krótkie wprowadzenie, pozwala zorientować się do czego wykorzystywano pracowników wspomnianego biura, których nazywano potocznie wywiadowcami. W rzeczywistości byli oni pełnoprawnymi funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa, którzy realizowali różne działania z zakresu tzw. obserwacji zewnętrznej.
Historia
Obserwacja zewnętrzna jest wykorzystywana od niemal dwustu lat. Jej początków należy upatrywać w nowych rozwiązaniach, pierwotnie wprowadzonych w organizacjach policyjnych na terenie Europy, gdzie już w połowie XIX w. wykorzystywano do pracy w terenie funkcjonariuszy ubranych po cywilnemu. Najlepsze wzorce płynęły z ówczesnych zachodnich stolic – Paryża i Londynu. Szczególnie efektywny okazał się model brytyjski, gdzie w stołecznym Metropolitan Police Force utworzono w 1842 r. pierwsze Biuro Śledcze (Detective Branch), które dało początek znanemu na całym świecie Scotlan Yadrowi. Elementem pracy tamtejszych detektywów stało się regularne śledzenie przestępców na ulicach, w pubach czy przy przestępczej „robocie”, w celu złapania ich na gorącym uczynku. Następnie zaadoptowano ten model pracy do działalności kontrwywiadu oraz zwalczania różnych ugrupowań politycznych czy anarchistycznych, ekstremistycznych związków, narodowych organizacji irredentystycznych i terrorystycznych.
Z obserwacji zewnętrznej korzystali dość skutecznie przedstawiciele państw zaborczych, którzy jako pierwsi na świecie rozpoczęli tworzenie nowoczesnych struktur wywiadowczych. Prym wiedli Austriacy, którzy utworzyli wojskowe Biuro Ewidencyjne w 1850 r. Niedługo później podobną decyzję podjęły władze Prus, tworząc wojskowe Centralne Biuro Wywiadowcze w 1866 r. W Rosji zaś utworzono w 1882 r. tzw. Ochranę, jako element systemu policyjnego zwalczającego wywrotową działalność polityczną wymierzoną w cara i struktury podległego mu państwa. O wiele później, bo na przełomie XIX i XX w. nowoczesne służby specjalne powstawały na Zachodzie, najpierw we Francji, a później w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Również tam przyjęto do codziennej pracy tzw. obserwację zewnętrzną.
Wzorując się na carskiej Ochranie, dziedzinę tę rozwijano także w zrewolucjonizowanej Rosji, a później w ZSRS. Oczywiście dostosowując jej charakter do specyficznych warunków państwa komunistycznego. W najbardziej znanych nam przypadkach celowo sięgano po agresywną w formie obserwację, głównie do manifestowania obecność funkcjonariuszy OGPU/NKWD i w głębszej perspektywie sowieckiej filozofii działania bezpieki, do zastraszenia będącego elementem prewencji kontrwywiadowczej. Brutalnie doświadczali tego polscy i zachodni dyplomaci w Moskwie, Leningradzie czy Kijowie w okresie międzywojennym. Jednocześnie w aparacie bezpieczeństwa ZSRS rozwijano z sukcesami skryte formy inwigilacji. Z tych właśnie sowieckich wzorców skorzystali w późniejszym okresie polscy współorganizatorzy i kierownicy MBP i MSW, tworząc odrębne struktury odpowiedzialne za obserwację zewnętrzną, a których ostateczną formą organizacyjną w ramach SB stało się wspomniane już Biuro „B” MSW (1957–1990).
Struktura
Przez pierwszy okres działalności komunistycznego aparatu bezpieczeństwa w Polsce ludowej obserwacja zewnętrzna była elementem Departamentu I (kontrwywiad) MBP jako Wydział VII. W połowie 1945 r. został on przekształcony w Samodzielny Wydział Obserwacji Zewnętrznej MBP, a ten z kolei w Wydział „A” MBP/Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego, a następnie zaś w Wydział/Biuro „B” Kds.BP. Przez całą pierwszą powojenną dekadę pion ten stanowił tak zwaną „obserwację krajową” i liczył ponad 100 funkcjonariuszy zatrudnionych w centrali oraz dodatkowo po kilkudziesięciu pracowników w komórkach terenowych w siedemnastu WUBP/WUds.BP. Jednocześnie w Departamencie II (kontrwywiad) Kds.BP istniał Wydział XI wykorzystywany odrębnie do obserwacji dyplomatów i cudzoziemców w PRL, a liczący na szczeblu centralnym aż 320 etatów.
Biuro „B” MSW utworzono na nowych zasadach w listopadzie 1956 r. Wiosną kolejnego roku włączono do tego pionu wspomniany powyżej Wydział XI Departamentu II MSW. W nowo utworzonych Komendach Wojewódzkich MO powstały zaś Wydziały „B”, będące jednostkami obserwacji zewnętrznej na terenie województw, których liczba w 1975 r. wzrosła do czterdziestu dziewięciu. W dużych Komendach Wojewódzkich zespoły Wydziałów „B” KW MO/WUSW należały do największych jednostek organizacyjnych SB, liczących nawet po stu kilku funkcjonariuszy. W Szczecinie w połowie lat sześćdziesiątych etat przewidywał aż 130 stanowisk pionu „B”. Dziwić się jednak temu nie można ze względu na przygraniczną lokalizację i portowy charakter miasta, ale także militarną specyfikę województwa szczecińskiego, gdzie dyslokowane były licznie jednostki i poligony Ludowego Wojska Polskiego oraz Armii Sowieckiej. Wiedza na temat Pomorza Zachodniego miała więc kluczowe znaczenie dla obcych wywiadów, a penetracje wywiadowcze prowadzone z pozycji oficjalnych przedstawicielstw dyplomatycznych były bardzo częste.
Ostatecznie Biuro „B” okazało się bardzo trwałą strukturą. Przetrwała ona w swojej zasadniczej części organizacyjnej, kadrowej oraz realizowanych zadań aż do przemian politycznych z 1989 r. i likwidacji SB w lipcu 1990 r. Przez ponad 30 lat Biuro „B” MSW rozrosło się do szesnastu wyspecjalizowanych wydziałów zajmujących się: 1) obserwacją obywateli polskich, obcokrajowców, w tym szczególnie dyplomatów w terenie, w miejscach urzędowania w placówkach dyplomatycznych, w służbowych mieszkaniach czy hotelach, 2) ewidencją obserwowanych osób i związaną z tym dokumentacją, 3) transportem specjalnym, w tym z wykorzystaniem samochodów do skrytej obserwacji i ruchomych przebieralni dla wywiadowców pracujących w terenie, 4) łącznością i produkcją środków kamuflujących do ukrytego filmowania, fotografowania i nagrywania dźwięku, 5) szkoleniem bieżącym funkcjonariuszy i prowadzeniem Szkoły Chorążych Biura „B”, 6) ochroną placówek dyplomatycznych zorganizowaną przez Batalion Specjalny MO ze Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych.
Podczas pierwszej reformy dokonanej w MSW gen. Czesława Kiszczaka jesienią 1981 r. Biuro „B” w warszawskiej centrali MSW zostało przydzielone do tzw. Służby Zabezpieczenia Operacyjnego, mimo że nadal jego funkcjonariusze przynależeli do szeroko rozumianego SB. Ponadto w kwietniu 1983 r. w dwudziestu trzech mniejszych województwach włączono Wydziały „B” do tzw. Wydziałów Zabezpieczenia Operacyjnego, składających się z czterech sekcji: „B” (obserwacja wewnętrzna), „C” (ewidencja i archiwum), „T” (technika operacyjna) i „W” (perlustracja korespondencji). W niektórych przypadkach rodziło to spore zamieszanie organizacyjne oraz konflikty kompetencyjne. Na szczęście dla miejscowej bezpieki, nie dotyczyło to Szczecina.
Kadry
Biuro „B” MSW ze względu na swój charakter pracy należało do największych jednostek resortu i stale rozrastało się kadrowo. O ile w latach pięćdziesiątych XX w. etatyzacja zakładała niemal 500 stanowisk w centrali, to u schyłku PRL biuro podwoiło swój stan osobowy. Oczywiście założenia na papierze odbiegały od rzeczywistości, czasem nawet dość drastycznie. Najtrudniejsza sytuacja panowała w połowie lat siedemdziesiątych, gdzie liczba wakatów osiągała aż 20 procent. Ewenementem biura na skalę całego SB, była stosunkowo duża liczba kobiet służących jako funkcjonariuszki. Z niepełnych danych wynika, że stanowiły one nawet do 20 procent zatrudnionych. Wynikało to zapewne z charakteru pracy, do którego kobiety, jako wywiadowczynie nadawały się doskonale, szczególnie w trakcie obserwacji prowadzonej w terenie. W przekonaniu decydentów z MSW funkcjonariuszki wzbudzały mniejszą uwagę wśród dyplomatów, którzy byli przyzwyczajeni do stałej presji ze strony SB, w której dominowali mężczyźni.
Drugą cechą charakterystyczną kadr Biura „B” MSW była duża liczba nieetatowych pracowników służby obserwacyjnej. W tej formule zatrudniano głównie emerytowanych funkcjonariuszy SB i MO na zakrytych punktach obserwacyjnych. Praca tam miała charakter statyczny, w dodatku mało ambitny, nużący, a wręcz „ogłupiający”, niemniej potrzebny do wykonania kontroli operacyjnej wybranych osób lub miejsc, w tym głównie placówek dyplomatycznych. Okresowo zatrudniano do tych zadań nawet 70 emerytów i rencistów MSW.
Wiedzę teoretyczną, a przede wszystkim praktyczną z zakresu szeroko rozumianej obserwacji funkcjonariusze SB zdobywali na specjalnych krótkoterminowych kursach dla wywiadowców, m.in. z łączności radiowej, fotografii operacyjnej czy charakteryzacji. Główną platformą kształcenia zawodowego była odrębna szkoła, pierwotnie utworzona w Kobylinie koło Grójca już w 1951 r. Przechodziła ona liczne reorganizacje, zmieniała podległości i nazwy. Ostatecznie funkcjonowała jako roczna Szkoła Chorążych MSW w Warszawie podległa pod Biuro „B”. Tutaj adepci obserwacji nabywali systemowej wiedzy w trakcie wykładów i zajęć praktycznych, realizowanych również na terenie Warszawy. Uczestnicy kursu mieli do pomocy wykładowców, czy starszych wiekiem kolegów – pracowników Biura „B”, ponadto podręczniki, materiały filmowe oraz wydawany w formule kwartalnika „Biuletyn” Biura „B”.
Zadania biura
Przywołana na początku artykułu historia Williama Galbraitha i Zenona Celegrata jest jedną z bardziej spektakularnych w działalności Biura „B” MSW. Na co dzień funkcjonariusze realizowali jednak rutynowe, dość zwyczajne zadania. Należały do nich zlecone przez piony operacyjne SB, MO, Zwiadu WOP, WSW czy Zarządu II SG WP obserwacje określonych osób, miejsc, lokali, a czasem nawet pojedynczych przedmiotów. Głównym dysponentem zadań był przede wszystkim Departament II (kontrwywiad) MSW, który powierzał najwięcej zadań. Standardowo chodziło o inwigilację dyplomatów, szczególnie tych podejrzewanych o pracę na rzecz służb specjalnych z pozycji pracowników służby zagranicznej akredytowanych w PRL.
W trybie ciągłym obserwacją objęte były Ambasady USA, Francji, NRD i Wielkiej Brytanii w Warszawie. Tylko amerykańską placówkę dyplomatyczną obserwowano z aż sześciu stałych punktów zakrytych. W efekcie rocznie sporządzano ponad tysiąc raportów z obserwacji placówek dyplomatycznych i wykonywano gigantyczną liczbę fotografii osób odwiedzających placówki. Dla przykładu w 1984 r. wykonano aż 365 tys. takich zdjąć. Materiały te trafiały do teczek spraw obiektowych poszczególnych ambasad, dostępnych dla funkcjonariuszy Departamentu II MSW. Przykładowo sprawa na Ambasadę USA w Warszawie krypt. „Atena” (1973–1990) liczy w Archiwum IPN ponad 60 tomów akt i to bez materiału fotograficznego.
W ramach działań kontrwywiadowczych pion „B” kontrolował ruch samochodów na tablicach dyplomatycznych w ramach prowadzonego na bieżąco w biurze Wykazu o krypt. „Amazonka”. Dane na jego potrzeby zbierali funkcjonariusze SB, MO, WOP, a nawet ORMO. Tylko z samego Biura „B”, na podstawie obserwacji prowadzonej z 60 stałych punktów zakrytych na terenie całego kraju, sporządzono niemal 40,5 tys. meldunków o przejazdach samochodów dyplomatycznych w 1984 r. W ten sposób próbowano zindeksować trasy poruszania się obcych dyplomatów, regiony oraz obiekty ich zainteresowań, wreszcie specyficzne punkty, w których mogli obsługiwać martwe skrzynki z instrukcjami i materiałami dla własnej agentury.
Systemowa obserwacja dyplomatów, przynosiła czasem spektakularne efekty. Do najbardziej znanych należy zrealizowana z sukcesem Sprawa Operacyjnego Rozpracowania o krypt. „Bolero”. W ramach tej sprawy w tzw. Przedsięwzięciu Operacyjnym o krypt. „Wiadukt” na gorącym uczynku zatrzymano 25 listopada 1979 r. przy ul. Płowieckiej wicekonsula Petera B. Burke, zatrudnionego na stanowisku III sekretarza Wydziału Politycznego Ambasady USA w Warszawie, a rozpracowywanego równolegle w SOR kryp. „Amon-79”. Dokonano tego po 54 dniach stałego obserwowania szpiegowskiego kontenera, złożonego dla agenta wywiadu amerykańskiego Andrzeja Badowskiego. Agent nie odebrał przesyłki z powodu błędu wywiadu amerykańskiego, a wspomniany powyżej dyplomata wpadł w zastawioną pułapkę SB, bo przyjechał po nieodebraną przesyłkę. Jak widać na ten sukces przyszło funkcjonariuszom czekać dość długo, a sama faza przygotowań i obserwacji ze strony pracowników Biura „B” i Departamentu II MSW wymagała dużej determinacji.
Ważnymi zleceniodawcami zadań dla Biura „B” były także pozostałe piony operacyjne SB, głównie Departament III i IV MSW oraz ich odpowiedniki w miastach wojewódzkich, szczególnie tych gdzie mniej było zachodnich placówek dyplomatycznych. Do grupy takich miast należał też Szczecin. Tu liczba przedsięwzięć realizowanych wobec zagranicznych turystów i kontrahentów przedsiębiorstw sektora uspołecznionego gospodarki wzrosła po liberalizacji przepisów paszportowych z 1956 r. Kolejna duża zmiana nastąpiła w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XX w., tj. od momentu aktywizacji społecznej związanej z rozwojem opozycji demokratycznej oraz ożywienia działalności duchowieństwa Kościoła katolickiego na płaszczyźnie duszpasterstwa ludzi pracy, środowisk akademickich, dzieci i młodzieży. Gros zleceń wystawianych na obserwację zewnętrzną związanych było z miejscami spotkań, wykładów, dystrybucji czasopism bezdebitowych. Po powstaniu Solidarności, także stałej inwigilacji podlegały pomieszczenia należące do Związku. Tak było w wypadku obserwacji siedziby Zarządu Regionu „Pomorze Zachodnie” NSZZ „Solidarność” i redakcji związkowego tygodnia „Jedność” przy ul. Małopolskiej w Szczecinie.
Dodatkowym ekstraordynaryjnym działaniem pionu „B” był udział w dokumentowaniu przebiegu protestów społecznych. Funkcjonariusze SB, „uzbrojeni” aparaty fotograficzne i kamery rejestrowali z ukrycia uczestników wszystkich niemal większych polskich protestów, począwszy od poznańskiego czerwca 1956 r. To na podstawie sporządzonych przez nich materiałów, dokonywano później zatrzymań aktywnych uczestników manifestacji.
W wypadku Szczecina zaczęło się od dużej „wpadki” aparatu bezpieczeństwa w tym zakresie. Otóż w czasie zamieszek z 10 grudnia 1956 r. nie było ani jednego funkcjonariusza Biura „B”, który mógłby wykonać zdjęcia uczestnikom antysowieckiej manifestacji na ulicach miasta czy w trakcie rozbijania Konsulatu ZSRS w Szczecinie. Oficjalnie z powodu braku sprzętu do zdjęć nocnych. Jedyne co byli w stanie zrobić wówczas zszokowani funkcjonariusze bezpieki to oznaczenie aktywnych uczestników białą kredą, co było sygnałem do wyciągania ich z tłumu przez umundurowanych funkcjonariuszy MO. Lekcję tę jednak szybko „odrobiono”. Już w trakcie protestów robotniczych z Grudnia 1970 r., a także manifestacji z czasów stanu wojennego. W Szczecinie funkcjonariusze SB z Biura „B” dokładnie dokumentowali ich przebieg na taśmie filmowej i fotograficznej.
Wykorzystywane środki
Zadania Biura „B” realizowano przy pomocy różnych środków, w zależności od zaistniałych potrzeb, ale także rozwoju techniki operacyjnej. Ich dobór był zależy od pory dnia i roku, a przede wszystkim od miejsca prowadzenia obserwacji, np. w mieście, na wsi, na ulicy, w transporcie publicznym, w restauracji, kościele, parku czy nawet lesie lub nad jeziorem. Co więcej wymagał skutecznej łączności, którą systematycznie rozwijano w komunikacji pomiędzy wywiadowcami oraz pomiędzy wywiadowcami a ośrodkiem dowodzenia. Obserwacja wymagała też dostosowania garderoby i charakteryzacji funkcjonariuszy, czasami też jej zmiany w szatni centralnej lub ruchomej w aucie. Wreszcie zastosowania odpowiedniej techniki do dokumentowania czynności, np. fotografowania spotkań obserwowanego figuranta i osób mu towarzyszących, nagrywania kazań w Kościele, filmowania przebiegu demonstracji ulicznych itp.
Do obserwacji wykorzystywano tzw. punkty zakryte, ruchome punkty zakryte i punkty odkryte. W tym pierwszym wypadku chodziło o wszelkiego rodzaju miejsca jak mieszkania konspiracyjne, doraźnie wynajęte lokale, czasami nawet pojedyncze pokoje u zaufanych właścicieli, komórki, strychy i tym podobne miejsca. Do ruchomych punków zakrytych należy zaliczyć przede wszystkim samochody, z których obserwowano inwigilowane osoby. Głównie były to dostosowane samochody ciężarowe lub furgonetki marki Żuk czy Nysa. W punktach zakrytych stałych i ruchomych używano sprzętu do filmowania i fotografowania z ukrycia, czasami także do zdjęć nocnych. Wymagało to zatrudnienia kompetentnego personelu technicznego. Tak się też stało, dzięki czemu w Biurze „B” pojawił się zespół pracowników, których zaczęto wykorzystywać także do realizacji filmów okolicznościowych, szkoleniowych i propagandowych. Grupę fachowców skoncentrowano w Wydziale XII Biura „B”, a od lat osiemdziesiątych XX w. ich produkcje zaczęto firmować nazwą Zespół Filmowy Biura „B” MSW „Sektor”. To funkcjonariusze Biura „B” utrwalili na taśmie filmowej moment ujęcia amerykańskiego szpiega Leszka Chrósta z dramatyczną sceną zatrzymania, wydobycia z samochodu i brutalnego włożenia dużego knebla do jego ust w dniu 22 czerwca 1979 r. w Warszawie. Podobnie jak zatrzymanie Alberta Mullera, III sekretarza Wydziału Politycznego Ambasady USA w Warszawie, rozpracowywanego w ramach SOS krypt. „Amon-85” podczas bezpośredniego przekazania materiałów szpiegowskich (BPM) przez podwójnego agenta Stanisława Markisza. Wydarzenie to miało miejsce w Wielkanoc 18 kwietnia 1987 r. na warszawskiej Ochocie w ramach Operacji o krypt. „Atom”, a której elementem realizowanym przez Biuro „B” była Sprawa o krypt. „Błysk”. Polegała ona na równoczesnym zabezpieczeniu operacyjnym (fotograficznym i filmowym) miejsca BPM przy ul. Skarżyńskiego 9, Ambasady USA oraz mieszkań wybranych Amerykanów identyfikowanych jako pracownicy CIA.
Oprócz coraz bardziej zaawansowanego sprzętu fotograficznego i filmowego SB używało także dość tradycyjnych, choć skutecznych sposobów inwigilacji. Należało do nich wykorzystanie specjalnie szkolonych psów tropiących, pracujących w przestrzeni miejskiej (tzw. psy „adresowe”) lub w otwartym terenie (tzw. psy „terenowe”). Najczęściej były to kundelki, niewzbudzające czyjegokolwiek zainteresowania, a jednocześnie umożliwiające SB dokładną analizę drogi przemieszczania figurantów, odnalezienia miejsca spotkania czy pobytu. Aby ułatwić pracę psom, używano specjalnego chemicznego środka zapachowego, który aplikowano w formie płynu lub aerozolu na ubranie delikwenta, przy użyciu aplikatora ukrytego w parasolce, lasce lub podobnym przedmiocie.
Odrębnym obszarem działania Biura „B” były inwigilacje prowadzone w hotelach. Pracę w tym obszarze sukcesywnie rozwijano, szczególnie intensywnie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w. O skali przedsięwzięcia świadczy fakt, że w całym kraju objęto kontrolą ponad 200 hoteli, z czego siedem w samej tylko Warszawie. W wielu obiektach zainstalowano specjalną technikę (podsłuchy i kamery) do inwigilowania gości, a także prowadzono tajne przeszukania pokoi i bagaży podróżnych. Względnie zbierano informacje na ich temat przez agenturę Biura „B” werbowaną zarówno spośród pracowników hoteli, restauracji, taksówkarzy, obsługi stacji benzynowych, jak i osób postronnych wywodzących się z kręgu miejscowych prostytutek czy cinkciarzy. Obsługą wyżej wymienionej agentury zajmowali się często rezydenci, będący emerytami SB i MO, a dorabiający w hotelach do niemałych wówczas świadczeń socjalnych. Ofiarami Biura „B” byli głównie dyplomaci i cudzoziemcy, znacznie rzadziej wytypowani obywatele PRL.
W Szczecinie najbardziej spektakularnym efektem działań Biura „B” w obszarze hotelowym okazało się udokumentowanie pobytu wysokich rangą funkcjonariuszy SB i MO z Warszawy, a których później aresztowano w aferze „Zalew”. Towarzyszyli oni Edwardowi Gierkowi w spotkaniu z pracownikami Stoczni Szczecińskiej im. A. Warskiego podczas strajku styczniowego z 1971 r. W nocy zaś pili, handlowali nielegalnie dolarami i doprowadzili do awantury, której publicznie komentowanym elementem były wulgarne i gorszące ekscesy seksualne z udziałem miejscowych prostytutek.
Autor jest historykiem, doktorem nauk humanistycznych w zakresie historii, pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie.