Środa, 16 kwietnia 2025 r. 
REKLAMA

Katyń, na drodze do prawdy

Data publikacji: 11 kwietnia 2025 r. 13:26
Ostatnia aktualizacja: 11 kwietnia 2025 r. 13:26
Katyń, na drodze do prawdy
Kazimierz Skarżyński, sekretarz Zarządu Głównego PCK ogląda zwłoki wydobyte z mogił. Fot. archiwum IPN  

Mimo upływu 85 lat od mordu NKWD dokonanego zgodnie z decyzją Biura Politycznego KC WKP (b) na obywatelach II RP, nadal stronie polskiej nie udostępniono wszystkich dokumentów sowieckich demaskujących działania, które doprowadziły do zbrodni. Nadal brak dokumentów pozwalających na ustalenie nazwisk wszystkich represjonowanych i zamordowanych oraz wskazujących lokalizację pochówków wszystkich ofiar.

Słowo Katyń, ma wiele znaczeń. W sensie geograficznym oznacza miejsce w pobliżu Smoleńska, które obywatele polscy kojarzą z dołami śmierci. W nich to najwcześniej, gdyż już w 1943 r. odnaleziono szczątki polskich oficerów zamordowanych na skutek decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 r. Z czasem słowo Katyń zostało uogólnione na wszystkie miejsca pochówku ofiar tej zbrodniczej decyzji. Dotąd państwo polskie zdołało z godnością pochować odnalezione szczątki ofiar na Polskich Cmentarzach Wojennych w Katyniu (więzionych w obozie NKWD w Kozielsku), Charkowie (jeńców obozu NKWD w Starobielsku), Miednoje (więzionych w ostaszkowskim obozie NKWD) i Bykowni (aresztowanych na Ukrainie, straconych w Kijowie). Do tej pory stronie polskiej nie przekazano dokumentów mówiących o tym, kogo stracono na Białorusi (tzw. lista białoruska nie została ujawniona) oraz archiwaliów pozwalających na wyszczególnienie nazwisk ofiar zgładzonych w trzech katowniach NKWD na Ukrainie. Zgodnie z listą Fiodora Cwietuchina – tzn. listą ukraińską, na Ukrainie zostało zamordowanych 3435 obywateli polskich. Otwartym pytaniem pozostaje dokładna liczebność, wymienienie z imienia i nazwiska osób zamordowanych w katowniach: Kijowa, Charkowa i Chersonia. Na godny pochówek oczekują także ofiary spoczywające poza granicami wspomnianych cmentarzy. Przykładem jest mogiła nr 9 zlokalizowana przez robotników rosyjskich w 2000 r. w Lesie Katyńskim. O jej odkryciu polskiego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego poinformował w rozmowie telefonicznej prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin. Odkrycie nowego dołu śmierci ze szczątkami polskich oficerów, zostało potwierdzone pismem Prokuratury Obwodu Smoleńskiego z dn. 5 lipca 2000 r.

Wspominając o pochówkach, należy także pamiętać o nieupamiętnionych mogiłach nieznanej dokładnie liczby zmarłych w obozach NKWD. Na kozielskim cmentarzu, na którym spoczywają zmarli w zlokalizowanym tam obozie, niegdyś widoczne kopce ziemi zostały już zajęte przez wtórne pochówki. Nieco inaczej przedstawia się miejsce pochówku zmarłych w obozie ostaszkowskim. Byli oni grzebani na terenie pobliskiego cmentarza w Głuboczycy. Istnieje tam prawie symboliczne upamiętnienie 45 osób. Nie jest bowiem wykluczone, iż Polacy mogą spoczywać także obok upamiętnienia. Z przekazów tych, którzy przeżyli obóz wiadomo, że w obozie zmarły nie mniej niż 92 osoby.

Brak udostępnienia stronie polskiej wszystkich dokumentów archiwalnych dotyczących represjonowania i mordu NKWD na obywatelach II RP, wpisuje się w zatajanie prawdy o dokonanym ludobójstwie. O kłamstwie katyńskim wychodzącym poza progi Kremla można mówić już od ataku nazistowskich Niemiec na ZSRS i podpisaniu umowy Sikorski – Majski. W 1941 r. do dezinformowania Polaków poszukujących zaginionych oficerów została wyznaczona grupa, którą dowodził naczelnik kontrwywiadu NKGB gen. Leonid Rajchman. Przez całe lato i jesień 1941 r. Stalin kłamał w oczy m.in. Stanisławowi Kotowi, ambasadorowi RP w Moskwie mówiąc, że zostali zwolnieni i gdzieś się ukrywają, sugerował, aby poszukać ich w Mandżurii. Pomimo meldunków polskiego podziemia wysyłanych na Zachód, Polakom w przyznaniu się przez Stalina do mordu nie pomogli alianci, którzy w obliczu wojny z Niemcami byli zainteresowani wspólnymi działaniami z sowiecką Rosją.

Kłamstwo katyńskie zostało upublicznione na arenie międzynarodowej w kwietniu 1943 r. W reakcji na informację Radia Berlin z 13 kwietnia 1941 r. o odnalezieniu pod Smoleńskiem szczątków polskich oficerów zamordowanych przez Sowietów, dwa dni później Radio Moskwa nadało komunikat Sowieckiego Biura Informacyjnego zarzucającego Niemcom prowokację. 25 kwietnia rząd ZSRS pod pretekstem polskiego udziału w tym manewrze mającym skłócić sprzymierzonych, zerwał stosunki z rządem RP w Londynie. Dla potwierdzenia swojej kłamliwej wersji Sowieci wykorzystali odzyskanie Lasu Katyńskiego w końcu września 1943 r. Całością działań mających uwiarygodnić winę Niemców kierowali na miejscu zastępca szefa NKWD Siergiej Krugłow i szef NKGB Wsiewołod Mierkułow (jeden z trójki funkcjonariuszy NKWD wcześniej wyznaczonych do wykonania „operacji katyńskiej”). Podkładano do zwłok dowody mające wskazywać, iż jeńcy żyli jeszcze do połowy 1941 r. oraz wymuszano na świadkach odwołanie zeznań nagranych przez Niemców, które obwiniały za zbrodnię Sowietów. Podsumowanie prac grupy obu konstruktorów kłamstwa katyńskiego zostało zawarte w Informacji o rezultatach wstępnego śledztwa w tzw. sprawie katyńskiej. Stwierdzało ono, że polscy jeńcy budowali drogi na zachód od Smoleńska do czerwca 1941 r. Po wybuchu wojny sowiecko–niemieckiej dostali się do niewoli i zostali rozstrzelani przez Niemców.

Potwierdzeniem tej mistyfikacji był raport powołanej w styczniu 1944 r. Komisji Specjalnej do spraw Ustalenia i Zbadania Okoliczności Rozstrzelania przez Niemieckich Najeźdźców w Lesie katyńskim (w pobliżu Smoleńska) Jeńców Wojennych – Polskich Oficerów. Należy podkreślić, że prace komisji, zwanej od nazwiska jej przewodniczącego komisją Burdenki, trwały zaledwie 10 dni i zakończyły się przygotowaniem 22 stycznia ekspertyzy sądowo‑lekarskiej mogił katyńskich i komunikatu o niemieckim sprawstwie zbrodni dla korespondentów zagranicznych. Dokument oficjalnie podpisany 24 stycznia 1944 r. stał się podstawowym tekstem kłamstwa katyńskiego wykorzystywanym przez dziesiątki lat w propagandzie ZSRS, Polski Ludowej i krajów bloku wschodniego. Należy zauważyć, iż władze Kremla podejmowały także dodatkowe działania mające służyć dezinformacji. Takiemu celowi służył memorialny kompleks otwarty w 1969 r. w Chatyniu. Choć jest on wyrazem pamięci o odrębnym mordzie, gdzie spoczywają inne ofiary – ludność cywilna Białorusi oraz inni oprawcy – 36. Dywizja Grenadierów SS i 118 Batalion Policyjny, do dziś w jego kontekście można usłyszeć o niemieckim mordzie w Katyniu. W transkrypcji angielskiej obie nazwy są prawie identyczne, a wymowa jest nie do rozróżnienia. Chatyń, a nie polski Katyń, stał się obowiązkowym punktem odwiedzin zagranicznych dygnitarzy oraz edukacji historycznej ZSRS.

W Polsce Ludowej resort sprawiedliwości zwalczał wszelkie przejawy działań, które były sprzeczne w oficjalną linią propagandy Moskwy o Katyniu. Funkcjonariusze bezpieczeństwa poszukiwali dowodów mordu, które zostały przywiezione do Polski z Lasu Katyńskiego oraz odpisów dokumentów pochodzących z mogił, które zostały wytworzone przez zespół pracujący pod kierownictwem dr Jana Robla. Sądy oraz Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Spekulacją karały za „oszczercze” wypowiedzi wszystkich mówiących prawdę o sowieckim sprawstwie zbrodni, zwłaszcza świadków ekshumacji w 1943 r. Były publikowane artykuły i książki demaskujące niemiecki mord w Katyniu. Niejako w reakcji na działalność komisji powołanej we wrześniu 1951 r. przez Izbę Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych do zbadania okoliczności zbrodni w Katyniu, w 1952 r. ukazała się książka Bolesława Wójcika Prawda o Katyniu. Odpowiadała ona, podobnie jak broszura pod tym samym tytułem wydana przez Związek Patriotów Polskich (ZPP) w 1944 r. w Moskwie, wymogom propagandy sowieckiej. Wiele miejsca poświęcono w niej „kłamliwej” katyńskiej propagandzie niemieckiej, działaniom Amerykanów w wojnie w Korei, które zestawiano z mordami dokonywanymi przez jednostki niemieckie, i „haniebnemu” nagłaśnianiu sowieckiego sprawstwa zbrodni katyńskiej przez polską emigrację. Władze sowieckie i podległe im polskie aż do 1990 r. konsekwentnie obarczały za mord katyński Niemców, dążyły do zapomnienia prawdy i utrwalenia kłamliwej wersji zbrodni w Katyniu. Źródłem prawdziwych informacji o Katyniu były w Polsce rozgłośnie zachodnie (Radio Wolna Europa, polska sekcja BBC, Radio Madryt) oraz przekaz rodzinny zachowywany w tajemnicy przed otoczeniem. Osoby, środowiska publicznie kultywujące pamięć o mordzie katyńskim, były zastraszane przez resort bezpieczeństwa PRL. Dobrze obrazują to dzieje tzw. Dolinki Katyńskiej na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach oraz los pojedynczych osób, którym władze PRL przypisywały chorobę psychiczną np. Walentego Badylaka, który w proteście przeciwko kłamstwu dokonał samospalenia na Rynku Głównym w Krakowie 21 marca 1980 r. Za ostatnią ofiarę Katynia uważa się ks. Stefana Niedzielaka, który nie dając się zastraszyć został zamordowany w styczniu 1989 r. Był on związany z walką o prawdę o Katyniu od 1944 r., gdy jako kurier dostarczył arcybiskupowi Adamowi Sapiesze tzw. depozyt katyński. Obejmując probostwo kościoła św. Karola Boromeusza zainicjował umieszczenie w ołtarzu głównym kopii obrazu Matki Bożej Kozielskiej oraz wmurowanie na ścianie kościoła krzyża z setkami tabliczek upamiętniających ofiary zbrodni katyńskiej. Gdy 4 czerwca 1989 r. odbyły się tzw. kontraktowe wybory do Sejmu i Senatu, które są uważane za koniec PRL, nastąpił też czas ustępowania kłamstwa katyńskiego w Polsce.

Choć 13 kwietnia 1990 r., władze ZSRS przyznały się do mordu katyńskiego, nazywając go „jedną z cięższych zbrodni stalinizmu”, w Rosji nadal były i są podejmowane kroki mające na celu zatajenie prawdy o mordzie dokonanym przez funkcjonariuszy NKWD na obywatelach Polski. Przykładem są kłamliwe publikacje ukazujące się po 2000 r. autorstwa m.in. Jurija Muchina oraz znikające upamiętnienia świadczące o tragicznym losie Polaków. W 2019 r. zdemontowano tablicę poświęconą ofiarom zbrodni katyńskiej na budynku katowni w Twerze. Powstała ona z inicjatywy Opolskiej Rodziny Katyńskiej. Jej uroczyste zawieszenie wraz z władzami miasta i architektem miejskim odbyło się 22 czerwca 1992 r. W uzasadnieniu jej demontażu podkreślono, iż nie odnaleziono dokumentów potwierdzających fakt jej zgodnego z prawem wmurowania. Należy dodać, że 23 czerwca 1992 r., niedaleko grobli wiodącej do obozu NKWD na jeziorze Seliger, na niewielkim wzniesieniu skarpy wsi Świetlica podniesiono krzyż, który miał upamiętniać „męczeństwo więzionych tam Polaków”. Krzyż został zniszczony przez „nieznanych sprawców”. Od tego momentu należy przypuszczać, iż prawda o wyrażeniu zgody na ww. upamiętnienia będzie pozostawała tylko w polskich publikacjach, np. książkach ówczesnego konsula Michała Żórawskiego i naocznego świadka tamtych wydarzeń Harrego Dudy oraz w prasie sowieckiej i polskiej. Po zdemontowaniu tablic upamiętniających zamordowanych w Twerze obywateli polskich i orzeczeniu sądu w sprawie odrzucenia skargi kasacyjnej, zostało wszczęte postępowanie sądowe mające na celu uznanie tablic upamiętniających więzionych obywateli II RP na obszarze Pustelni Niłowo‑Stołobieńskiej za mienie porzucone (niczyje). Ponadto podkreślono, iż tablice są posadowione przy murach monastyru na terenie Ostaszkowskiego Okręgu Miejskiego. Na skutek idealnego stanu tablic, sąd jednak wskazał na niejednoznaczność używanej przez prokuraturę terminologii, podważył zasadność uznania tablic za mienie niczyje i oddalił pozew prokuratury.

Należy dodać, że władze rosyjskie pomijają milczeniem wnioskowania strony polskiej o wyrażenie zgody na przeprowadzenie prac poszukiwawczych, archeologicznych, ekshumacyjnych i dokonanie godnego pochówku szczątków obywateli II RP, ofiar decyzji katyńskiej, w zlokalizowanych, nieupamiętnionych miejscach pochówku w Rosji. Przykładem są wnioskowania na podstawie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (tj. Dz.U. z 2018 r. poz. 2032) wystosowane przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN przy wsparciu Ministerstwa Spraw Zagranicznych do właściwych organów Federacji Rosyjskiej w czerwcu 2019 r. oraz w lutym 2021 r., na które odpowiedź nie została udzielona.

Wskazując na znikanie znaków upamiętniających mord dokonany na obywatelach II RP przez sowiecką Rosję, ciągły brak przekazania stronie polskiej wszystkich dokumentów archiwalnych dotyczących mordu katyńskiego oraz utrzymującą się w Rosji chęć zakłamania, należy zwrócić uwagę na represje i zbrodnie popełniane przez NKWD także na obywatelach własnego państwa. Doświadczenie ludzkiej tragedii, bólu wielu rodzin różnych narodowości powinno łączyć działania wszystkich narodów dotkniętych represjami, gdyż przekracza ono granice przynależności państwowej. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości podobnie jak ziemia cmentarzy jednoczy szczątki zamordowanych, tak też zostaną połączone działania wielu instytucji państwowych, aby szczątki straconych ukryte w nieupamiętnionych miejscach spoczynku zostały godnie pochowane, a to, co przeżyli nasi przodkow znalazło właściwe miejsce w historii, z której należy wyciągnąć wnioski, aby podobne zdarzenia nie stały się udziałem następnych pokoleń.

Ewa KOWALSKA, Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA