dr Zbigniew Stanuch, IPN Oddział w Szczecinie
Gdy 40 lat temu funkcjonariusze SB najpierw porwali, a następnie zamordowali ks. Popiełuszkę liczyli być może na to, że w ten sposób całkowicie położą kres odprawianym nabożeństwom za Ojczyznę, w których prym wiódł kapelan warszawskiej „Solidarności”, a co za tym idzie nastąpi koniec wrogiego im nauczania. Znane z biblii słowa „uderz w pasterza, a owce się rozpierzchną”, nie znalazły jednak zastosowania. Wierni podjęli wysiłek na rzecz upamiętnienia działalności ks. Popiełuszki.
Pogrzeb zamordowanego ks. Jerzego Popiełuszki odbył się 3 listopada 1984 r. Tysiące ludzi zamanifestowało swoją wiarę w Boga i szacunek względem skromnego kapłana z Podlasia. Liczba zgromadzonych wówczas w Warszawie wiernych była najlepszą odpowiedzią na nauczanie ks. Jerzego. Ludzie zgromadzili się nie tylko w kościele i wokół niego, ale również na dachach okolicznych domów. Jakby zdawali sobie sprawę z tego, że ów dzień to historyczna chwila, która znajdzie swoje odzwierciedlenie w podręcznikach do nauczania historii. Pogrzeb ks. Popiełuszki to nie tylko licznie zgromadzeni wierni, to również szereg transparentów, które wyrażały dobitnie przywiązanie do zamordowanego księdza. Napis na jednym z nich głosił: „On był jeden lecz za nim stoją miliony”. Z kolei studenci polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego zapewniali: „Słowa twoje poniesiemy”. Gdy spogląda się na zdjęcia z pogrzebu na pierwszym planie pojawia się postać ówczesnego prymasa Polski kard. Józefa Glempa. Widać również przyjaciół ks. Popiełuszki, którzy nieśli trumnę z jego ciałem. Z kolei ks. Teofil Bogucki powiedział wówczas: „Zginął jeden kapłan, ale zgłosiło się wielu kapłanów, którzy podejmą i poprowadzą dzieło dla chwały Boga i dla dobra Ojczyzny. I Msza św. za Ojczyznę zawsze w ostatnią niedzielę miesiąca odprawiać się będzie”. Był to wyraźny sygnał, że dzieło zapoczątkowane przez ks. Jerzego nie zostanie zaprzepaszczone.
W szerokim gronie tych kapłanów, którzy brali udział w pogrzebie był również ks. Andrzej Wałdowski, chrystusowiec. On był jednym z tych, którzy dzieło mszy św. za Ojczyznę zdecydowali się kontynuować w miejscu swojej duszpasterskiej posługi. Ciekawostką jest to, że ks. Wałdowski osobiście znał ks. Popiełuszkę. Poznali się podczas odbywania służby wojskowej w jednostce w Bartoszycach. Ów kapłan po powrocie z pogrzebu do Szczecina, wówczas pełnił posługę w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, poprosił ówczesnego proboszcza tejże parafii ks. Stanisława Misiurka o wyrażenie zgody na cykliczne odprawianie mszy za Ojczyznę w „Sercu Jezusowym”. W latach osiemdziesiątych cieszyły się one dużą popularnością. Pierwszą mszę św. za Ojczyznę ks. Wałdowski odprawił w kościele Serca Pana Jezusa 14 grudnia 1984 r. Każda następna odbywała się w drugi piątek miesiąca o godz. 20. Kontynuatorami misji ks. Wałdowskiego byli m.in.: księża: Stanisław Parol TChr i Tadeusz Talik TChr. Każdej Eucharystii towarzyszyła określona intencja, a patronat obejmowało określone środowisko, np.: stoczniowcy, byli akowcy, nauczyciele, itp. Władze krytycznie oceniały intencje modlitewne czytane podczas modlitwy wiernych oraz treści wygłaszanych kazań. Często interweniowano w tej sprawie u ordynariusza diecezji bp. Kazimierza Majdańskiego. Oczekiwano, że niepokorni kapłani zostaną z parafii usunięci, a msze św. za Ojczyznę w parafii chrystusowców zakończone. Tak się jednak nie stało. Duchowni najczęściej odrzucali różne zarzuty twierdząc, że najważniejsze jest głoszenie Ewangelii i modlitwa. Nie bez pewnych przeszkód msze św. za Ojczyznę „w Jezusowym Sercu” były odprawiane już do końca PRL. W ich trakcie przy okazji różnych modlitw, czy też wygłaszanych kazań nawiązywano do nauczania ks. Popiełuszki.
Innym środowiskiem, w którym kultywowano pamięć o ks. Popiełuszce było Duszpasterstwo Ludzi Pracy. Za początek działalności duszpasterstwa robotniczego w parafii pw. św. Stanisława Kostki na pl. Popiela (obecnie Matki Teresy z Kalkuty) w Szczecinie przyjmuje się rok 1985. Opiekunem tego środowiska był ks. Andrzej Steckiewicz, a jego liderką Janina Trojanowska. Działalność tego środowiska polegała m.in. na: organizowaniu odczytów, wspólnych wyjazdach pielgrzymkowych, kolportowaniu wydawnictw podziemnych. Dbano o należyte uświetnienie rocznicowych wydarzeń Grudnia 70 i Sierpnia 80. Ks. Robert Masalski stwierdził, że środowisko to funkcjonowało „jako zewnętrzna forma ukrywająca struktury podziemnej «Solidarności»”. Urzędnicy Wydziału do spraw Wyznań Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie starali się wykazać, że goszczące w parafii osoby wygłaszały przemówienia „o charakterze politycznym, o treści antypaństwowej i intencji o negatywnej wymowie politycznej”. Zarzuty dotyczyły m.in.: kolportażu i sprzedaży zdjęć z wizerunkiem ks. Jerzego Popiełuszki w każdą rocznicę jego śmierci, dystrybucji kaset magnetofonowych z nagranymi kazaniami księdza Jerzego, które wygłosił m.in.: w kościele pw. św. Brygidy w Gdańsku i w Nowej Hucie. Ks. Popiełuszko stał się patronem tego środowiska. Oficjalna nazwa: „Duszpasterstwo Ludzi Pracy w Szczecinie im. ks. Jerzego Popiełuszki” została umieszczona na sztandarze tegoż środowiska.
Tematy związane z nauczaniem ks. Jerzego Popiełuszki były również poruszane w środowisku Szczecińskiego Klubu Katolików. Założony w 1980 r., funkcjonował przy kościele pw. św. Andrzeja Boboli na ulicy Pocztowej w Szczecinie. Jego prezesem był Edmund Bilicki.
Generalnie postać ks. Popiełuszki przewijała się w wielu różnych wystąpieniach, kazaniach wygłaszanych we wszystkich szczecińskich świątyniach. Odprawiano w nich msze św. za Ojczyznę, choć nie tak systematycznie jak w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Znane były również przypadki księży, którzy pod wpływem wydarzeń z października 1984 r. zrywali współpracę z SB. Według nich zamordowanie kapelana „Solidarności” oznaczało przekroczenie pewnej granicy, za którą dawne kontakty z funkcjonariuszami służb specjalnych PRL nie były już możliwe.
Sytuacja związana z morderstwem ks. Jerzego na obszarze dawnego województwa szczecińskiego była wnikliwe monitorowana przez urzędników pionu wyznaniowego, którym kierował Henryk Kołodziejek oraz pracowników aparatu bezpieczeństwa. W sporządzanych raportach pisano m.in.: o księżach, którzy w trakcie kazań z ambony mówili o tym, że ks. Popiełuszko zginął ponieważ głosił prawdę. Ponadto, ich zdaniem, to on „realizował w praktyce zawołanie zło dobrem zwyciężaj”, a za granicą jego głos był bardziej słyszalny niż prymasa Glempa. Ze względu na głoszone treści pod nadzorem lokalnych władz komunistycznych znaleźli się tacy duchowni jak: ks. Tadeusz Czapiga ze Szczecina, ks. Jan Szczepańczyk ze Świnoujścia, ks. Czesław Baraniewicz z Międzyzdrojów, ks. Józef Kamiński z Pyrzyc, ks. Bogdan Schmidt z Goleniowa czy też wspomniani już ks. Andrzej Steckiewicz i ks. Andrzej Wałdowski.
Nie ulega wątpliwości, że porwanie i zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki wstrząsnęło wiernymi Kościoła katolickiego w Polsce. W wielu kościołach odprawiano msze w intencji kapelana „Solidarności”. Warto w tym miejscu przywołać przykład Stargardu. Tam, 3 listopada 1984 r. w kościele pw. św. Jana, w późnych godzinach wieczornych odbyło się nocne czuwanie w intencji ks. Popiełuszki i Ojczyzny. Wierni z różnych parafii, w liczbie 350 osób, zgromadzili się w świątyni o godzinie 24. Przypomnę, że tego dnia odbył się pogrzeb ks. Jerzego. Na początku administrator parafii pw. św. Józefa ks. Franciszek Gałdyś przywitał zgromadzonych i poinformował w jakim celu się spotkali. Kazanie wygłosił ks. Schreiber, który o ks. Popiełuszce m.in.: powiedział: „… nie mogłeś milczeć, bo milczenie byłoby sprzeniewierzeniem siebie. Tyś był niewinny kapłan, dlatego zapłaciłeś taką cenę, największą cenę…”.
Podobne nabożeństwo odbyło się w kościele parafialnym pw. św. Rodziny w Szczecinie. Nieznany Służbie Bezpieczeństwa z imienia i nazwiska kapłan, odczytał list Prymasa Tysiąclecia z 1956 roku, traktujący o pokładaniu nadziei w Najświętszej Marii Pannie. Następnie odnosząc się do śmierci ks. Popiełuszki stwierdził, że jego ofiara przyczyni się do moralnego odrodzenia narodu.
Warto również odnotować fakt umiejscowienia w Świnoujściu krzyża upamiętniającego męczeństwo ks. Jerzego, który był pierwszym tego typu symbolem religijnym w Polsce. Pomysł zrodził się w środowisku tamtejszych opozycjonistów na czele ze Stanisławem Możejko. Problem polegał na tym, aby całą akcję zarówno wykonania krzyża jak i jego posadowienia, wykonać w taki sposób, żeby informacja o planowanej akcji nie dotarła do SB. Z pomocą przyszły pewne okoliczności. Wykorzystano fakt, że kościół pw. Chrystusa Króla był remontowany, a przez to otoczony drewnianym płotem. Dlatego wykonane na terenie przykościelnym prace nie wzbudzały jakichkolwiek podejrzeń. Krzyż został wkopany w ziemię na świnoujskim cmentarzu 1 listopada 1984 r. Nie wzbudziło to niczyich podejrzeń, gdyż tego dnia Polacy odwiedzają groby swoich bliskich i z tego powodu zawsze w takich miejscach jak cmentarze panuje duży ruch. Akcja postawienia pierwszego w Polsce krzyża upamiętniającego ks. Jerzego Popiełuszkę zakończyła się sukcesem.