1 sierpnia 1944 r. o godz. 17.00 wybuchło Powstanie Warszawskie. Reakcja Niemców była natychmiastowa: Hitler powierzył misję stłumienia powstania Himmlerowi.
Już następnego dnia Reichsführer SS Heinrich Himmler przyjechał z Prus Wschodnich do Poznania. Spotkał się z Namiestnikiem Rzeszy w Kraju Warty Arthurem Greiserem i dowódcami wojskowymi. Podjęto decyzję, że do Warszawy celem likwidacji powstania udadzą się wojskowe i policyjne oddziały z Kraju Warty.
Himmler spotkał się również z Wyższym Dowódcą SS i Policji w Kraju Warty SS-Gruppenführerem Heinzem Reinefarthem. Wydał mu rozkaz sformowania specjalnej grupy bojowej i stłumienia powstania w Warszawie.
W momencie wybuchu powstania, Hitler razem z Himmlerem podjęli decyzję, że wszystkich Polaków w Warszawie należy zabić, a Warszawę zrównać z ziemią. Miał to być odstraszający przykład dla innych wrogów Rzeszy. Himmler twierdził, że wybuch powstania był dla Niemców „błogosławieństwem”. Był to bowiem doskonały pretekst do rozprawienia się z Polakami i załatwienia „problemu polskiego”. Według Himmlera, zniszczenie narodu polskiego i jego stolicy było niezbędne, ponieważ Polacy od zawsze powstrzymywali Niemców w ich pochodzie na Wschód. Według Reichsführera potrzeba było 5–6 tygodni, aby unicestwić Warszawę.
3 sierpnia Heinz Reinefarth zaczął tworzyć osobisty sztab i grupę bojową z żołnierzy i funkcjonariuszy policji z Kraju Warty.
Grupa Bojowa „Reinefarth” była mocno improwizowana. Nie było czasu na skompletowanie oddziałów. W pośpiechu wcielano do grupy wszystkich, którzy byli do dyspozycji. Sztab nie był obsadzony fachowcami. Byli to prawie wyłącznie oficerowie policji.
Pierwszym oficerem operacyjnym w sztabie Reinefartha był major policji ochronnej Kurt Fischer. Osobistym adiutantem dowódcy został SS-Hauptsturmführer Helmut Stühmer, na co dzień nauczyciel gimnastyki w szkole policyjnej w Poznaniu. Sam Reinefarth nie miał natomiast przygotowania dowódczo-sztabowego i doświadczenia w zwalczaniu partyzantki.
Grupa bojowa składała się z wielu jednostek. Trzon stanowiły dwa bataliony policji z Kraju Warty. Były to bataliony „Reck” oraz „Peterburs” (potem zmienił nazwę na „Sarnow”). Ich nazwy pochodziły od nazwisk dowódców.
Do grupy Reinefartha dołączono również 72 Pułk Grenadierów Waffen SS „RONA” (Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa) pod dowództwem SS-Brigadeführera Bronisława Kamińskiego oraz Brygadę SS „Dirlewanger” pod dowództwem SS-Standartenführera Oskara Dirlewangera, doktora nauk ekonomicznych, alkoholika i sadysty. Był to oddział złożony ze skazańców z Wehrmachtu i z SS oraz kryminalistów.
Ze wszystkich oddziałów wchodzących w skład grupy, doświadczenie w walkach z partyzantami i w mordowaniu ludności cywilnej mieli ludzie Dirlewangera.
Dowódca specjalnej grupy bojowej Heinz Reinefarth urodził się 26 grudnia 1903 r. w Gnieźnie. Ukończył studia prawnicze na uniwersytecie w Jenie. Od 1933 r. pracował jako adwokat. W lipcu 1932 r. został członkiem NSDAP, a w grudniu wstąpił do SS. W 1937 r. został SS-Hauptsturmführerem. 26 sierpnia 1939 r. został powołany do 14 kompanii strzelców 337 pułku piechoty. We wrześniu 1939 r. walczył w Polsce. Został odznaczony Żelaznym Krzyżem II klasy i awansowany na podoficera.
W 1940 r. Reinefarth wziął udział w wojnie z Francją. Za tę kampanię otrzymał Żelazny Krzyż I klasy. Rok później, jako dowódca kompanii znalazł się na froncie wschodnim. Na przełomie 1941 i 1942 r. został zwolniony ze służby w Wehrmachcie z powodu ran odniesionych w Rosji. W kwietniu 1942 r. Kurt Daluege, szef Policji Porządkowej, mianował go generałem majorem policji, a następnie awansował na SS-Brigadeführera. W 1942 r. Reinefarth wyjechał do Pragi, do Protektoratu Rzeszy Czech i Moraw. Pełnił tam funkcję generalnego inspektora w administracji. W październiku 1943 r. wrócił do Głównego Urzędu Policji Porządkowej. Został kierownikiem Urzędu Prawnego.
W grudniu 1943 r. Himmler oddelegował Reinefartha na „praktyki zawodowe” do Wyższego Dowódcy SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie Wilhelma Koppego. Reinefarth przeszedł szkolenie w Krakowie, a następnie w Wiedniu i Norymberdze.
25 stycznia 1944 r., po zakończeniu „praktyk zawodowych”, Himmler mianował Reinefartha Wyższym Dowódcą SS i Policji w Warthegau i awansował na generała porucznika policji oraz SS-Gruppenführera.
W Poznaniu Reinefarthowi podlegało SD, Gestapo oraz obozy i więzienia SS m.in. Fort VII. Szef SS i policji miał też duży udział w wysiedlaniu Polaków z Kraju Warty i osiedlaniu w ich miejsce Niemców. Swoimi działaniami walnie przyczynił się do zniemczenia Kraju Warty.
Reinefarth nie miał wielkiego doświadczenia wojskowego i sztabowego. Cieszył się natomiast dobrą opinią jako żołnierz frontowy. Był ceniony za osobistą odwagę na polu walki. Jednak w połowie 1944 r. oprócz znajomość sztuki wojennej i biegłości w wojskowym fachu, liczyła się też stabilność ideologiczna i światopogląd. W oczach swojego przełożonego Reichsführera SS, Reinefarth był pewny politycznie oraz miał odpowiednią postawę ideologiczną i światopogląd. Dowiódł swojej przydatności i nie zwiódł pokładanych w nim nadziei już wtedy, gdy został szefem SS i policji w Warthegau. Reinefarth był również „człowiekiem Himmlera”. Swoją karierę zawodową zawdzięczał m.in. Reichsführerowi SS, który w 1943 r. wybrał go na Wyższego Dowódcę SS i Policji w Kraju Warty.
Wieczorem 4 sierpnia, grupa Reinefartha przybyła pod Warszawę. Następnego dnia oddziały wkroczyły do miasta od zachodu i południowego zachodu. Tego dnia w godzinach porannych, Reinefarth zebrał swoich dowódców na odprawę. Prawdopodobnie wówczas wydał im rozkaz mordowania ludności cywilnej zgodnie z dyrektywami jakie otrzymał od Himmlera.
Wiele wskazuje na to, że ustny rozkaz, który Reinefarth otrzymał od Himmlera był trzyczęściowy: 1. Powstańcy wzięci do niewoli mają być rozstrzelani, 2. Ludność cywilna powinna być zlikwidowana, 3. Miasto należy całkowicie zniszczyć.
Reinefarth rozkaz Himmlera wypełnił dosłownie. Planowo i systematycznie mordowano mieszkańców Warszawy. Uzasadniano to koniecznością szybkiej pomocy „dzielnicy rządowej” w centrum miasta, gdzie bronili się Niemcy i rzekomymi mordami dokonywanymi przez Polaków na jeńcach niemieckich.
Grupa Reinefartha weszła na Wolę i Ochotę i rozpoczęła mordowanie ludności cywilnej. Oddziały niemieckie posuwały się z zachodu na wschód. Celem była odsiecz dla Komendantury Wehrmachtu, a następnie dotarcie do Wisły.
Wiele wskazuje na to, że masowych mordów ludności cywilnej na Woli dokonali m.in. członkowie Batalionu Policyjnego „Peterburs” z Kraju Warty. Oddział wszedł do walki rankiem 5 sierpnia razem z brygadą Dirlewangera. „Dirlewangerowcy” szli jako pierwsi i toczyli zacięte walki z powstańcami. W toku tych walk, dokonywali chaotycznych morderstw, gwałtów i rabunków. Idący za tą jednostką batalion policyjny z Kraju Warty, w skład którego wchodziły siły policyjne mające doświadczenie w walkach z partyzantami oraz volksdeutsche z Warthegau, mordował systematycznie i planowo.
Wieczorem 5 sierpnia do Warszawy przybył SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach‑Zelewski i przejął od Reinefartha dowodzenie operacją. Ograniczył masowe egzekucje łamiąc tym samym rozkaz Himmlera. Od tej pory rozstrzeliwać miano tylko mężczyzn. Kobiety, dzieci i starcy byli kierowani do obozu zbiorczego w Pruszkowie pod Warszawą.
Egzekucji w Warszawie dokonywało również Komando Operacyjne Policji Bezpieczeństwa przy Grupie Bojowej „Reinefarth” pod dowództwem SS-Hauptsturmführera Alfreda Spilkera oraz Sonderkommando 7a z Grupy Operacyjnej B pod dowództwem SS-Sturmbannführera Gerharda Basta.
Po zdławieniu powstania, dowódca grupy bojowej Reinefarth wyjechał z Warszawy po południu 7 października i wrócił do Poznania.
Hitler nagrodził tych, którzy stłumili Powstanie Warszawskie. SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski i SS-Standartenführer Oskar Dirlewanger otrzymali Krzyże Rycerskie do Krzyży Żelaznych, a SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth Liście Dębu do Krzyża Rycerskiego Krzyża Żelaznego.
Już po wojnie, w 1951 r. Heinz Reinefarth został burmistrzem Westerland na wyspie Sylt (RFN), a potem posłem do Landtagu Szlezwika‑Holsztynu. W 1957 r. ujawniono jego wojenną przeszłość. Opinia publiczna w Republice Federalnej Niemiec dowiedziała się o zbrodniach Reinefartha podczas Powstania Warszawskiego. Jego kariera polityczna legła w gruzach, ale on sam nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności za zbrodnie z 1944 r. „Kat Warszawy” zmarł 7 maja 1979 r.
Wybuch Powstania Warszawskiego, podobnie jak dla Himmlera, był „błogosławieństwem” dla Arthura Greisera. Himmler wybrał Greisera i Kraj Warty, aby stłumić powstanie, z dwóch powodów. W Warszawie i okolicach stacjonowało wówczas niewiele oddziałów SS i policji, które mogły szybko rozprawić się z powstańcami, a w Kraju Warty były one pod ręką. Przede wszystkim jednak, Himmler zwrócił się z zadaniem stłumienia powstania do zaufanego człowieka oraz zatwardziałego nazisty. Mógł liczyć na Arthura Greisera. Niemcy z Kraju Warty na czele z Reinefarthem wykonali powierzone im zadanie w Warszawie, a Greiser nie zawiódł szefa SS.
Gauleiter Warthegau uważał, że wybuch powstania w Warszawie był wynikiem nieudolności władz Generalnego Gubernatorstwa i złą polityką wewnętrzną prowadzoną przez Hansa Franka. Przeciwstawiał temu swój „wzorcowy okręg”, czyli Kraj Warty, gdzie stłumił w zarodku wszelki polski opór i próby konspiracji. Rządził tutaj w nadzwyczaj okrutny i bezlitosny sposób. Na tle Generalnego Gubernatorstwa i Hansa Franka, Arthur Greiser i Kraj Warty jawili się jako prawdziwa nazistowska ostoja. To trafiało do przekonania Himmlera.
Greiser nie lubił się też Frankiem, co nie było tajemnicą. Obaj panowie ze sobą rywalizowali. 15 sierpnia na spotkaniu w Łodzi, Greiser publicznie skrytykował Franka, co wydrukowała jedna z niemieckich gazet. Frank w liście do Greisera żądał sprostowania i odwołania wypowiedzi. Nie doczekał się jednak reakcji.
To, co działo się w sierpniu 1944 r. było też kolejną odsłoną rozgrywek politycznych toczących się na szczytach władzy w III Rzeszy. Najwyżsi funkcjonariusze państwa rywalizowali o wpływy i pozycję w nazistowskiej hierarchii. Himmler wybrał Greisera do stłumienia powstania w Warszawie i umożliwił mu uzyskanie korzyści politycznych. Gauleiter Warthegau wykorzystał tę szansę i uczynił to kosztem Franka.
Greiser twierdził, że to policja z Kraju Warty doprowadziła do stłumienia Powstania Warszawskiego. Posunął się nawet do stwierdzenia, że powstanie zostało zlikwidowane nie przez oddziały Wehrmachtu, ale że dokonał tego „człowiek z Okręgu Warty SS-Gruppenführer i generał policji Reinefarth i ludzie, którzy przybyli wyłącznie z Okręgu Warty”. Twierdził też, że taki sam los jak Warszawę, spotka każdego kto „odważy się wystąpić przeciwko kierownictwu reprezentowanemu przez ludzi Okręgu Warty”.
Arthur Greiser czuł się zatem protektorem zwalczania i likwidacji Powstania Warszawskiego. Za tą postawą stało przekonanie o decydującej roli jaką odegrały w likwidacji powstania oddziały policyjne z Kraju Warty. Powstanie było dla Greisera okazją, aby wykazać się odpowiednio twardą postawą prawdziwego nazisty i wzmocnić swój mit o fanatycznym oddaniu ideologii nazistowskiej. Na tle słabego Franka, szefa Generalnego Gubernatorstwa i innych chwiejnych funkcjonariuszy III Rzeszy, Greiser stawał się w tym momencie najzdolniejszym i najwierniejszym „żołnierzem” Himmlera oraz Hitlera.
Namiestnik Rzeszy w Kraju Warty swoją reakcją na wybuch powstania i zaangażowaniem w jego likwidację, zyskiwał politycznie i wizerunkowo.
Powstanie Warszawskie zostało również wykorzystane przez Greisera, aby wzmocnić obraz Kraju Warty jako „okręgu wzorcowego” dla całej Rzeszy. Okręg, jego przywódca oraz szef SS i policji, obronili Rzeszę tłumiąc powstanie w Warszawie. Stali się niejako przedmurzem nazizmu na wschodzie. Był to wielki sukces propagandowy.
Jednak udział oddziałów policyjnych i wojskowych z Warthegau w stłumieniu Powstania Warszawskiego przyniósł Greiserowi i władzom Okręgu Kraju Warty nie tylko korzyści polityczne i propagandowe, ale i te bardziej wymierne, czyli dobra materialne.
20 sierpnia Greiser zjawił się na peryferiach Warszawy. Spotkał się z Reinefarthem i von dem Bach‑Zelewskim. Natychmiast po tym spotkaniu rozpoczęła się „Akcja Warszawa” („Aktion Warschau”) polegająca na rabowaniu z systematycznie niszczonej Warszawy wszelkich dóbr materialnych i wywożeniu ich do Kraju Warty. O te „wojenne trofea” Namiestnik Rzeszy w Kraju Warty musiał jednak wykłócać się z urzędnikami z Generalnego Gubernatorstwa. Z Ludwigiem Fischerem, gubernatorem dystryktu warszawskiego, toczył spory o wartościowe meble zabierane z niszczonego miasta.
Greiser uważał bowiem, że za stłumienie powstania siłami policyjnymi z Kraju Warty, należy mu się zapłata. Takie postawienie sprawy wywołało protest Hansa Franka. Greiser argumentował jednak swoje postępowanie tłumacząc, że były to jedynie zdobycze, które zostały zabezpieczone podczas walk w płonących i walących się domach przez jednostki z Kraju Warty. W oficjalnych dokumentach dotyczących „Aktion Warschau” urzędnicy z Kraju Warty dla zagrabionych dóbr używali określenia „dobra odzyskane”, czyli uratowane przed zniszczeniem.
21 sierpnia powstał szkic okólnika, w którym Greiser pisał, że wszystkie dobra materialne z Warszawy mają pozostać „do ciągłej i osobistej dyspozycji gauleitera”. Odmówił też zapłacenia cła za towary napływające z Warszawy. Wszelkie dane o transportach miano przekazywać Greiserowi, który osobiście kierował dystrybucją zagrabionego mienia. Ilość dóbr wywiezionych ze stolicy Polski była ogromna i urzędnicy w Kraju Warty mieli trudności z zapanowaniem nad taką masą towarów.
Z Warszawy do Kraju Warty przyjechało około 478 wagonów towarowych wypełnionych zrabowanym dobytkiem. Było to m.in. 15 ton lekarstw, 25 ton mydła, 325 ton papieru, 265 ton odzieży i ponad 24 tony wyrobów skórzanych. Wśród tych towarów znalazło się np. 50 sukni balowych, 12 futer męskich, 19 halek damskich i 11 bonżurek męskich.
W grudniu 1944 r. jako prezent świąteczny Greiser przysłał swojej znajomej „kilka darów z zasobów wywalczonych przez naszych kolegów w Warszawie”. Reinefarth wysłał Himmlerowi w prezencie dwie paczuszki herbaty i nie ukrywał, że pochodziły one z rabunku. Pisał: „Reichsführerze! Z naszych warszawskich łupów pozwalam sobie przesłać Panu dwie paczuszki herbaty z najlepszymi pozdrowieniami (…) Pański głęboko oddany Reinefarth”.
Epilogiem „warszawskiej historii” w Kraju Warty był dzień 5 listopada 1944 r. Tego dnia w Poznaniu miały miejsce uroczystości z okazji piątej rocznicy powstania Okręgu Kraju Warty. Pod Zamkiem Cesarskim w Poznaniu, odbyła się defilada wojskowa, w której udział wzięli „warszawscy bojownicy”, czyli członkowie Grupy Bojowej „Reinefarth”. Obecni byli najważniejsi przedstawiciele wojska i administracji Kraju Warty oraz goście, m.in. Heinrich Himmler, Heinz Guderian i Kurt Daluege.
Podczas tych uroczystości, Himmler wręczył Reinefarthowi Liście Dębu do Krzyża Rycerskiego. W swoim przemówieniu Greiser stwierdził: „to zwycięstwo zasady porządku, przyzwoitości i czystości”, a prasa poinformowała o „wysokim odznaczeniu (…) za żołnierskiego ducha Kraju Warty dla Reinefartha”.
W „Ostdeutscher Beobachter” ukazał się również artykuł Heinza Reinefartha, w którym dowódca grupy bojowej opisał działania jednostek z Kraju Warty w trakcie Powstania Warszawskiego. Szef SS i policji w Warthegau przedstawił walkę z Polakami jako bitwę z okrutnym i podstępnym wrogiem, który do powstania wysłał swoich najmłodszych i najlepszych żołnierzy. Straty Polaków w powstaniu Reinefarth ocenił na 250 tys. zabitych, a stolica kraju została zrównana z ziemią. Według dowódcy grupy bojowej, „ludzie z Kraju Warty” dali dowód, że „potrafią przed każdym wrogiem chronić swoją ojczyznę”.
To właśnie z Kraju Warty pochodziły główne siły, które stłumiły Powstanie Warszawskie. Wśród nich byli ludzie odpowiedzialni za masowe zbrodnie w Warszawie. Rzeź Woli została przeprowadzona m.in. rękoma tzw. zwykłych Niemców z Kraju Warty. Byli to volksdeutsche, policjanci i rezerwiści w średnim wieku, którzy do walki na froncie się nie nadawali, ale doskonale spełnili się w roli zbrodniarzy. Mieli odpowiedni światopogląd i nastawienie ideologiczne. To oznaczało brak skrupułów, okrucieństwo i bezwzględność.
Powierzenie przez Himmlera zadania stłumienia powstania Niemcom z Warthegau było z punktu widzenia decydentów III Rzeszy, doskonałym wyborem. Greiser i jego ludzie zareagowali na wybuch powstania w odpowiedni, „narodowosocjalistyczny” sposób i nie zawiedli oczekiwań Himmlera i Hitlera. Nie ulega wątpliwości, że to m.in. na władzach Kraju Warty spoczywa duża część odpowiedzialności za krwawe stłumienie Powstania Warszawskiego.
Paweł GŁUSZEK, IPN Poznań