Czy Polska przyłączy się do budowy wyspy wiatrowej na Bałtyku – zastanawia się portal BiznesAlert.pl. Takie przedsięwzięcie planują Duńczycy. Tamtejsze ministerstwo energetyki chce zbudować koło Bornholmu sztuczną wyspę a wokół niej farmy wiatrowe o łącznej mocy 10 gigawatów. „Klaster wokół wyspy połączony z kablem energetycznym oraz morskimi farmami wiatrowymi na Bałtyku może obniżyć finalne koszty budowy oraz uczynić z offshore stabilne źródło dostaw energii ze źródeł odnawialnych” – uważa autor artykułu Bartłomiej Sawicki.
Być może więc już nie tylko rura gazowa (Baltic Pipe) ze złóż norweskich przez Danię do Polski połączy nas bardziej ze Skandynawami. Jak przypomina B. Sawicki, Polska Grupa Energetyczna wybrała firmę Ørsted – jednego z globalnych liderów sektora morskich farm wiatrowych – do współpracy przy ich budowie na naszym morzu. „Duńska firma ma jednak więcej planów i na większą skalę, a Polska może odegrać w nich kluczowa role” – napisał autor artykułu.
Dodajmy, że w końcu ubiegłego roku PGE i Ørsted podpisały wstępne porozumienie „opisujące ramy współpracy przy transakcji nabycia przez duński koncern 50 proc. udziałów w dwóch projektach budowy morskich farm wiatrowych na Bałtyku o łącznej mocy do 2,5 GW oraz przy realizacji tych projektów”.
Polska Grupa Energetyczna poprzez spółkę celową PGE Baltica realizuje bowiem program budowy trzech morskich farm wiatrowych o mocach: 1045 MW, 1498 MW, 900 MW.
Tymczasem duński potentat zaproponował stworzenie hubu energetycznego w pobliżu Bornholmu. Energia z niego miałaby trafiać m.in. do Polski. Atrakcyjność budowy połączenia między Polską i Danią pokazuje również analiza opublikowana przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Energię z wiatraków można by przesyłać poprzez kabel HVDC Avedøre-Dunowo.
Wyjaśnijmy, że pod skrótem HVDC kryje się linia wysokiego napięcia prądu stałego (ang. High Voltage Direct Current). Przyzwyczailiśmy się, że na ogół w liniach wysokiego napięcia płynie prąd przemienny. Ale w opisywanym przypadku metoda ta miałaby pewne ograniczenia. Dlatego korzystniejszy będzie przesył prądu stałego. Przynosi to korzyści przy dużych odległościach – powyżej 500 km liniami napowietrznymi i ponad 50 km kablami podmorskimi. Jest to po prostu bardziej opłacalne.
Zresztą podmorski kabel HVDC łączy już Polskę ze Skandynawią (Szwecją) od 2000 roku. Natomiast w 2015 r. połączono linią napowietrzną systemy elektroenergetyczne Polski i Litwy, co zamknęło tzw. pierścień bałtycki. Umożliwia on przesył energii pomiędzy dotychczas osobnymi systemami, które były niezsynchronizowane.
Polskie Sieci Elektroenergetyczne zauważają w proponowanym przez Duńczyków układzie m.in. lepszą integrację OZE z systemem europejskim, nowe możliwości handlu energią. Jednak korzyści osiągane z takiego projektu powinny zdaniem PSE przewyższyć poniesione nakłady i koszty – zarówno budowy połączenia, jak i rozbudowy polskiego systemu elektroenergetycznego. Zwłaszcza że te ostatnie byłyby „istotne”.
W wypowiedzi dla BiznesAlert.pl Rasmus Errboe, wiceprezes spółki Ørsted na region Europy kontynentalnej, przekonuje, że utworzenie wokół Bornholmu centrum energetyce odnawialnej będzie kolejnym krokiem w przejściu na ten sposób wytwarzania prądu, a także da wiele możliwości morskiej energetyki wiatrowej, w tym również polskim dostawcom i deweloperom.
Zdaniem duńskiego menedżera, Bornholm położony jest optymalnie pomiędzy polską linią brzegową a Kopenhagą (największe centrum poboru mocy w Danii). Czy więc rejon tej wyspy stanie się bałtyckim centrum wytwarzania energii dla krajów regionu?
(kl)
Fot. Elżbieta Kubowska