Środa, 17 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Rowerem po górach Europy

Data publikacji: 18 stycznia 2019 r. 10:22
Ostatnia aktualizacja: 18 stycznia 2019 r. 10:23
Rowerem po górach Europy
 

Od prawie 10 lat organizuje ze znajomymi wyprawy rowerowe w wysokie góry. – Wytyczamy sobie trasy atrakcyjne widokowo; najlepiej ze stromymi podjazdami, wodospadami, przełęczami – mówi dyrektor Centrum Infrastruktury Grupy Azoty Police Tomasz Tokarczyk. Jak podkreśla, wysokogórski krajobraz w zestawieniu z jeziorem czy morzem sprawia, że wrażenia są gwarantowane.

Wyprawy są „ekonomiczne”. Zabierają tylko to co niezbędne: śpiwory, kuchenki polowe, żywność. – Wyszukujemy tanie połączenia lotnicze, pakujemy w kartony rowery i lecimy – opowiada p. Tomasz.

W trasie śpią przeważnie „na dziko”, pod namiotami.

– Tym sposobem odwiedziliśmy już Bałkany, Alpy Szwajcarskie, część Alp Włoskich. W ubiegłym roku natomiast postanowiliśmy poeksplorować Gruzję, czyli pasma Wielkiego i Małego Kaukazu – opowiada dyrektor Tokarczyk. – Dla wielu ludzi kolarstwo wysokogórskie wydaje się być torturą, dla mnie to idealne połączenie przygody i relaksu – podkreśla.

Chodzi o „relaks mentalny”, bo – jak tłumaczy nasz rowerzysta podróżnik – sama jazda łączy się z potężnym wysiłkiem fizycznym. – Często przez kilkadziesiąt kilometrów trzeba mozolnie wspinać się pod górę. W ten sposób, podczas dwutygodniowej wyprawy, mimo przyjmowania ogromnych ilości kalorii, chudnie się nawet o dziesięć kilogramów!

Dla Tomasza Tokarczyka przyjemnością jest sama jazda i wysiłek, a nie tylko zwiedzanie „oficjalnych” atrakcji znajdujących się u końca poszczególnych etapów podróży, np. samochodem. Bo na trasie można spotkać ciekawych ludzi. Frajdą jest pokonywanie górskich zjazdów. – Adrenalina jazdy na rowerze z prędkością dochodzącą do 90 km/h to coś, czego nie uświadczy się podczas podróży samochodem! – uważa.

Jak mówi, w odróżnieniu od np. Szwajcarii, w Gruzji turystyka rowerowa nie jest popularna. Z tego powodu on i pozostali rowerzyści spotykali się tam ze zdziwieniem, ale i ze szczerymi wyrazami uznania. – Gruzini są przy tym niezwykle życzliwi. Na porządku dziennym jest tam na przykład częstowanie lokalnym alkoholem osób zupełnie obcych w restauracjach, czy barach. Choć akurat dla rowerzysty na trasie taka gościnność może być nieco kłopotliwa… – opowiada i zachęca do odwiedzenia Gruzji, która krajobrazowo „nie ustępuje najpiękniejszym krajom alpejskim”.

Zachwala gorący klimat, pyszną kuchnię. – Do tego dochodzi pewien folklor, związany z tym, że wielu Gruzinów żyje w bardzo skromnych warunkach, zachowując jednak pogodę ducha. Wszystko to sprawia, że chce się tam wracać. Najlepiej na rowerze.

(t)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA