Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Ogród za drewnianą bramą

Data publikacji: 17 lipca 2018 r. 14:12
Ostatnia aktualizacja: 31 lipca 2018 r. 12:23
Ogród za drewnianą bramą
 

Kamienica jakich wiele w charakterystycznej dla Szczecina zabudowie śródmieścia. Z podwórkiem studnią. Adres: Aleja Papieża Jana Pawła II 22. Za jej bramą wjazdową wkracza się w świat barw. Od licznych odcieni zieleni przez czerwienie, żółcie, róże i fiolety. Oryginalny styl i różnorodność roślin w tym miejscu cieszy oczy mieszkańców, ich gości, a i niejednego z przybyszów, którzy zajrzą tu z czystej ciekawości, co jest za drewnianą bramą.

Dziedziniec między frontem a oficyną ograniczony jest murami garaży oraz sąsiedniej kamienicy. Tutaj słoneczne promienie docierają ledwie przez kilka godzin i nie więcej niż na trzy metry szerokim pasem do południa błądzą ledwie i nieśmiało po roślinach. Stad tez ich dobór, czyli w większości krzewy zimozielone i iglaki.

Wkoło bujna zieleń w każdym zakątku przeplatana roślinami sezonowymi, jednorocznymi. Rower sprzed dziesiątek lat, kupiony w punkcie skupu złomu za 15 zł – teraz w roli klombu z okazami komarzyc. Trzepak służący do zawieszania donic tym razem z kobiercami zwisających i kwitnących na fioletowo surfinii. Tuż obok skryta pod zielonym baldachimem liści rdestu huśtawka. Naprzeciwko odrapaną, z liszajami i obłupanymi kawałami tynku elewacji przesłaniające choć w części bluszcz oraz ściana zielonych nasadzeń i skrzynki begonii bądź pelargonii w kilku kolorach na parapetach okien w parterze.  Na schodach prowadzących do oficyny też donice z begoniami. W innej części podwórka-ogrodu koleusy, funkie, fuksje, hortensje.  

- Dla mnie to jest zabawa – powtarza Zbigniew Stankiewicz, sprawca przemiany pospołu z sąsiadami z kamienicy zapyziałego podwórza na jej tyłach w barwną enklawę odpoczynku, a zarazem stały jej opiekun, a przy okazji wielokrotny zdobywca najwyższych laurów w poprzednich kilku edycjach naszego konkursu. - Ten ogród jest darem nie tylko dla mnie, ale również dla sąsiadów – podkreśla. 

To miejsce wciąż się przeobraża. Stopniowo, rok po roku. I tak już od ponad dekady. Gdzie nie spojrzeć, to coś znów przykuwa wzrok. Raz jest nim stara ocynkowana konewka za ławeczkami i stolikiem. To znów mała fontanna z kamienia w kształcie figurki chłopca z rybką na styku murku z przedwojennej cegły i odcinającego się wyraźnie od niego pasa przestrzeni wysypanej kamykami. Innym razem intryguje skryta nieco wśród zieleni krzewów parka przytulających się i w geście pocałunku postaci. Takie sobie dwa aniołki wtulone w siebie i trzmieliny. A nieopodal stojak na rowery, oczywiście użyteczny, a wykonany z nikomu już niepotrzebnego fragmentu okiennej, ozdobnej kratownicy. To znów rzeźba Wenus oblewana ostatnimi promieniami przedpołudniowego słońca na skarpie. A w tle, idąc dalej wzdłuż ścieżki, kwitnąca na pomarańczowo "ściana" milinu amerykańskiego. Obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie, w zależności od miejsca, z którego patrzymy.

Uwagę przyciągają kolejne bujnie rozkrzewiające się ligustry, trzmieliny i żywotniki, a także hosty, bukszpany. Żywotniki i bukszpany urosły już na tyle, że dają się ciekawie formować. Przez część podwórkowego ogrodu pan Zbigniew poprowadził dwie kamienne ścieżki, czerpiąc inspirację z jednego przesłań filozofii Wschodu. Inną z nowości w stale zmieniającej się, kreowanej przez niego zielonej enklawie,ale zakładaną na stałe, są lustra, które optycznie powiększają i wzmacniają efekt przestrzenny.

– Ten ogród to dzieło spontanicznego działania mojego i sąsiadów, co oddaje jego charakter i niepowtarzalny wygląd. Nie sądziłem, że część ludzi w to nasze małe dzieło tak się zaangażuje. I ta radość z niego dziś jest pełna. Efekt wszystkich zaskoczył, a mnie szczególnie. Popijamy tu sobie kawkę, rozmawiamy mimo pośpiechu dnia codziennego. Udało się zrobić coś, co przerosło oczekiwania i wyobraźnię – uśmiecha się pan Zbigniew. - I rodzą się nowe plany. Na realizację czeka już pomysł urządzenia wysokiej na 2 metry tzw. ściany wertykalnej z cegły do nasadzeń. Zawsze w ogrodach zachwycało mnie i wciąż zachwyca to, że łączą w sobie sztukę. A dzięki konkursowi "Kuriera" rewelacyjnie udało nam się pogodzić przestrzeń podwórka wspólnoty z otwartością. Tu może zajrzeć każdy. I doświadczenie ostatnich lat pokazuje, że nikt tego, co stworzyliśmy nie niszczy. A jeśli nawet jakieś straty dostrzeżemy, to są one minimalne w wyniku takich odwiedzin, wizyt. ©℗

Tekst i fot. Mirosław WINCONEK

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA