Sześć lat temu fabryka kabli w Szczecinie-Załomiu została zmielona. Dosłownie. Jednak już znacznie wcześniej właściciel firmy Tele-Fonika Kable SA Bogusław Cupiał podjął decyzję o likwidacji zakładu, ponieważ – jak twierdził – „produkcja była nieopłacalna”. Pracę w firmie straciło kilkaset osób. W 2014 roku hale i biurowce fabryki zostały rozebrane, a cegły zmielone.
Zamiast fabryki w miejscu niegdyś największego zakładu prawobrzeża wznosiły się sterty rozdrobnionego gruzu. Jak twierdził właściciel, zakład w Szczecinie-Załomiu przynosił straty. Od „kiedy załamał się rynek niemiecki”, zakład w Szczecinie zmniejszał produkcję.
– Zakład był nierentowny i przynosił właścicielowi straty – mówił wówczas Aleksy Pachwicewicz, rzecznik prasowy T-FK SA w Krakowie.
Nasz rozmówca nie chciał skomentować faktu, że od momentu przejęcia zakładu przez Bogusława Cupiała w Szczecinie-Załomiu w 2002 r. nie inwestowano w nowe linie produkcyjne i nie zrobiono zbyt wiele, by podnieść konkurencyjność produktów z oddziału T-FK SA.
– To temat na dłuższe dywagacje – skwitował naszą próbę dotarcia do przyczyn całkowitej, także fizycznej, likwidacji fabryki.
Jeszcze w 2013 r. w Szczecinie-Załomiu trwała szczątkowa produkcja. Zatrudniano kilkadziesiąt osób. Ale już w maju 2014 r. kilkunastu pracowników demontowało maszyny i zajmowało się kruszeniem cegły klinkierowej, zresztą w doskonałym stanie, z której zbudowano przed wojną budynki fabryki (przed zakończeniem II wojny światowej w fabryce produkowano części do samolotów Junkers).
Obawy przed zamknięciem firmy związkowcy wyrażali już na początku poprzedniej dekady. Zwracali uwagę, że właściciel nie inwestuje w unowocześnienie produkcji w szczecińskim oddziale, krytykowali go za fatalne błędy w organizacji produkcji i polityce kadrowej. Na przykład firma wprowadziła program dobrowolnych odejść z zakładu. Skorzystało z niego wielu wysoko wykwalifikowanych pracowników, którym w zamian za rezygnację z pracy pracodawca wypłacił wysokie odprawy. Niebawem jednak okazało się, że zdekompletowana załoga nie jest w stanie poradzić sobie z realizacją zamówień i trzeba było ponownie zatrudnić pracowników, często tych samych. Wielu z nich już jednak wówczas pracowało u konkurencji.
Jeszcze w 2007 roku zakład w Szczecinie-Załomiu miał tak wiele zleceń, że zmieniono system trzyzmianowy na czterozmianowy. Dobre czasy się jednak skończyły. Przyszedł kryzys. Przestarzały zakład, w który nie inwestowano, przestał być konkurencyjny. W 2008 r. właściciel zwolnił 600 pracowników. Spełnił się czarny sen związkowców, którzy już przed laty obawiali się takiego scenariusza. Podobny los spotkał inną fabrykę kabli należącą do tego samego właściciela – w Ożarowie pod Warszawą.
Warto dodać, że jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych fabryka kabli w Szczecinie-Załomiu zatrudniała ponad dwa tysiące pracowników.
Na miejscu „zmielonej fabryki” powstało centrum magazynowo-logistyczne.
(r.)