Rozmowa z Leszkiem Pytlem, od 25 lat szefem ratowników WOPR w gminie Mielno
– Już 44 lata jest pan aniołem stróżem turystów spędzających wakacje nad Bałtykiem. Dlaczego latem warto wypoczywać na plażach strzeżonych?
– Przede wszystkim jest najbezpieczniej. Wszelkie interwencje, jakie w tym sezonie podjęliśmy, działy się na plażach niestrzeżonych. U nas są sygnały, które ludzie rozumieją. To biała flaga oznajmiająca, że kąpiel jest dozwolona, a czerwona, że jest zakazana. Poza tym akweny są oznaczone, więc letnicy wiedzą, gdzie jest głębiej lub płytko. To ważne, bo na podjęcie akcji mamy maksymalnie 8 minut. Tego lata w gminie Mielno na szesnastu wieżach pracuje 74 ratowników. W Mielnie jest sześć stanowisk, w Sarbinowie są trzy, tyle samo w Łazach, a w mniejszych miejscowościach po jednym.
– Często wypoczywający lekceważą zalecenia i wchodzą do morza. Jak reagować na widok tonących, czy można samemu bezpiecznie pomóc?
– Na plażach niestrzeżonych obowiązuje wolnoamerykanka i zakazać nic nie możemy. Co robić? Przede wszystkim należy wezwać pomoc. Nigdy nie podejmujmy akcji sami, bo osoba ratująca często później sama potrzebuje pomocy. Jeżeli w pobliżu nie ma stanowiska ratowników, to należy dzwonić pod numer 601 100 100. Można też szybko stworzyć łańcuch złożony z kilku osób, aby dotrzeć do tonącego w morzu, lub użyć sprzętu plażowego, jak materac czy kółko. Jednak nigdy nie działamy bez asekuracji.
– Wspomniał pan o interwencjach podjętych przez ratowników w tym sezonie letnim. Ile ich było i z jakim skutkiem działaliście?
– Pierwsze tygodnie lipca były w miarę spokojne. Zdarzyło się, że mężczyzna został pogryziony przez osę, a był uczulony na owady i nawet doszło do zatrzymania akcji serca. Ratownicy skutecznie go reanimowali. Mieliśmy też akcję wycinania surfera z zastawionych nielegalnie sieci rybackich. Najwięcej interwencji było w dniach 20-22 lipca, gdy znów zaczęło świecić słońce, ale było niebezpiecznie, bo wiał wiatr z prędkością 3-4 stopni w skali Beauforta. Na naszych stanowiskach wisiała czerwona flaga. Ci, którzy chcieli popływać w Bałtyku, szli na plaże niestrzeżone. Na szczęście, byliśmy blisko. Podjęliśmy około 20 akcji i z wody wyciągniętych zostało 26 osób. Dwa razy wylądował helikopter, bo poszkodowani potrzebowali intensywnej pomocy. Interweniowała też sześć razy erka. Utonięcia nie było. Aż do piątku, 27 lipca, gdy w godzinach popołudniowych na kąpielisku niestrzeżonym w Mielenku nie udało się uratować 45-letniego turysty z Żyrardowa. Reanimacja mężczyzny na brzegu okazała się nieskuteczna.
– Dziękuję za rozmowę. ©℗
Tekst i fot. Wiesław Miller