Przez trzy dni (6-8 lipca) mieszkańcy Szczecinka i przyjezdni mogli podziwiać kolorowe czasze balonów na ogrzane powietrze unoszące się nad miastem. Tradycyjnie już od 9 lat o tej porze roku zjeżdżają tu piloci balonowi z całego świata, by uczestniczyć w Międzynarodowym Festiwalu Balonowym – Memoriale Kurta Hummela.
Patron festiwalu to niemiecki pilot balonowy, którego rodzice mieli majątek ziemski w ówczesnym Groß Karzenburg - dzisiaj Sępólno Wielkie w gminie Biały Bór. Hummel w 1908 roku uczestniczył w zawodach o puchar Gordona Bennetta, ale nigdy nie doleciał do celu. Zginął gdzieś na Atlantyku lub Morzu Północnym. Według legendy, Hummel na kawałku koszuli napisał pożegnanie, zamknął je w butelce i wyrzucił do morza. Po latach odnaleziono butelkę i złożono ją pod cmentarnym kamieniem – symbolicznym grobie baloniarza w Sępólnie Wielkim.
W tym roku swój udział w Festiwalu zgłosiło 57 załóg. Przyjechali nawet piloci z Indii.
- Ten festiwal jest wyjątkowy – zapewnia pilot balonowy ze Szczecinka Bartosz Oberski, organizator przedsięwzięcia. - Z roku na rok mamy coraz więcej załóg, coraz częściej pojawiają się nietypowe kształty. W tym roku na pewno zobaczymy olbrzymi kolorowy dzban i butelkę piwa. Ja polecę na nowym, szczecineckim balonie.
Pierwszego dnia Festiwalu pogoda nie sprzyjała pilotom. Silny wiatr uniemożliwił starty balonów o nietypowych kształtach. Wystartowało ich zaledwie kilkanaście. Start ten potraktowano treningowo. W sobotę wieczorem w niebo wzbiło się już ponad 40 statków powietrznych. W powietrzu zrobiło się tłoczno i… kolorowo. Balony poleciały nie nad miasto, ale na jego południowo-wschodnie przedmieścia. Starty obserwowało kilka tysięcy widzów. Wielu z nich przyjechało z rożnych stron kraju specjalnie na ten festiwal.
- Warto było – mówią. - Ten obraz nie trwa długo, zaledwie kilkadziesiąt minut nim balony znikną z pola widzenia, ale widok jest niepowtarzalny. Tego nie da się porównać z niczym innym.
Pogląd widzów podzielają też piloci balonowi, dla których baloniarstwo to nie tylko hobby, to także miłość życia.
- Dla balonów zrezygnowałam z wielu rzeczy, np. sprzedałam motocykl, żeby móc latać – mówi Aneta Buczkowska, pilot z Gdańska. - Każda chwila spędzona w powietrzu to niepowtarzalna radość.
Są też tacy piloci, którzy z kokpitu samolotu przesiedli się do kosza balonu.
- Najpierw zrobiłem licencję pilota samolotu – mówi Piotr Hałas , pilot z Poznania. - Raz spróbowałem lotu balonem i tak już zostało. Nie chcę już wracać do samolotu. Zamiast awionetki kupiłem balon i nie żałuję.
Baloniarzy obserwowali też piloci z Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Lotniczego.
- Leciałem balonem nie raz – mówi Jerzy Tomczak, szef Stowarzyszenia. - Widoki są piękne, pilot może więcej czasu poświecić na obserwację terenu na dole. Ja jednak wolę adrenalinę w samolocie. Tam nie ma czasu na nudę, tam zawsze coś się dzieje.
W sobotę wieczorem odbyła się tradycyjna Nocna Gala Balonów. Przez kilkanaście minut, w rytm muzyki, czasze balonów rozjaśniały się i gasły. Widowisko oglądało kilka tysięcy osób.
Balony startowały cztery razy. Ostatni start połączony był z nalotem na jezioro Trzesiecko. Na tafli akwenu umieszczono platformę z markerem. Zadaniem pilotów było jego podjęcie. Ponieważ możliwości sterowania balonem są bardzo ograniczone, piloci sami obierali miejsce startu. Zadanie nie było łatwe i tylko nieliczni zbliżyli się markera. W niedzielę miała być rozegrana konkurencja "Chlapnij w wodę lub zgarnij nagrodę". Jednakże nagła zmiana kierunku i prędkości wiatru uniemożliwiły zdobycie flagi umieszczonej 3 metry nad wodą.
Festiwal dobiegł końca. Na pewno była to jedna z większych atrakcji tego lata w Szczecinku. Kolejna tak duża w ostatni weekend lipca, kiedy to odbędzie się kolejny Dixi Rajd Old Mobile – czyli połączenie jazzu dixilandowego ze starymi pojazdami. Podczas rajdu będzie podjęta próba bicia rekordu Polski w jednoczesnej grze na tarze.
Tekst i fot. (bar)