Na początku roku zimowe sztormy zniszczyły kilka zejść plażowych na naszym Wybrzeżu, w tym także w Wisełce i pobliskim Kołczewie. Oba zejścia leżą w obszarze Wolińskiego Parku Narodowego, który powinien je wyremontować.
Jeszcze w czerwcu zejście na plażę w Wisełce, do którego prowadzi droga przez park, zostało na polecenie dyrektora WPN Wojciecha Zyski wycięte przez pilarzy z campingu Tramp w Świętouściu. Kiedy gmina Wolin znalazła na remont zejścia ok. 30 tys. zł, to drewnianej konstrukcji już nie było.
Powstało nowe zejście prowadzące na plażę, wykonane przez WPN błyskawicznie, bez żadnych zgód, pozwoleń i stosownych dokumentów, o których przedtem tyle mówił dyrektor Zyska. Jak nas poinformowano w Urzędzie Morskim w Szczecinie, jest to „zejście niekonstrukcyjne” – to znaczy, że nie jest to budowla w rozumieniu przepisów Prawa budowlanego.
Zejście jest faktycznie prymitywne, zbite z desek i pni drzew. Brakuje tu jednak podestu do zjazdu wózkami dziecięcymi czy też inwalidzkimi. Czy po sezonie powstanie nowe – tego nie wie nikt, bo mieszkańcy Wisełki stracili już wiarę w obietnice dyrektora Zyski.
Przez wiele lat turyści wypoczywający w Kołczewie i okolicy, a także okoliczni mieszkańcy korzystali z plaży w pobliżu siedziby Nadleśnictwa Międzyzdroje w Kołczewie. Był i jest tam spory parking, skąd do plaży jest niedaleko. Sztormy zniszczyły zejście i teraz obowiązuje tam zakaz plażowania, który ustawił WPN. Ludzie się jednak tym nie przejmują i schodzą na plażę po dość stromym klifie. Wydeptane zostały w piasku schodki. Na parkingu samochodów jest wiele, z rejestracjami z całej Polski. Od czasu do czasu pojawia się straż leśna i karze mandatami. Ale co innego turyści mogą zrobić, skoro plaża jest tu szeroka i miejsca jest wiele.
– Czy naprawdę nie można było ustawić tu prostej konstrukcji, by zejście było łatwiejsze? – pytają turyści.
Przed sezonem dyr. Zyska twierdził w Radiu Szczecin, że zamiast tego zejścia letnicy mogą korzystać z bezpłatnego zejścia na plażę na terenie campingu „Tramp” w pobliskim Świętouściu. Nieprawda. Właściciele tego obiektu kasują 10 zł za wjazd samochodem i po 10 zł od każdej osoby. Twierdzą, że zejście naprawili na swój koszt, a wczasowicze, którzy tu parkują, korzystają także z toalet i placów zabaw dla dzieci. Tyle tylko, że czteroosobowa rodzina za prawo wejścia na plażę musi zapłacić 50 zł dziennie, więc ludzie wolą schodzić po klifie, na którym i tak kiedyś staną schodki.
Woliński Park Narodowy pod rocznym kierownictwem dyr. Zyski nastawił się wrogo do okolicznych mieszkańców i turystów. Piszemy o tym od dawna. Park nie ma pieniędzy na budowę zejścia na plażę, ale ma setki tysięcy złotych na kapitalny remont jednej z willi na terenie ośrodka Grodno I (na bramie wjazdowej nie ma żadnej informacji, co tam się znajduje) – na mieszkanie dla dyrektora.
Jeden z internautów o nicku „Niezadowolony” tak opisał 13 lipca br. na jednym z kamieńskich portali sytuację, jaką stworzył turystom i okolicznym mieszkańcom WPN: „To jest właśnie urok życia w otulinie Wolińskiego Parku Narodowego. Mieszkańcy Wisełki, Kołczewa, Warnowa i Świętouścia właśnie mają takie korzyści z życia blisko Parku. To jest pozbawianie możliwości zarabiania kasy na turystach, bo dużo ludzi rezygnuje z przyjazdu tutaj, a podatki z czegoś trzeba będzie zapłacić. Moja propozycja jest taka, że dyrektor Parku powinien objąć swoją jurysdykcją całą wyspę Wolin, wyznaczyć granice i utworzyć dzikie księstwo Wolińskie. Miałby tutaj swój mały raj. My będziemy żyć w dziczy, a Pan dyrektor będzie takim naszym przysłowiowym bogiem i będzie nam rozkazywał. Nie będziemy mieli sklepów i żadnych rozrywek, będziemy jedli to, co znajdziemy albo to, co upolujemy – pełna dzicz. Turyści wtedy musieliby zapłacić bardzo dużo pieniędzy za wstęp dla wielce szanownego Pana dyrektora doktora, żeby zobaczyli i spróbowali takiego życia. Mógłby wtedy pieniędzmi wytapetować swoje biuro. A tak naprawdę to ten Woliński Park Narodowy na wysokości miejscowości Świętouść jest potrzebny jak świni siodło”. ©℗
Tekst i fot. M. Kwiatkowski
Na zdjęciu: Po klifie na plażę i z plaży. Taki obrazek to w Kołczewie codzienność.