Prawie każdy z nas przywozi z urlopu pamiątki, które mają nam przypominać wspaniałe chwile spędzone na wakacjach. Takie drobne upominki kupujemy także z myślą o bliskich. Niestety, w kurortach nad Bałtykiem na straganach można kupić głównie chińską tandetę.
W licznie powstałych na sezon letni sklepach z badziewnymi pamiątkami znad morza zauważyliśmy chińskie atrapy alarmów w okazyjnej cenie 9 zł. Urządzenie wyposażone jest w baterie. Migające światełko ma sugerować potencjalnym przestępcom, że „wielki brat” ich widzi i nagrywa.
Za jedyne 7 zł można nabyć także końcówkę pasów bezpieczeństwa, które możemy wpiąć na stałe w zatrzask, gdzie zatrzaskujemy prawdziwe pasy, i jeździć bez ich odkładania. Piskliwy dźwięk przypominający o obowiązku zapinania pasów nie będzie wówczas działał.
Sklepów z tego typu cudami rodem z Chin jest na naszym Wybrzeżu wiele. Owszem, są przedmioty, które mogą się nam przydać, ale są też takie, które są „jednorazówkami”. Sam nabyłem rok temu chiński przecinak do metali i chciałem nim przeciąć gwóźdź – popularnego „papiaka”. Gwóźdź się ostał, a w ostrzu przecinaka są dwa małe ślady po nim, gdyż nie dał się przeciąć. ©℗
Tekst i fot. (MK)
Na zdjęciu: Po co zapinać pasy? Wystarczy za 7 zł nabyć taki bajer.