W Centrum Kultury Euroregionu „Stara Rzeźnia” na Łasztowni w szczecińskim porcie odbyła się promocja książki „Pojezierze Meklemburskie. Przewodnik dla wodniaków”, napisanej przez znanego w Szczecinie sędziego Macieja Strączyńskiego, prywatnie pasjonata motorowodniactwa i nurkowania.
Spotkanie nazwano wodowaniem książki przy baryłce rumu i rzeczywiście – książka miała ojca i matkę chrzestnych, którzy odczytali okolicznościową formułę wodowania, lecz wspomnianej baryłki szlachetnego trunku nie dostrzegliśmy w sali wypełnionej tłumem ludzi.
Spotkanie otworzył Mirosław Sobczyk, prezes Grupy ZAPOL, która wydała tę obszerną, bo liczącą aż 340 stron druku dużego formatu, i bogato ilustrowaną książkę. Ma dwanaście rozdziałów, w których opisane są szlaki wodne od Szczecina po Schwerin. Zapowiedziano, że niedługo książka ukaże się w tłumaczeniu na język niemiecki.
Następnie Maciejowi Strączyńskiemu wręczono wiosło-pagaj Szczecińskiego Klubu Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego „Ślizg”, na którym wielu uczestników wodowania złożyło autografy.
Autor ze swadą i subtelnym humorem opowiadał o Pojezierzu Meklemburskim, bo właśnie ono było głównym tematem spotkania.
– Wodami śródlądowymi opłynąłem pół Europy, lecz zakochałem się w krainie sąsiadującej z Pomorzem Zachodnim, właśnie w Pojezierzu Meklemburskim, na którym jest praktycznie wszystko, co na wszystkich innych akwenach razem – rozpoczął Maciej Strączyński. – Poznanie meklemburskich szlaków, ponad dziewięćdziesięciu jezior połączonych w jedną sieć wodną liczącą ponad 700 kilometrów, zajęło mi cztery sezony. Oprócz Niemców spotykałem tam licznych Skandynawów, turystów z innych krajów Europy i świata, a z naszych rodaków… tylko dwie osoby. Polacy nie znają tego pięknego regionu, choć leży pod bokiem. Ze Szczecina można tam szybko dopłynąć lub dojechać samochodem i nawet bez żadnych uprawnień motorowodnych, a jedynie z prawem jazdy, wynająć jacht motorowy i po dwugodzinnym szkoleniu zostać jego kapitanem. Można wynająć łajbę na studencką kieszeń i ekskluzywny stateczek, na przykład taki, na który można wjechać własnym camperem. Zakochałem się w Pojezierzu Meklemburskim i dlatego zapragnąłem, żeby także inni poczytali o nim, popłynęli, zobaczyli i pokochali.
Na koniec spotkania wystąpił szczeciński zespół szantowy Stary Szmugler. Potem były napoje chłodzące i rozmowy z autorem. ©℗
(mij)