List otwarty. Zbigniew Bogucki odpowiada Włodzimierzowi Łyczywkowi

 

W czasie kiedy wszyscy jesteśmy na froncie walki z epidemią koronawirusa, począwszy od medyków, poprzez rząd, samorządy, różne grupy zawodowe i społeczne, a skończywszy na każdym z nas, zwykłych obywatelach, w „Kurierze Szczecińskim” w wydaniu z dnia 8 kwietnia ukazuje się list mec. Włodzimierza Łyczywka, który właśnie w środku wojny z epidemią uznał za stosowne publicznie ostro skrytykować inicjatywę części szczecińskiego środowiska adwokackiego związanego z czasopismem „In Gremio”, aby rozszerzyć pomoc adwokatury z przekazanych już 100 tys. zł do kwoty umożliwiającej zakup 24 respiratorów.

Z pomysłodawcami tej inicjatywy dzieli mnie bardzo wiele, jeżeli chodzi o ocenę naszej rzeczywistości społeczno-politycznej, ale pod tym apelem podpisuję się i dziękuję za ten wyraz wspólnotowego i solidarnościowego myślenia o społeczeństwie i państwie. Jednocześnie, jako członek adwokatury, zdecydowanie odcinam się od treści oburzającego listu Pana mec. Łyczywka, który raczył określić przywołaną inicjatywę jako emocjonalną, romantyczną, nieracjonalną i w istocie naiwną. W ocenie Pana Dziekana taka pomoc jest, jak to ujął obrazowo mec. Łyczywek, dolewaniem gorącej wody z czajnika do oceanu i temperatury oceanu to nie zmieni.

Taki sposób rozumowania podważa właściwie wszelkie oddolne inicjatywy mające miejsce w ostatnich tygodniach, jak szycie maseczek czy kombinezonów, produkowanie przyłbic, prowadzenie zbiórek pieniężnych na zakup sprzętu ochronnego, przekazywanie pomocy rzeczowej placówkom medycznym, angażowanie się w akcje pomocy charytatywnej osobom starszym i wiele innych – ponieważ to nic nie zmieni. Otóż zmieni i już zmienia bardzo wiele. Suma solidarnych działań setek tysięcy Polaków, daje realne, wymierne efekty. Za każdą maseczką, kombinezonem, czy przyłbicą, które pozwalają przerwać łańcuch zakażeń, być może stoi czyjeś uratowane życie. Mecenas Łyczywek twierdzi, że to populizm, a ja mówię, że to wyraz prawdziwej ludzkiej solidarności, nawet wtedy, kiedy osoba czy podmiot angażujący się w pomoc nie czyni tego wyłącznie z potrzeby serca, ale chce równocześnie poprawić swój wizerunek, ponieważ motywacja darczyńcy nie powoduje, że maseczka czy kombinezon mniej chronią przed wirusem, niż te dane z powodów czysto altruistycznych.

Co więcej, nawet gdyby zgodzić się ze stanowiskiem, że adwokatury polskiej nie stać na zakup aż 24 respiratorów, czego nie wykluczam, to niewątpliwie stać na pomoc w zakresie zdecydowanie szerszym niż przekazane dotąd 100 tys. zł. Na szczęście nie wszyscy adwokaci myślą jak Pan mec. Łyczywek i sami podejmują akcje charytatywne oraz zbiórki, co należy docenić. To właśnie powinien podkreślić Pan Dziekan reprezentujący szczecińskie środowisko adwokackie, nie zaś negować akcje charytatywne, ponieważ w ten sposób, czego być może nie zauważył, zaprzecza także sensowności WOŚP, której wspieranie deklaruje.

Skąd zatem tak mocna krytyka apelu o zwiększenie pomocy ze środków adwokatury? Otóż treść listu nie pozostawia wątpliwości, że ma ono swoje podłoże w głębokiej niechęci mec. Łyczywka do Rządu RP tworzonego przez Prawo i Sprawiedliwość. Dowiadujemy się bowiem, że „Państwo jest nieudolne”, że „państwo nasze było w tym zakresie kompletnie nieprzygotowane”, a „nieudolna władza” stworzyła dziurę, której nie zasypie żadna charytatywna działalność.

Szanowny Panie Mecenasie, być może umknęło Pana uwadze, że żaden rząd i żadna władza nie były przygotowane na epidemię o takiej skali, o czym świadczy to, że kryzys nie dotyczy tylko Polski, ale ma on charakter ogólnoświatowy. Co więcej na tle bogatszych państw Europy Zachodniej, ale także gospodarczej potęgi jaką są Stany Zjednoczone, sytuacja w naszym kraju jest dobra. W Polsce (stan na dzień 15 kwietnia) na milion mieszkańców mamy w przybliżeniu 192 zakażonych i niespełna 7 osób zmarłych. W innych krajach na milion statystki są następujące: USA 1869 zakażonych i 80 zgonów; Niemcy 1592 zakażonych i 42 zgony; Włochy 2685 zakażonych i 348 zgonów; Hiszpania 3695 zakażonych i ponad 387 zgonów. Kiedy rząd polski wprowadzał, jak się okazało słuszne ograniczenia, takie jak zamknięcie szkół czy granic i rozpoczął intensywne przygotowania organizacyjne i logistyczne do walki z epidemią, w niektórych z wyżej wskazanych państw władze nie robiły nic albo niewiele, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Dlatego dzisiaj w Polsce lekarze nie stają przed dramatycznymi wyborami, którego z pacjentów podłączyć do respiratora, a którego pozbawić tej możliwości i w istocie zgodzić się na jego śmierć. Naprawdę trzeba olbrzymiej złej woli, aby tych oczywistych faktów nie dostrzegać.

W swoim liście Pan Dziekan wskazał, że pomoc Państwa w ramach tarczy antykryzysowej „potrzebna nam jest jak umarłemu kadzidło”, ale jednocześnie w mailach kierowanych do członków Szczecińskiej Izby Adwokackiej informuje o rozwiązaniach z tej tarczy wynikających, które realnie mogą pomóc przejść przez czas kryzysu środowisku adwokackiemu.

Pan mec. Łyczywek pozwolił sobie także wskazać na TVP jako „bezsensowną telewizję, której umiejący myśleć człowiek nie może oglądać”. Abstrahując od oceny TVP, zauważyć należy, że programy telewizji publicznej są oglądane przez miliony Polaków, których mec. Łyczywek swoim mentorskim tonem najzwyczajniej obraził formułując tak pogardliwą tezę.

Na koniec w imieniu swoim, przepraszam Czytelników „Kuriera Szczecińskiego” i zapewniam, że stanowisko zaprezentowane przez mec. Łyczywka nie jest stanowiskiem całego szczecińskiego środowiska adwokackiego.

Mecenas Zbigniew Bogucki jest radnym Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku zachodniopomorskim.

Fot. Ryszard Pakieser