Izolacja jest dla wielu dzieci czasem bardzo dotkliwym, mają one ograniczoną możliwość spotykania się z rówieśnikami, realizowania swoich pasji. W wielu domach nasila się przemoc – powiedziała PAP konsultantka Telefonu Zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę Dominika Doleszczak.
Ekspertka zwróciła uwagę, że pracę w Telefonie Zaufania Dzieci i Młodzieży (116-111) można w tym roku podzielić na dwa okresy – od marca do czerwca i od września do chwili obecnej.
- W pierwszym okresie epidemii od marca do czerwca, liczba telefonów od dzieci była w normie, czyli w okolicach pięciu tysięcy połączeń. Zanotowaliśmy jednak większą liczbę wiadomości przesyłanych przez dzieci online oraz interwencji kryzysowych w sytuacji zagrożenia życia. Okres wakacji był spokojniejszy pod względem interwencji, wzrosła liczba połączeń, jedynie w lipcu odnotowaliśmy 7010 połączeń – powiedziała Doleszczak.
Przyznała, że powrót do szkoły dla młodych osób wiązał się ze stresem, potrzebą przystosowania się do zmian – powrotu do szkoły. - Podjęliśmy wówczas 68 interwencji ratujących życie – zaznaczyła ekspertka.
Wskazała, że w czasie epidemii zmieniła się tematyka rozmów poruszanych z dziećmi, choć – jak dodała – nie diametralnie, bo zawsze była ona bardzo szeroka.
- Jak ktoś pyta mnie, z czym dzwonią dzieci, to w pierwszej myśli, takiej bardzo intuicyjnej, zawsze chcę odpowiedzieć: ze wszystkim, bo taka jest prawda – przyznała.
Podkreśliła, że w czasie epidemii dzieci zmagają się z dużym niepokojem. - Teraz znowu wraca ten sam niepokój, który towarzyszył dzieciom na początku pandemii. Dzieci mają dużo niejasności co do tego, jak np. będzie dalej wyglądał system edukacji. Przekazy medialne dotyczące epidemii także przekładają się na to, co dzieci czują, co przeżywają. Często nie mają co zrobić z tymi emocjami. Mają dużo lęku, niepokoju w związku z tym, co się wydarzy, martwią się o zdrowie swoje i bliskich. Chcą podzielić się obawami dotyczącymi relacji i tego, jak wpłynie na nie ponowny czas izolacji – powiedziała Doleszczak.
Według ekspertki izolacja związana z epidemią jest dla wielu dzieci czasem bardzo dotkliwym. Przyczyną takiego stanu jest m.in. ograniczona możliwość spotykania się z rówieśnikami czy realizowania swoich pasji.
- Dzieci mierzą się też z wyzwaniami związanymi z edukacją zdalną. Mimo tego że młode osoby bardzo biegle funkcjonują w tym temacie, to jest dużo niejasności co do wymagań ze strony nauczycieli, jest też duży nacisk na samodzielne przyswajanie wiedzy. Zwiększył się też czas przebywania przed komputerem, co niekoniecznie jest korzystne dla zdrowia młodego człowieka – zaznaczyła.
Zwróciła uwagę, że czas izolacji i bycia w domu jest szczególnie trudny dla dzieci z rodzin przemocowych. - Czas epidemii zintensyfikował kontakty z rodziną. A w niektórych domach istnieje problem przemocy lub duże trudności w komunikacji – oceniła Doleszczak.
- Można sobie wyobrazić, że dziecko, które do tej pory funkcjonowało w domu przemocowym, wypracowało w strategię przetrwania. Np. mogło opuszczać ten dom, przebywać w różnego rodzaju miejscach, świetlicach, u kolegów, na podwórku, żeby być w tym domu jak najmniej. W czasie izolacji było to niemożliwie. W niektórych domach przemoc jest nasilona – wskazała Doleszczak.
Zauważyła jednocześnie, że nawet w rodzinach bezpiecznie funkcjonujących bycie ciągle razem stwarza napięcia i frustrację. Wymusza potrzebę nauczenia się przebywania ze sobą niemalże nieustannie.
- Młode osoby bardzo często dzwonią do nas i omawiają swoją sytuację rodzinną. Doceniamy, że czują taką potrzebę i chcą o tym rozmawiać – omówić sposoby komunikacji, podzielić się przeżyciami, wspólnie zastanowić się, jak mówić bliskim o swoich uczuciach czy potrzebach. Nie zawsze mają możliwość podzielenia się tym ze swoimi rodzicami – powiedziała ekspertka.
Wskazała, że do telefonu zaufania dzwoni też bardzo wiele dzieci z obniżonym nastrojem, dzieci zmagających się z depresją, którym trudno jest odnaleźć się w tej sytuacji. Trudnością jest brak dostępu do regularnej pomocy psychologicznej, przerwane psychoterapie. Doleszczak zwróciła uwagę, że najczęściej o pomoc zwracają się dzieci w wieku 13-15 lat.
- Staramy się być tym dorosłym, z którym rozmowa będzie korekcyjnym doświadczeniem dla młodego człowieka. Ważne jest, by konsultant okazał zrozumienie, cierpliwie wysłuchał i uznał, że młoda osoba jest ekspertem od samego siebie i może wiedzieć, co jest dla niej dobre. Zdajemy sobie sprawę, że telefon zaufania jest miejscem wsparcia, ale też z ograniczoną możliwością. Zależy nam na tym, żeby poszukać z dzieckiem rozwiązania problemu. One mają w sobie wiele przekonań np. że dorośli na pewno ich nie zrozumieją, że zbagatelizują ich problemy – powiedziała.
Telefon Zaufania 116-111 jest czynny codziennie, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Można zadzwonić anonimowo. Połączenie jest bezpłatne.
(PAP)
Fot. Pixabay.com