Piątek, 26 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Lepiej trenować niż patrzeć

Człowiek powinien się rozwijać przez całe życie. Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć realizować swoje pasje. Sprawiają, że stajemy się lepsi. Niestety - wielu z nas marnuje czas na rozrywki, które nie dają nam nic. Nie jestem wyjątkiem. Ze smutkiem dochodzę do wniosku, że sporo swojego czasu zmarnowałem. Przykład: przez wiele lat pasjonowałem się piłką nożną. Sam rzadko grałem, a głównie oglądałem kolejne mecze w telewizji, zdzierałem gardło na stadionach, rozczytywałem się w prasie sportowej. Słowem - robiłem wszystko to, co robi większość kibiców piłkarskich. Z perspektywy czasu oceniam to jako kompletną stratę czasu. Na szczęście już z tego wyrosłem. Oczywiście, nikomu nie odmawiam prawa do beztroskiego popijania alkoholu przed telewizją, emocjonowania się meczami i złorzeczenia na komentarze Szpakowskiego. Chociaż osobiście uważam, że jeżeli ktoś naprawdę lubi piłkę nożną, to powinien zacząć trenować, chociażby na amatorskim poziomie, z pożytkiem dla swojego zdrowia i samej wiedzy o dyscyplinie, którą tak bardzo lubi. Zatem Czytelniku, jeżeli twoja miłość do piłki nożnej wiąże się z jakąś aktywnością ruchową, to moja krytyka nie dotyczy Ciebie. Jest jeszcze drugie dno mojego sceptycyzmu wobec kwestii kibicowania, które bywa niepotrzebnie idealizowane. To wielkie pieniądze i wielka promocja przy jednoczesnej mizerii sukcesów naszych drużyn. Tak bardzo chcemy leczyć kompleksy związane z latami niepowodzeń w tej dyscyplinie, że awans naszej reprezentacji do Mistrzostw Europy fetujemy jakby nasi już zdobyli puchar. Tymczasem mamy mistrzów Europy i świata w innych dyscyplinach, których nazwisk nawet nie znamy. Oni sami mogą jedynie pomarzyć o wielkich pieniądzach, jakie są pompowane w piłkę nożną. Nie mają szans utrzymać siebie i rodziny ze swoich sukcesów i medali, więc za dnia pracują, a po nocach wylewają pot na treningach. Ewentualne tryumfy nawet nie rekompensują kosztów przygotowań do startu na zawodach. W mediach poświęca się im mniej miejsca niż bolącej nodze ligowego piłkarza.Niespecjalnie chcę być częścią tego piłkarskiego teatru. Co więc robię zamiast gapić się w telewizor i patrzeć jak Wayne Rooney biegnie za piłką? Ano pakuję torbę, mówię żonie, że wrócę za dwie lub trzy godziny i idę na trening. Mistrzem już nie zostanę, ale i tak spędzę czas lepiej niż gdybym miał oglądać kolejny mecz. ©℗