Czwartek, 05 czerwca 2025 r. 
REKLAMA

Kwadratura koła

Nie jestem zwolennikiem samochodu. Uważam, że gdyby tylko część aglomeracji szczecińskiej zrezygnowała z tego pojazdu, miasto i okolice na pewno by odetchnęły, a ci co naprawdę potrzebują w centrum miejsca na zaparkowanie – bo ich praca polega na przemieszczaniu się – nie musieliby łamać przepisów.

Przyznam, że gdy jeździłem do pracy autem, miałem duże problemy ze znalezieniem wolnego skrawka. "Kołowanie" w centrum trwało nawet kilkanaście - jak nie więcej - minut, nim udało się znaleźć coś rozsądnego, co nie prowokowałoby miejskich służb. Z dezaprobatą spoglądałem na pojazdy, które wciskały się w jakiekolwiek miejsce – najczęściej niedozwolone - stwarzając innym utrudnienia lub wręcz zagrożenie. Pewnym pocieszeniem był potem widok koła uwięzionego w żółtej blokadzie. Taka pułapka czyni koło "kwadratowym", niezdolnym do toczenia się. Wiem, że radość z kwadratury cudzego koła to dość niskie zachowanie, ale przynajmniej nie czułem się wtedy jak zupełny frajer.

Ale i mnie ostatnio dopadło i... zabolało. Incydentalnie musiałem skorzystać z czterech kółek i zaparkować je w trudnych miejscach - obok placówek służby zdrowia. I tak w rejonie szpitala na Pomorzanach wykonałem kilka rundek i w desperacji zdecydowałem się postawić pojazd na chodniku - "tam gdzie i inni". Radość o poranku bardzo szybko się ulotniła, gdy i ja ujrzałem blokadę. Na szczęście (wiem - "jakież to niskie") nie byłem osamotniony w długim czekaniu na strażników miejskich. Po trzy stówki mandatu zabuliło jeszcze kilku innych kierowców. Dlaczego tyle? Bo wszyscy zaparkowaliśmy na zakręcie i przy skrzyżowaniu. Kolejną stówkę zaliczyłem wkrótce koło przychodni portowej, gdzie na szczęście obyło się bez blokady. 

Spotkało to mnie, obywatela-kierowcę, który stara się zrozumieć intencję władz Szczecina, dążących do wyrzucenia aut z centrum. Ale w ulicznej dżungli nie ma zmiłowania. Z chęcią więc powróciłem do komunikacji publicznej i rowerowej. Mniej stresu i tankowania a więcej "zdrowotności".