Kierowca busa, którym Paweł Karny wracał z Niemiec do Polski, zostawił go na postoju po niemieckiej stronie i odjechał z jego bagażami. - Od 2 lipca nie mamy od niego żadnych wieści - mówi załamana Irena Karna, mama 38-latka. - Ani z policji, ani z ambasady w Berlinie, gdzie zaginięcie było zgłoszone przez moją córkę i zięcia, Niemca. Cały czas syna szukają. Jest nam wszystkim bardzo ciężko…
Paweł Karny z Witkowa w powiecie stargardzkim, ojciec trojga dzieci, mieszkający ostatnio z mamą w Witkowie, pojechał do pracy w Niemczech. Do Polski miał wrócić 2 lipca. Wsiadł w busa i na jednej ze stacji paliw w Niemczech zaginął po nim wszelki ślad. Trwają poszukiwania mężczyzny w Polsce i poza granicami.
Rodzina pana Pawła umiera z niepokoju o losy krewnego.
- Mama jest na lekach uspokajających - mówi pani Katarzyna Karna, siostra zaginionego. - Bardzo przeżywamy wszyscy tę sytuację.
Paweł Karny pojechał do Niemiec zarobić m.in. na alimenty. Jego siostra mieszkająca w Niemczech załatwiła mu pracę w tamtejszych kurnikach i świniarniach. Od 19 maja pracował w miejscowości Neustadt an der
...