Kawałek mięsa leżał na trawie okalającej park. Psina podjęła go i błyskawicznie połknęła. Opiekunka nie zdołała odebrać jej zdobyczy, choć była naszpikowana metalowymi elementami, więc utkwiły w suni żołądku i jelitach, zagrażając życiu.
Od kilku lat na miejskich trawnikach, przy blokach, na skwerach i w parkach nieznany sprawca rozrzucał kawałki kiełbasy i mięsa z wkładką: m.in. gwoździami, wędkarskimi haczykami, a także nasączone trutką - środkiem do zwalczania ślimaków, herbicydami oraz paliwem do kuchenek turystycznych. Tylko niektóre z jego ofiar udało się uratować. Wiele, zbyt wiele, umierało w potwornych męczarniach.
Niespełna pół roku temu szczecińska policja zatrzymała mężczyznę, który był podejrzewany o krzywdzenie psów. Podczas przeszukania w jego mieszkaniu ujawniono cały arsenał przedmiotów używanych przez tzw. truciciela. Jednak 39-latek został zwolniony z aresztu i w sprawie odpowiada z tzw. wolnej stopy. Do tej pory zebrany materiał dowodowy pozwolił jedynie na postawienie mu zarzutu kierowania gróźb karalnych wobec jednej aktywistek „Psiego Patrolu". Kwestia innych…
- Sprawa jest w toku. Policjanci nad nią pracują: zbierają materiał dowodowy, nagrania z kamer, wciąż poszukują świadków, którzy byliby w stanie rozpoznać czy wskazać sprawcę, czyli truciciela psów - mówi asp. Paweł Pankau, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w
...