Rodzice uczniów Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sownie podnoszą larum w sprawie pojawiającej się co jakiś czas wszawicy wśród dzieci. Zarzucają dyrekcji, że nie podejmuje wystarczających działań, by problem nie wracał jak bumerang. Wszy, mimo większej niż przed laty świadomości, pojawiają się także w innych szkołach.
Dziś o wszawicy w szkołach praktycznie się nie mówi. Jest problemem wstydliwym, dlatego w przypadku wystąpienia pasożytów rodzice walczą z nimi na własną rękę. Tymczasem ta zaraźliwa choroba wymaga ścisłego współdziałania rodzica ze szkołą. A tego, zdaniem niektórych rodziców, w Szkole Podstawowej w Sownie, po prostu zabrakło.
- Terazciągle mówi się o koronawirusie, ale w szkole jest też inny, palący problem - mówią rodzice.
Dziecko przyniosło ze szkoły
O tym, że pozbycie się pasożyta z głowy nie jest łatwe przekonała się pani Joanna (imię zmienione), mama jednej z dziewczynek uczących się w ZSP w Sownie.
- Córka wspomniała, że swędzi ją głowa - opowiada kobieta. - Nie zapaliła mi się lampka alarmowa, bo przecież każdego co jakiś czas swędzi głowa. Któregoś dnia
...