Kilka koni z gospodarstwa w Grabowie pod Stargardem straciło właściciela, który o nie dbał. Mężczyzna zmarł 1 listopada, a jego żona sama nie jest w stanie się nimi zajmować. Na szczęście może liczyć na pomoc życzliwych ludzi. Sytuacja koni w Grabowie jest znana także Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii w Stargardzie. W gospodarstwie przeprowadzono kontrole. - Nie stwierdzono oznak znęcania się nad zwierzętami oraz naruszeń w zakresie dobrostanu zwierząt - zapewnia lek. wet. Anna Gronowska.
- Nikt nie zapewnia im opieki oprócz kilku osób, które wymieniają im wodę - alarmuje tymczasem Eliza Miłek z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Stargardzie. - Ktoś przerzucił im przez ogrodzenie balot słomy. Podczas jednej z kontroli konie stały w błocie i miały brudną wodę. Boksujemy się z tą sprawą z inspekcją weterynaryjną. A gmina też uważa, że wszystko jest w porządku. Tymczasem kobieta, która pozostała w tym gospodarstwie, sama wymaga opieki. Ona nie jest w stanie zajmować się końmi. Nie ma z kim w tej sprawie rozmawiać. Jedna z klaczy, jest na moje oko w połowie ciąży. Tam trzeba podjąć
...