Władze Kołobrzegu nastawiły się najwyraźniej na łupienie na każdym kroku przybywających do nich gości, ze szczególnym uwzględnieniem zmotoryzowanych. Nie dociera do włodarzy kurortu stare porzekadło, że chytry dwa razy traci.
Wiadomo, że w sezonie letnim kurort jest oblężony i brakuje miejsc do parkowania na ulicach, więc strefa płatnego parkowania od początku maja do końca października czynna jest od godz. 9 do 21, a w pozostałych miesiącach o trzy godziny krócej. Wiele parkingów, co dziś widać gołym okiem, po sezonie letnim nie jest zatłoczonych, ponieważ kuracjusze sanatoryjni i goście licznych hoteli potrafią liczyć pieniądze. Władze miasta zamiast zastosować zimą inne ceny niż w pełni sezonu letniego, utrzymują je na takim samym poziomie. Nic dziwnego, że uliczne parkingi świecą w wielu miejscach pustkami.
Za pierwsze pół godziny płacimy 2,20 zł, za pierwszą godzinę 4,50 zł, za drugą 5,20, za trzecią 6,50 zł, a potem za każdą następną 4,50 zł. Czyli razem 42,80, a latem 56,30 zł. Nic zatem dziwnego, że sytuację tę wykorzystują właściciele prywatnych podwórek, które zamieniają
...