Od ponad sześciu lat jest komunalnym pustostanem. Zabita na głucho z dyktą w drzwiach wejściowych i pustakami w zamurowanych oknach. I długo jeszcze ten stan się nie zmieni. Mowa o budynku dawnej willi Grünebergów w szczecińskich Zdrojach przy ul. Batalionów Chłopskich z wpisem do rejestru zabytków.
O budynek będący ocalałą resztówką po poniemieckiej manufakturze organów latami toczyła się wojna. Najpierw o to, czy zasługuje na miano zabytku, czy też nie. Ostatecznie przed rozpoczęciem inwestycji tramwajowej znalazła się w rejestrze zabytków. Potem byliśmy świadkami batalii wokół wyprowadzki jej ostatnich wywłaszczonych współwłaścicieli, a później ich przymusowej eksmisji w asyście policji. Wreszcie - już w czasie budowy - mieliśmy do czynienia z protestami przeciwko jej przesuwaniu. Koniec końców miasto dopięło swego i budynek ustawiony został na nowych fundamentach. Przy okazji stał się przedmiotem procesów sądowych o wydźwięku niekoniecznie korzystnym dla prezydenta Piotra Krzystka i poczynań jego urzędników.
Niespełna rok po uruchomieniu trasy tramwajów, bo wiosną 2016 r.,
...